Minęły Święta Wielkanocne. Kartki w kalendarzu tak szybko się zmieniają, łatwo można zapomnieć, że niedawno obchodziliśmy największe chrześcijańskie święto… Co po nim pozostało?
Minęły też „Wielkie Porządki”… Okna lśniły swego czasu, a już pojawiają się na nich jakieś smugi. Tyle było przygotowań kulinarnych, a już wszystkie jajka, białe kiełbaski, żurki, baby, mazurki i baranki wielkanocne dawno zjedzone. Tyle było sprzątania, a już w zakamarki i kąty wkradł się kurz i bałagan. Znów niedbale poukładane naczynia, porozwalane zabawki w dziecięcym pokoju i sterta prania wysypująca się z wiklinowego kosza. Gdzie się podziały te wszystkie „Wielkie Porządki”? Co nam pozostało po świętach?
„Chrystus Zmartwychwstał, prawdziwie Zmartwychwstał!” Czy potrafię się tym radować? Czy rzeczywiście Zmartwychwstał we mnie? Czy doświadczyłem tego Zmartwychwstania?
Święta Wielkanocne trwają zaledwie kilka dni. Człowiek nie zdąży się nawet nacieszyć tym świątecznym czasem, nie zdąży odwiedzić wszystkich członków rodziny, a tu już koniec… Trzeba wracać do pracy, do swoich obowiązków, do szarzyzny życia… A przecież po doświadczeniu Zmartwychwstania i po spotkaniu z Panem, powinna być w nas radość i nowa siła do działania!
Co się zmieniło po tych świętach? Czy nie są one tylko pustym rytuałem? Oczywiście trzeba pójść do kościoła, spotkać się z najbliższymi, a wcześniej zrobić „Wielkie Porządki” i przygotować mnóstwo smakołyków na stół. Czy w wirze przygotowań nie umyka nam coś ważnego? Czy święta są dla nas ważnym wydarzeniem, czy tylko kilkoma kartkami w kalendarzu oznaczonymi na czerwono? Czy są takie same co roku, że aż nudne?
Zmartwychwstały Chrystus z utęsknieniem czeka na nas, chce się z nami osobiście spotkać. Może wciąż Go jeszcze nie rozpoznaliśmy, podobnie jak uczniowie w drodze do Emaus? Tak łatwo przeoczyć Zmartwychwstałego, skoro żyjemy w ciągłym pędzie i napięciu, trudno się nam zatrzymać. Jednak aby doszło do spotkania, trzeba się zatrzymać, znaleźć czas. My wciąż pędzimy, przed czymś uciekamy… Uciekamy przed sobą, przed Bogiem… Jezus się nie narzuca, nie chce niczego robić na siłę… On cierpliwie czeka.
Każdy ma swój indywidualny czas na spotkanie ze Zmartwychwstałym. Może do tego spotkania jeszcze nie doszło, ale to nie znaczy, że ono nie nastąpi. Jezus wiecznie żywy i kochający czeka, byśmy znaleźli dla Niego czas. Może do tej pory zabrakło nam siły w świątecznej gonitwie, potem pochłonęła nas codzienność i ogrom obowiązków… W każdym razie Jezus czeka ze swą miłością, chce Ciebie i mnie obdarzyć wszelkimi potrzebnymi łaskami. Jeżeli jeszcze Go nie spotkałeś, to przyjdź do Niego, spójrz Mu głęboko w oczy i porozmawiaj z Nim. On czeka…
Foto: Flood G./Flickr/CC BY-NC-ND 2.0
Leave a Reply