W ogrodzie Nuncjatury w New Delhi, w otoczeniu egzotycznej roślinności, znajduje się piękna kopia figury Matki Bożej z Vailankanni. Czym dla Polaków jest Częstochowa, tym dla katolików z Indii jest Vailankanni. Miejsce to znajduje się 250 km na południe od miasta Madras, obecnie noszącego indyjską nazwę Chennai, na wybrzeżu Zatoki Bengalskiej. Sama miejscowość jak na indyjskie standardy jest dość mała, bo liczy tylko pięć tysięcy mieszkańców. Do tego miejsca każdego roku z Indii oraz innych krajów regionu przybywa z pielgrzymką dwadzieścia milionów ludzi, pokonując odległości często dla nas niewyobrażalne. Nie wszyscy pielgrzymi to katolicy, są także hinduiści i muzułmanie. Nie jest to zresztą przypadek odosobniony; w Indiach, nie tylko w sanktuariach, ale także zwykłych kościołach, można spotkać wyznawców także innych religii.
Powstanie sanktuarium w Vailankanni związane jest z objawieniami Matki Bożej, która według dobrze poświadczonej tradycji miała ukazać się trzy razy. Pierwsze objawienie przypada na rok 1550. Pewien hinduski chłopiec niósł mleko dla klienta w sąsiedniej wiosce. Podczas drogi postanowił odpocząć pod drzewem, w pobliżu stawu, i wtedy ujrzał niezwykłą Panią z dzieckiem na ręku i świetlistymi aureolami nad ich głowami. Ta niezwykła Pani poprosiła go o mleko dla swojego dziecka. Pełen wzruszenia spełnił jej prośbę.
Po dotarciu do domu swojego odbiorcy, kiedy ochłonął z tego niezwykłego przeżycia, chłopiec uświadomił sobie, że jest spóźniony i że w naczyniu na pewno brakuje trochę mleka, bo przecież poczęstował dzieciątko tej Pani. Zaczął więc przepraszać za opóźnienie i za brak mleka, kiedy jednak razem ze swoim gospodarzem spojrzał na postawiony garnek, zauważył, że mleko zaczyna przybierać, aż w końcu zaczęło się wylewać się na zewnątrz garnka. Wtedy opowiedział całą historię niezwykłego spotkania swojemu gospodarzowi, który podobnie jak on był hinduistą. Opowieść chłopca tak go zafascynowała, że razem z nim postanowił zobaczyć cudowne miejsce. Kiedy tam przybyli, obu ukazała się Matka Boska z Dzieciątkiem. Od tej pory miejsce to zaczęto nazywać „Stawem Matki Bożej”. Wiadomość o tym wydarzeniu bardzo szybko rozpowszechniła się wśród miejscowej ludności, dotarła również do tamtejszych katolików, którzy w tej postaci rozpoznali Maryję. Zaczęli więc przychodzić na to miejsce, zanosząc modlitwy do Bożej Matki. W Vailankanni zaczęły dokonywać się też liczne uzdrowienia i nawrócenia.
Kilka lat później Matka Boża objawiła się ponownie, tym razem niepełnosprawnemu chłopcu, który cierpiał na niedowład nóg. Sprzedawał on maślankę na placu miasteczka Vailankanni. Maryja objawiła się mu niemalże w ten sam sposób jak za pierwszym razem i również poprosiła o poczęstunek dla swojego syna, co chłopiec ochoczo spełnił. Matka Boża podziękowała chłopcu i zwróciła się z prośbą, aby udał się do miejscowości Nagapattinam i powiedział tam pewnemu zamożnemu katolikowi, któremu zresztą Matka Boża przyśniła się w nocy, żeby wybudował kaplicę w miejscu Jej objawienia. Chłopiec odpowiedział, że chętnie spełniłby tę prośbę, ale cierpi na niedowład nóg i musi poczekać do przyjścia swojej mamy, wówczas poprosi ją, aby go tam zawiozła. Wówczas Matka Boża zwróciła się do Jezusa, aby uzdrowił chłopca, i nagle stał się cud, chłopiec zaczął chodzić, jego nogi zostały uzdrowione. Chłopiec spotkał bardzo szybko wskazanego człowieka, któremu we śnie Matka Boża zapowiedziała jego wizytę. Człowiek ten wkrótce wybudował kaplicę we wskazanym miejscu. Od tego czasu ludzie nazywali Maryję z tego miejsca Arokia Matha – Matką Zdrowia.
Trzecie objawienie dokonało się pięćdziesiąt lat później, kiedy portugalski statek handlowy, który płynął z Makao do Chin, napotkał ogromny sztorm w Zatoce Bengalskiej. Burza była tak potężna, że marynarze byli prawie pewni, iż bez nadprzyrodzonej interwencji grozi im zatonięcie. Zaczęli więc usilnie modlić się do Maryi Gwiazdy Morza. Złożyli również ślub, że jeśli ocaleją, tam, gdzie przybiją do brzegu, wzniosą na Jej cześć kościół. Wtedy nagle wiatr ucichł i statek bezpiecznie przybił do brzegu w pobliżu Vailankanni. Było to dokładnie 8 września, w dniu święta Narodzenia Najświętszej Maryi Panny. Kiedy żeglarze wyszli na brzeg i zobaczyli małą, pokrytą strzechą kaplicę, wzniesioną na cześć Matki Najświętszej, wówczas stało się dla nich jasne, że Maryja przyprowadziła ich do tego miejsca, gdzie znajdowała się bardzo skromna kaplica, aby zamienić ją na piękny, kamienny kościół. W 1962 r. Ojciec Święty Jan XXIII podniósł sanktuarium do rangi bazyliki.
To nie koniec cudownych wydarzeń związanych z Vailankanni. Ostatnie spektakularne zdarzenie miało miejsce kilkanaście lat temu. 26 grudnia 2004 roku potężna fala tsunami o wysokości 12 metrów zatrzymała się na progu Sanktuarium w Vailankanni. W bazylice było zgromadzonych przeszło 2000 wiernych uczestniczących we Mszy świętej. Chociaż bazylika w Vailankanni znajduje się w odległości 100 metrów od morza, nikt racjonalnie nie potrafi wytłumaczyć, dlaczego fala tsunami, która popłynęła w głąb lądu na odległość pół kilometra i zniszczyła wszystkie budynki, znajdujące się przed, jak i za bazyliką, pozostawiając nietkniętą samą bazylikę. Dla katolików odpowiedzią jest Matka Boża. Wszystkie budowle wokół bazyliki zostały całkowicie zniszczone. Zginęło wtedy ponad tysiąc osób, które znajdowały się poza terenem bazyliki, ocaleli tylko ci, którzy znajdowali się w bazylice na Mszy świętej, nie zdając sobie sprawy z tego, co działo się na zewnątrz.
Jak zwykł mówić śp. ks. Bronisław Bozowski, kapelan Sióstr Wizytek w Warszawie: „Nie ma przypadków, są tylko znaki”. Problem tylko w tym, aby nauczyć się je właściwe odczytywać, a po ich odczytaniu pójść za ich wskazówkami.
Leave a Reply