Całkiem niedawno wyruszyłem na pielgrzymkę na Jasną Górę. Podczas podróży „zaczepił” mnie pewien maturzysta: – „Co to za Oślica z czwartej Księgi Mojżeszowej?” Odpowiedziałem spokojnie, że idzie o Księgę Liczb, a oślica należała do skorumpowanego proroka imieniem Balaam. I już myślałem, że po Filipku, to znaczy po Krzyśku, gdy wpadła mi w ręce książka Siostry Borkowskiej. Więcej grzechów nie pamiętam.
Cóż powiedzieć o książce Siostry Benedyktynki? Oślica Balaama, czyli co? Właściwie o co chodzi w tym apelu do duchownych panów (jak głosi podtytuł)? Już spotkałem takich, którzy pieją z zachwytu, że nareszcie ktoś zmieszał z błotem pychę i głupotę wszystkowiedzących kaznodziejów. Odezwali się też inni, którzy chcą ekskomunikować autorkę za sianie fermentu i za antyklerykalne poglądy.
Jak to jest z Naszą Siostrę Małgorzatą?
A nawet z Siostrą Małgorzatą OSB.
Nie jestem specjalistą „od Sióstr”. Ale od dziesięciu lat odprawiam Siostrom Nazaretankom. Spotykam się od czasu do czasu z Siostrami Karmelitankami. Bywam na adoracji Pana Jezusa u Sióstr od Aniołów. Nigdy nie przyszło mi do głowy, żeby Siostry nazywać „zakonnicami”. Samo słówko „zakonnica” kojarzy mi się z Whoopi Goldberg z filmu Zakonnica w przebraniu (Sister Act). Tak mnie wychowano: Siostra to po prostu Siostra! Zanim zatem Episkopat Polski wyda cztery komunikaty i jeden list w sprawie „kontrowersyjnej Oślicy”, postaram się przedstawić frapujące dzieło, w którym – no właśnie – nie tyle „zakonnica” protestuje przeciwko „duchownym panom”, ale w którym Siostra Małgorzata protestuje przeciwko sytuacjom, w których Słowo Boże – nie jest Słowem Bożym.
Tak czytam Oślicę Balaama. Głupota, nawet ubrana w ornat, nadal jest głupotą. A głupota, którą głosi się z ambony, zamyka drogę do nieba. Dobrze zatem, że Siostra Małgorzata strofuje! Tak mają ludzie, którzy na serio żyją modlitwą: nie jest im wszystko jedno! Najpierw recytując psalmy, stają się psalmiczni – a potem z głębokości strof, strofują obłudników i bezbożników! Tytułowy Balaam powinien szybciutko zwołać posiedzenie Wielkiej Rady Kaznodziejów i Homiletów Polskich, ustalić tajny plan, jak głosić, żeby głosić Pana Jezusa, a nie farmazony, a potem – powiedzmy za rok – pojechać do Siostry Małgorzaty z bukietem kwiatów. Albo koniczyny – dla uroczej oślicy, która więcej widzi niż prorok od siedmiu boleści. Zapewne po kilku tygodniach Siostra wyda książkę pt. Oślica Balaama (rok później), w której zdumiony czytelnik przeczyta o „cudzie” w polskim kaznodziejstwie.
Reasumując, książka stanowi obowiązkową lekturę dla polskiego kleru. Od Arcybiskupa do ministranta. I proszę nie kręcić nosem, że „zapaszek” niemiły, bo jak śmierdzi, to trudno o lepszy aromat. Nie bawmy się w żadne Old Spice Priest i takie tam. Zdrowa ocena sytuacji, w dobie powszechnej wulgarnej i prymitywnej krytyki pełnej złośliwego krytykanctwa, to prawdziwy skarb. A kiedy swoje wskazówki kieruje osoba mądra, w duchu wiary i pobożności, to trzeba przyjąć i przejąć się. Do żywego. Chyba że martwi jesteśmy…
Na okładce Oślicy Balaama widzimy rzeczoną oślicą ze swoim panem. To rycina z „Kroniki Norymberskiej”. Rok 1493. Pamiętajmy jednak, że scena z Księgi Liczb to trzy persony: prorok, oślica i anioł. Ów anioł trzyma wzniesiony wysoko miecz. Symbol Słowa Bożego. Moi uczniowie z Klubu Horacjuszów krzyknęliby zapewne: Victoria aut mors! Co w bardzo wolnym przekładzie oznacza: Głoszę Słowo Boże albo jestem martwy! A anioł się uśmiecha.
Małgorzata Borkowska OSB, Oślica Balaama. Apel do duchownych panów, Tyniec Wydawnictwo Benedyktynów, Kraków 2018, ss. 93.
Foto: Przemko Stachowski/Flickr/CC BY-NC-ND 2.0
Serdecznie dziękuję za ten głos rozsądku. Po wcześniejszej lekturze kilku „recenzji” książki S. Małgorzaty Borkowskiej „Oślica Balaama” opublikowanych przez „urażonych” księży byłam w stanie zwątpić w wyważoną opinię duchowieństwa i osiągnięcie szczytnego celu, jakiemu wydanie tej pozycji miało przyświecać. Dziś nadzieja wróciła.
Super madra Siostra I ten ksiadz