Ojcze…
Modliłem się gorąco o zaspokojenie
Moich żądz… jakby Jakub Apostoł powiedział.
Właściwie, pokazało mi to rozproszenie,
Które mnie od skupienia w Duchu odciągało.
Próbowałem z nim walczyć: odsuwałem na bok,
Prosiłem też o pomoc swojego Anioła,
Lecz ono wciąż wracało… Nie ustępowałem,
Aż… odniosłem zwycięstwo.
Wtem, Duch mnie woła
I objawia z miłością prawdę o modlitwie
Mojej: Że nie walczyłem i nie próbowałem
Wcześniej zbywać myśli Go zasłaniających.
I poruszył tym serce… Bo adorowałem
Siebie… Skupione na mnie były modły moje…
Doznałem wtedy szoku! Oto, jak działałem,
Myśląc że już Miłości przekraczam przedsionki…
Zrozumiałem, że Trójca nie była mym celem,
Tylko nastroje swoje pragnąłem nakarmić.
Bo, choć wypowiadałem słów i wyznań wiele,
To nie by się podzielić, ale rozkoszować.
Czułem się wysłuchany i akceptowany.
Było mi dobrze, miło, bo szukałem siebie
I tego, co nęcące, i wrażeń przyjemnych…
Zamiast odrzucać myśli, odrzucałem Ciebie…!
Ale Ty w swej dobroci, łagodności wielkiej,
Pokazujesz mi błędy przepysznego ego,
Które zostawia siebie centrum zależności.
Dajesz mi poznać nędzę i próżność grzesznego
Ja…
Czy naprawdę jestem taki samolubny?
Nie wiem, tego, Tatusiu… Ty znasz moje serce…
Przyjmij, proszę, mą małość i duchowe znoje,
Które ponoszę w walce z zakłamaniem swoim!
Chcę krążyć wokół Ciebie niczym po orbicie
Ziemia dokoła Słońca. Zamiast wciągać, Panie,
Cię do mojego świata, chcę wejść w życie pełne,
Twego królestwa , które jedyne jest Życiem.
Daj, proszę, by modlitwa moja była szczera
I bezinteresowna, bez szukania siebie.
Daj, abym odpoczywał, Ojcze, w Twych ramionach
I z rąk wypuścił siebie, pozostając wolny.
Leave a Reply