Jak blisko musi Bóg podejść do człowieka, aby ten Go zauważył? Jak wiele znaków i cudów musi uczynić w życiu człowieka, aby uwierzył? Jak wiele razy musi powtórzyć: „Nie lękaj się!”, aby człowiek Mu zaufał? Jak wiele razy musi przemierzyć drogę na Golgotę dźwigając mój krzyż, abym zrozumiał ogromną tajemnicę zmartwychwstania, niepojętą dla ludzkiego umysłu; ale jednocześnie tak prostą do przyjęcia przez serce, które zaufało i uwierzyło?
Współczesny świat oczekuje rozgłosu i spektakularnych widowisk. Bliższy jest mu rozkrzyczany tłum żądających ukrzyżowania, niż milcząca siła miłości płynąca od Tego, który nie sprzeciwił się niczemu i poszedł w pokorze na Miejsce Czaszki, aby się dokonało to, co zostało zapowiedziane. Tajemnica miłości do człowieka, który tej miłości docenić nie potrafi. Do człowieka, który wciąż poszukuje i błądzi, stawiając swoją pychę ponad pokorę, i który układa własny scenariusz dla życia, nie dostrzegając, że tworzy farsę lub komediodramat.
Milczący świadkowie miłości, którzy wytrwali przy swoim Mistrzu do końca, nie próbowali tłumaczyć świata po swojemu i nie odeszli, widząc ludzkimi oczami jedynie śmierć. Zostali przy krzyżu do końca, jeszcze nie pojmując, ale i nie wątpiąc. Nie rozumieli, ale i nie prosili nikogo o wytłumaczenie. Byli tam, bo kiedyś Jezus dotknął ich serca i przemienił je, ofiarowując pokój, którego nic ani nikt dać im nie był w stanie. Doświadczyli miłości, która przyjęła i zaakceptowała ich pomimo wszystko; nie patrząc na to kim byli i jak bardzo w swoim życiu pobłądzili. Nie oceniał ich i również dziś tego nie robi. Nie ocenia człowieka i nie wyrzuca mu jego słabości i błędów; tylko patrzy z tym ogromem miłości w oczach. Miłości, której dotyk przemienia całe życie człowieka i ofiarowuje prawdziwą radość i nadzieję, że wszystko w życiu ma jakiś głębszy sens; dziś może jeszcze niezrozumiały, ale potrzebny do wielkiego dzieła, które Bóg zaplanował dla nas i dla świata. Bo Bóg istnieje, a Chrystus prawdziwie zmartwychwstał. Uwierzyła w to Matka Jezusa, Maria Magdalena, Weronika i Jan, którzy stali pod krzyżem przyjmując testament miłości. Uwierzyła w to prosta Samarytanka, spotkana przy studni i Nikodem, który pragnął być blisko Jezusa, choć nie do końca pojmował Jego słowa. Uwierzyli w to zwyczajni rybacy, którzy poszli za Nim, choć nie obiecał im bogactwa ani władzy. Uwierzył Szymon z Cyreny i Józef z Arymatei, złączeni w jedności pomimo dzielących ich różnic, zdawałoby się nie do pokonania w świecie, który miał ściśle wytyczone zasady, nakazy i przywileje. Uwierzył św. Paweł, który z taką samą żarliwością, z jaką prześladował uczniów Chrystusa; po spotkaniu z Tym, którego tak wielu dawno już pochowało; głosił Jego chwałę i zmartwychwstanie, oraz miłość, dla której nie ma nic niemożliwego. Uwierzyło tak wielu innych ludzi; kobiet i mężczyzn; pomimo tego, że nie widzieli i nie mogli, jak niewierny Tomasz, włożyć ręki w bok Zmartwychwstałego Jezusa, ani palcem dotknąć Jego ran. „Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli.” J20,29b. Uwierzyli, stając się świadkami miłości Tego, który jest, który był i który powróci.
Tajemnica śmierci i zmartwychwstania Jezusa to tajemnica ogromnej miłości, którą On podarował każdemu z nas. To Miłość, która nie ocenia i ma szeroko wyciągnięte ramiona do każdego, kto zapragnie w nie wejść. Tajemnica Miłości gotowej bez żadnego słowa skargi oddać życie za człowieka, z wszystkimi jego słabościami; to podarowane nam życie i uzdrowienie; to pozostawiona nadzieja; pokój, który koi i prawdziwa radość, jakiej nie da człowiekowi nic innego. Dopóki tego nie zrozumie, będzie się miotał w swojej bezsilności, złorzecząc i szukając zastępczej pociechy i ułudy szczęścia, którego świat dać nie potrafi.
Świadkowie miłości to ci, którzy wpisali się w nasze czasy i których życie było jednym wielkim świadectwem Jego obecności w życiu człowieka. Św. Ojciec Pio, Matka Teresa z Kalkuty, Joanna Beretta Mola i nazwisko, które słyszał każdy, bez względu na wyznanie i przekonania – Jan Paweł II. Świadek miłości to również i Ty, jeśli w wielkanocny poranek potrafisz wypowiedzieć słowa, wypływające z serca: „Chrystus prawdziwie zmartwychwstał!” i uwierzysz w nie na co dzień w swoim życiu.
„Jeżeli bowiem przez śmierć, podobną do jego śmierci, zostaliśmy z Nim złączeni w jedno, tak samo będziemy z Nim złączeni w jedno przez podobne zmartwychwstanie.” (Rz 6,5)
Pięknych, radosnych i błogosławionych Świąt Wielkiej Nocy, Niech ludzie i wydarzenia staną się szansą świadectwa, że Pan nie umarł nadaremno. Niech żyje przez Ciebie!
fot. Marcin Piotr Oleksa
Dziękuje za piękne słowa i życzenia.