Ktoś, kto szuka pereł w Czarnogórze, za taką niezwykłą perłę może uznać położone tuż nad morzem malownicze miasteczko Perast. Zachwyca ono swoim położeniem: znajduje się na wprost wrót do Zatoki Kotorskiej, usytułowanych między dwoma malowniczymi wzgórzami. Każdy, kto wpływa do tej zatoki, na Perast musi spojrzeć. W niedalekiej odległości od brzegu, nad którym położone jest miasteczko, znajdują się dwie wyspy: św. Jerzego i Gospi od Škrpjela, czyli Wyspa Matki Boskiej na Skale. Ta pierwsza powstała w sposób naturalny, ta druga zaś jest owocem działania pielgrzymów. O poranku bardzo często przez te wrota wpływają olbrzymie statki wycieczkowe, kierując się do pobliskiego Kotoru. A wieczorem niektóre z nich udają się w drogę powrotną, racząc zgromadzonych na nadbrzeżu turystów widowiskową magią świateł.
Istnienie tego miasta było zawsze związane z morzem. Według kronik, już w 1336 r. powstała tutaj stocznia. W XVII w. została założona w tym mieście słynna szkoła morska. Do tejże szkoły car Rosji, Piotr I, wysłał siedemnastu studentów, którzy później stali się dowódcami jego floty. Z Perastu pochodziło także wielu sławnych żeglarzy, kartografów i ludzi nauki i sztuki. Według tradycji każdy kapitan pochodzący z tego miasteczka starał się wybudować kościół lub chociaż kaplicę. Do dziś doliczyć się można osiemnastu świątyń katolickich i prawosławnych, zależnie od wyznania kapitana. Niektóre z nich, niestety, są poważnie uszkodzone. Największy rozkwit miasta przypada na wiek XVIII, kiedy były tutaj aż cztery stocznie. Flota miasta składała się wówczas z około stu statków, a miasteczko zamieszkiwało na stałe około 1600 mieszkańców. Perast przez długie wieki należał do Republiki Weneckiej, z tego okresu pochodzi większość zabytkowych pałaców, utrzymanych w stylu barokowym. Po upadku Wenecji miasteczko przeszło pod panowanie austriackich Habsburgów, którzy, z krótką przerwą w epoce napoleońskiej, władali tym miastem aż do zakończenia I wojny światowej. Następnie stało się ono częścią Królestwa Serbów, Chorwatów i Słoweńców, potem Królestwa Jugosławii, a po II wojnie światowej w składzie Socjalistycznej Republiki Czarnogóry było w Jugosławii Socjalistycznej, później jeszcze w państwie związkowym Serbii i Czarnogóry, aby w końcu od 2006 r. być już w niepodległej Czarnogórze.
Niestety, to piękne miasto zostało dotknięte trzęsieniem ziemi w kwietniu 1979 r., które dość poważnie je uszkodziło, do tej pory nie zostało w pełni odbudowane. Ruiny pałaców, domów i świątyń robią niesamowite wrażenie, znajdując się pomiędzy tętniącymi życiem zabudowaniami miasteczka, które zachowało w swoich murach dawny majestat.
Cienie sławnej przeszłości dawnych pałaców, droga tuż nad samym morzem, jak i restauracje przyklejone do nadbrzeża, skąd można obserwować pływające ryby w morzu, tworzą niemalże bajkową atmosferę, oderwaną od zabieganego, współczesnego świata. Ale tę sielankę, od czasu do czasu, przerywa rajd liniowego autobusu, który jak wieloryb na morzu płoszy mniejsze ryby, w tym wypadku samochody. Teoretycznie jezdnia w Peraście jest dwukierunkowa, ale w wielu miejscach wymaga ona kompromisu, ponieważ dwa pojazdy nie zawsze mogą się tam minąć. W takich sytuacjach ustąpić musi… mniejszy. Na samym nadbrzeżu, w wielu miejscach, ludzie zażywali kąpieli morskich i słonecznych. Ale pomimo to, a może i dzięki temu także, dodając jeszcze uroki dawnej architektury, w otoczeniu morza i piękna miasteczko posiada swoisty, niepowtarzalny klimat. A w tym klimacie, w malowniczych restauracjach można było kosztować także rarytasów śródziemnomorskiej kuchni, jak i tej charakterystycznej dla Bałkanów Zachodnich. Dlatego też biorąc pod uwagę wszystkie te okoliczności, wydaje mi się, że bez cienia przesady Perast w pełni zasługuje na miano „perły Czarnogóry”. Ale w tej perle, według mnie, kryje się jeszcze jedna perła, wspomniana już wyspa Gospy od Škrpjela. Jest to co prawda sztuczna wyspa, która powstała z kamieni wrzucanych przez pielgrzymów wokół wystającego z morza skalnego klifu, ale fakt ten dodaje jej jeszcze więcej uroku.
