Reklamy telewizyjne przekonują nas w tym adwentowym okresie, że życie jest jedną wielką poczekalnią. Z tym, że jako finał oczekiwania, obiecują nowoczesną pralkę. Inne zaś, parafrazując słowa popularnej kolędy – nawołują: „Pójdźmy wszyscy…” – o nie, nie do stajenki! – „Pójdźmy wszyscy po prezenty!”. Oczywiście i pralka, i prezenty, to rzeczy ważne w naszym doczesnym życiu, tego mnie da się ukryć. Ale każdy przyzna, że przecież – nie najważniejsze. Może najważniejsze dla ideowych handlowców, bo podobno w grudniu robi się najwięcej zakupów w skali całego roku.
Co roku przeżywany na co dzień to samo – nacisk reklam jest coraz bardziej nieznośny, coraz trudniej znaleźć gdzieś miejsce, gdzie one nie docierają, nie psują powietrza, nie zatruwają oczu i uszu. Jeszcze tak niedawno, gdy nasze otoczenie, dotąd szare i ponure, zaczęło się zmieniać i zewnętrznie upodabniać do bogatego zachodu, wielu z nas było nawet zadowolonych z tej odmiany. Ale wszystko ma swoje granice, i teraz, gdy przełykamy tę medialną pakę, z tego nadmiaru często boli nas brzuch.
I tylko Bóg – „…ma granice nieskończone”, żeby znów odwołać się do kolędy. Bóg ma granice nieskończone, ale dla nas ma On swój początek tu, na ziemi, właśnie w Boże Narodzenie. Stąd adwent – okres oczekiwania. Słownik poprawnej polszczyzny wiąże oczekiwanie z pragnieniem i nadzieją. To one nam towarzyszą przez te cztery tygodnie. Nadzieja – że Chrystus się narodzi, i pragnienie – spotkania się z nim. Ażeby było jeszcze dokładniej, to nasze oczekiwanie związane się nierozdzielnie z – czuwaniem.
A jak można czuwać, biegając po mieście w poszukiwaniu różnych gadżetów czy innych rzeczy, nawet czasami potrzebnych? Żeby czuwać – trzeba przecież się zatrzymać. Zatrzymać i trwać. Trwanie w oczekiwaniu to przecież postawa konkretna i bezdyskusyjna. Czekamy na Jezusa, a potem na złączenie się z Nim ostateczne. Bo wszyscy już wiemy, że życie rzeczywiście jest jedną wielką poczekalnią. Ale nie łudźmy się, na pewno nie jest poczekalnią w oczekiwaniu – po pralkę.
Fot. Pixabay
Leave a Reply