Zaczęłam więc poszukiwania. Oczywiście internetowe. Dodam też w tym miejscu, że ze mnie jest już prawdziwy pies gończy w temacie. Wiele osób i spraw udaje mi się w ten sposób namierzyć.
Siedzę ci ja sobie na pustym przystanku tramwajowym pewnego niedzielnego poranka, o godzinie ósmej, czyli raczej jak na dzień świąteczny, to raniutko. Nikogo wokół, tylko ja sama. No i patrzę, a tu obok mnie, na tejże ławeczce, cościk leży. A że jestem czasem ciekawska, jak to emeryci, to ostrożnie podnoszę ten maleńki pakuneczek, i co ja widzę? Dodam, że przybliżyłam go do oczu uzbrojonych w okulary. Otóż były to – 5 kart spiętych dużym spinaczem – 5 dokumentów, wśród nich legitymacje studenckie, ubezpieczenie, prawo jazdy, z danymi właściciela. Oczywiście jeśli to plon jakiejś kradzieży to były one dla złodzieja bezwartościowe. Pewnie razem z nimi były i inne, cenniejsze…. Ale tych już tu nie było.
Na kartach były więc zdjęcia, adres, no i różne inne dane jak pesel itp. Dla mnie najważniejsze to zdjęcie, oraz imię i nazwisko i ewentualnie adres.
Zaczęłam więc poszukiwania. Oczywiście internetowe. Dodam też w tym miejscu, że ze mnie jest już prawdziwy pies gończy w temacie. Wiele osób i spraw udaje mi się w ten sposób namierzyć.
Pierwszy krok to był oczywiście – facebook. A tu osób o tym samym imieniu i nazwisku – cała litania! Więc założyłam że może zdjęcie coś mi podpowie, choć to nie reguła. No i bingo! Było. Tyle że w Internecie – postać poszukiwana nie miała okularów. Taka zmyłka.
Ale jak facebook, no to już jesteśmy prawie w domu. Lecz telefonu tam nie ma, a ja biegła w kontaktach facebookowych nie jestem, coś tam niby kumam, ale mało błyskotliwie. Dla mnie najważniejszy jest telefon. Więc szukam dalej. No i znalazłam – firmę w której ofiara kradzieży pracuje. Obecnie jest czasem taki zwyczaj, że w niektórych zespołach pracowniczych są krótkie informacje o ludziach. Czasem nawet ze zdjęciami. No i drugi raz okazało się – bingo! Znalazłam człowieka. Nawet tym razem już w okularach. I telefon do firmy. Więc w poniedziałek zaraz złapałam za słuchawkę. Oczywiście dodzwoniłam się! I wierzcie mi Państwo, że usłyszeć z telefonie głos osoby, której odnalazły się choćby częściowo ważne dokumenty – to naprawdę bezcenne!
Zaraz też zadałam dręczące mnie pytanie, jak to się wszystko stało? Otóż w mieszkaniu, które na chwilkę pozostało niezamknięte, bo jedna z osób zeszła na dół w jakiejś bardzo krótkiej do załatwienia sprawie, złodziej po prostu otworzył drzwi z klamki i złapał to co było z brzegu, pod ręką. Neseser z dokumentami, telefonem, z drobną sumą pieniędzy też, itd.
Niedaleko tej kamienicy, w innym domu, miała miejsce prawie identyczna przygoda. Zostawiono na moment drzwi nie zamknięte na zasuwę, no bo przecież nawet jest domofon i lokatorzy czują się bezpiecznie. Wystarczył moment i torebka zniknęła z korytarza. A nie jest to jedyny przypadek, o którym wiem….
Tym razem chociaż kilka dokumentów odzyskano. A ja dostałam w prezencie: czekoladki z napisem firmowym po francusku na pudełku – „Dziękuję!”, oraz przepiękny storczyk w doniczce, na podpórce drabinkowej. Czekoladki oczywiście zjadłam szybciutko. Już mam charyzmat, że nie marnuję takich darów Bożych. Zaś jeśli chodzi o storczyk, to też natychmiast – zaniosłam go do… kościoła, i postawiłam za barierką, przed ołtarzem św. Antoniego. Akurat we wtorki jest msza św. przy tym ołtarzu i to św. Antoniemu bardziej się należy nagroda, że choć część zguby się odnalazła. Ja tylko przypadkiem znalazłam się na drodze…. Oj, Święty Antoni ma na pewno dużo roboty!
Pani Elżbieto – cudny styl! Prosimy o więcej!
Czy ten tekst nie jest przedrukiem ze strony pani Elzbiety????? Droga Redakcjo, czy nie powinno byc informacji pod wpisem, skad zostal wziety??????? Nie ladnie!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Szanowny Czytelniku, tekst jest przedrukowany za zgodą i wiedzą pani Elżbiety i jest umieszczony na naszym portalu na ustalonych warunkach. Nie podkradamy cudzych tekstów! Ale dziękujemy za czujność 😉
Szanowny Czytelniku, tekst jest przedrukowany za zgodą i wiedzą pani Elżbiety i jest umieszczony na naszym portalu na ustalonych warunkach. Nie podkradamy cudzych tekstów! Ale dziękujemy za czujność 😉