Według tradycji, która zachowała się do dziś w opisie procesyjnego obrządku sypania kamieni wokół wyspy Matki Bożej od Škrpjela, za datę jej narodzin uważa się dzień 22 lipca 1452 r. Zgodnie z tą starą i prostą ceremonią, tego dnia, połączone ze sobą łodzie pielgrzymów, wypełnione kamieniami, w uroczystym orszaku, ze śpiewem tradycyjnych pieśni ludowych zmierzają w kierunku Wyspy Matki Bożej, aby wokół niej wrzucać kamienie do morza.
Pierwotny kościół na wyspie był poświęcony Wniebowzięciu Najświętszej Maryi Panny i został zbudowany w połowie XV w. Jednakże ze względu na małe rozmiary klifu, również i świątynia siłą rzeczy musiała być dość skromnej wielkości. Jednakże z upływem wieków powierzchnia wysepki stopniowo rosła wraz z przywożonymi przez pielgrzymów kamieniami oraz w wyniku zatapiania starych i nieużywanych już żaglowców. To pozwoliło później na odważniejsze interwencje architektoniczne. Do 1603 r. zatopiono około stu statków wokół wysepki. Dzisiejszy zespół architektoniczny powstał głównie po 1666 r. i utrzymany jest w większości w stylu weneckiego baroku. Oprócz dnia 22 lipca, wielkie uroczystości mają miejsce także 15 sierpnia, w uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, ale już bez wrzucania kamieni do morza. W minionym roku, czyli 2019, miałem zaszczyt uczestniczyć we Mszy świętej na wyspie, której przewodniczył J. E. Ks. Abp Luigi Pezzuto, Nuncjusz Apostolski w Czarnogórze. Był też obecny ówczesny Ordynariusz diecezji kotorskiej, J. E. Ks. Bp Ilija Janjić oraz liczne duchowieństwo, które przybyło z tej okazji do morskiego sanktuarium. Ze względu na ilość wiernych Msza święta była sprawowana na zewnątrz świątyni. Wśród zgromadzonych byli nie tylko katolicy, ale także prawosławni, oraz przedstawiciele innych religii, a nawet niektórzy bez wyznawania jakiejś konkretnej wiary. Także i teraz Maryja nie przestaje prowadzić do swego Syna ludzi ze wszystkich stron świata, z człowieczych dróg niejednokrotnie powikłanych. O skuteczności Jej wstawiennictwa świadczą liczne wota, które zostały złożone w sanktuarium. Oprócz zewnętrznego piękna miejsce to posiada szczególną atmosferę właściwą świętym miejscom. Dlatego też nie dziwi fakt, że wielu młodych ludzi, z Europy i nie tylko, przyjeżdża tutaj, aby zawrzeć sakrament małżeństwa na tej szczególnej wyspie. Wśród nowożeńców są także i pary z Polski, o czym poinformował mnie tamtejszy ksiądz proboszcz. Oczywiście kolejka oczekujących par jest dość duża, ale wielu jest skłonnych czekać ponad rok, aby zawrzeć małżeństwo u Matki Bożej od Škrpjela. Pomimo postępującej sekularyzacji, Boża Łaska czyni cuda, o ile tylko człowiek zechce się na nią otworzyć.
Perast, ze swoimi kościołami i kaplicami, jest miejscem nie tylko odpoczynku, ale też modlitwy i medytacji. Te świątynie budowane były w epoce, kiedy jeszcze sztuka sakralna potrafiła przemówić pięknem o rzeczach świętych i wzniosłych. Dlatego też, nawet w stanie niekompletnym, swoją obecnością mówią o Bogu i stawiają egzystencjalne pytania. W Peraście, o Panu Bogu mówią nie tylko świątynie, ale też i piękno natury: morze, wyspy i góry. Jak mówi Księga Rodzaju: A Bóg widział, że wszystko, co uczynił, było bardzo dobre (Rdz 1, 31).
Leave a Reply