Jechałem samochodem przez wiele godzin z naszymi amerykańskimi gośćmi (3 panie i jeden pan) zwiedzając okolice Warszawy: Żelazowa Wola (dom urodzenia Fryderyka Chopina), pałac w Nieborowie, Niepokalanów ze św. Maksymilianem i muzeum błogosławionego ks. Jerzego Popiełuszki. Co chwilę powtarzał się ten sam schemat: jedziemy na miejsce, zwiedzamy, wracamy do samochodu i jedziemy w nowe miejsce. I tak cztery razy. Panie siedzą razem i panowie razem. Panowie siedzą i po prostu jadą, a panie rozmawiają. Non stop. Nie słuchałem o czym, bo koncentrowałem się na prowadzeniu samochodu. Czasem z Markiem wymieniliśmy jakieś uwagi na temat tego, co na drodze. Ale generalnie milczeliśmy. Panie natomiast musiały wszystko omówić.
Nasze różnice tylko pokazują, jak bardzo jesteśmy komplementarni, jak bardzo potrzebujemy się nawzajem. Pozostanie w swoim własnym świecie tylko nas ogranicza. Kiedy otwieramy się na nasze różnice, wchodzimy w inne światy, które poszerzają nasze własne. Otwierając się na świat swojego małżonka/małżonki mamy szansę poznać nowe horyzonty, otworzyć się na rzeczywistość, która nas przekracza, ale jednocześnie przyjąć inność swojego ukochanego.
Photo credit: State Library of New South Wales collection via Foter.com / No known copyright restrictions
jak się jest księdzem, to się nie ma nawet okazji nauczyć mówić czasami bez baby w pobliżu, horyzonty zamknięte i klapki na oczach ://///