Relacje

Odrobina zdrowego egoizmu?

Postanowiliśmy zmienić agencję ubezpieczającą nasz dom. Ku mojemu zaskoczeniu agentem nowej firmy, który odwiedził nas dzisiaj w domu był moja koleżanka sprzed lat. Po wymianie wzajemnych uścisków i kilkakrotnie powtórzonym powiedzonku „góra z górą się nie zejdzie…” zaczęłyśmy wspominać miniony czas i ludzi którzy byli wtedy dla nas ważni. A w końcu, gdy już ustaliłyśmy z kim mamy jeszcze kontakt, z kim przetrwały przyjaźnie, przeszłyśmy do omówienia „co właściwie u ciebie teraz słychać?”.

A u mnie było dzisiaj słychać, widać i czuć (dość mocno) smażenie ogromnej ilości pączków z serka homogenizowanego. Koleżanka rzuciła okiem na moją mocno zabałaganioną kuchnię, na michę pełną masy serowej, obrzuciła uważnym spojrzeniem jednego z moich starszych synów zabierającego cichaczem tacę pełną jeszcze gorących wypieków do swojego pokoju i leciutko westchnęła. Po chwili zajrzała przez szeroko otwarte przesuwne drzwi do salonu, gdzie trójka naszych młodszych pociech rozsypała na dywanie lego, a dodatkowo dosyć głośno wymieniała uwagi na temat czyja budowla jest lepsza i kto jest bardziej „głupi”. Obok, przy dużym stole zawalonym przygotowanym do składania praniem, siedział mój współmałżonek z kolejną dwójką dzieci przy boku i oczyma utkwionymi w ekran laptopa. Nie wiem dokładnie co oglądali, ale było to na tyle zajmujące, że co chwilkę uciszali młodsze towarzystwo jakimś ostrzejszym słówkiem lub lekkim szturchnięciem. Nie wiem czemu tak jest, ale mimo że nasz dom wcale nie jest taki znowu mały, to wiele razy wszyscy gromadzą się w salonie przeszkadzając sobie nawzajem. A może nie przeszkadzając ? W każdym bądź razie koleżanka rozważywszy coś po cichu w głowie, spytała „U ciebie tak zawsze?” Teraz ja z kolei przyjrzałam się sytuacji. I cóż miałam zrobić – potwierdziłam.
-Chyba przydałaby ci się odrobina zdrowego egoizmu – zaordynowała receptę na moją rzeczywistość koleżanka.
-A konkretnie co masz na myśli ? – zapytałam podając jej talerzyk pełen rumianych pączków.
-Zobacz sama, ty stoisz przy kuchni, zlew pełen, pranie nieposkładane, a oni się bawią.

Spojrzałam na sytuację jej oczami. No tak, z pewnego puntu widzenia ma racje. Nie wie tylko, że w sobotnie przedpołudnie dzieci wykonały już swoje (wcale niemałe) domowe obowiązki pod okiem czujnego ojca, nie wie, że osobiście bardzo lubię przygotować coś pysznego dla rodziny, a pranie do składania gromadzi się w salonie tak regularnie, że czasem po prostu macham na to ręką i przenoszę je w mniej widoczne miejsce, gdzie czeka na lepsze czasy.
A co z odrobiną zdrowego egoizmu? Muszę przyznać, że ilekroć słyszę to stwierdzenie to czuję się jakby ktoś ordynował mi leczenie homeopatią której zdecydowanie nie uznaję. Zastanawiam się jaka ilość egoizmu jest zdrowa? Może lepiej zamiast ordynować sobie dawkę egoizmu lepiej zrobić czasem coś dla siebie? Na czym polega różnica? Na tym, że egoizm to kierowanie się tylko własnym dobrem, a zrobienie czegoś dla siebie nie zakłada wykluczenia dobra innych. Może to zresztą tylko kwestia nazewnictwa, ale w każdym bądź razie ja stojąc przy garnku pełnym smażących się pączków nie czuję, że jestem nieszczęśliwa, wykorzystywana i zmuszona do poświeceń na rzecz rodziny. Widoczne „coś dla siebie” realizuję inaczej niż odwiedzająca mnie znajoma. Lepiej czy gorzej nie ma tu znaczenia. Ważne, aby każda z nas była szczęśliwa we własnym świecie.

Photo: LongitudeLatitude via Foter.com / CC BY

O autorze

Dagmara Kamińska

Mężatka z wieloletnim stażem, mama siedmiu synów i jednej córki, pisywała na portalu wPolityce oraz Deon. Obecnie studiuje pedagogikę i prowadzi edukację domową niepełnosprawnego syna. Konkursomaniaczka mająca na koncie dziesiątki jeśli nie setki konkursowych nagród, począwszy od domowych drobiazgów, a na samochodzie skończywszy.

Leave a Reply

%d bloggers like this: