Pewna mądra znajoma poradziła mi aby się uzależnić od dziękowania. Takiego na każdym kroku, w ciągu dnia, za rzeczy małe, duże i te trudne.
Przyznam szczerze, że moje zaganiane serce matki często w ciągu dnia odczuwało obok radości i wdzięczności, taka samą ilość zdenerwowania, stresu i lęku. Wiec aby przeważyć szalę i lepiej pamiętać o tym dziękowaniu postanowiłam dziękować na głos.
Jako mama, rzadko bywam sama i moją stałą widownią jest dwóch synów w wieku trzy i pół roku i dwa lata. Po kilku dniach mojego dziękowania na glos za: spotkanie z koleżanką, rozmowę z mamą, utalentowanego męża, deszcz na dworze, miłego pana w sklepie, mądre dzieci itp. dynamika mojego serca zaczęła się zmieniać, a szala przechylać w stronę radości.
Ale stało się coś więcej. Pewnego dnia mój starszy syn siedząc w aucie powiedział: Dziękuję Panie Boże za Panią Ewelinę (opiekunkę) a młodszy mu zawtórował: Dziękju (połączenie polskiego dziękuję i angielskiego thank you) God! I teraz na każdym kroku oni przypominają mi o dziękowaniu, wzruszając i rozczulając listami podziękowań takich jak: Dziękuję Panie Boże za buty (których nie mógł znaleźć), Thank you Panie Boże za moje imieniny lub Dziękuję God za moją Mommy 🙂
Foto: Ernst Moeksis / Flickr / CC BY 2.0
Leave a Reply