św. Wunibald
701-761
opat
Św. Wunibald był synem św. Ryszarda, króla anglosaskiego, a bratem św. Wilibalda i św. Walburgi. Urodził się około 701r. Jako młodzieniec 19-letni towarzyszył z bratem ojcu, podejmującemu pielgrzymkę do Rzymu. W drodze umarł Ryszard w Lucca w roku 722. Silniejszy Wilibald ruszył po wspaniałym pogrzebie ojca do Jerozolimy; słabowity Wunibald udał się do Rzymu, aby oddać się naukom i ćwiczeniom cnoty. Odczuwając skłonność do stanu duchownego, przyjął tonzurę i siedem lat spędził na studiach i umartwieniach. Może tęsknota za ojczyzną, może chęć pozyskania swych rodaków do powołania klasztornego, sprowadziła Wunibalda na pewien czas do Anglii. Nie długo jednak tam zabawił. Zaopatrzony w zasoby odpowiednie, wrócił w towarzystwie kilku zwolenników do Rzymu.
Powtórny pobyt św. Wunibalda w stolicy Kościoła katolickiego przypadł na czas, w którym św. Bonifacy po raz trzeci przybywał do Rzymu, aby pozyskać misjonarzy dla pracy w Niemczech. Było to w roku 737. Odnalazł niebawem bliskiego swego krewnego, gdyż Wuna, siostra Bonifacego, była matką Wunibalda. Pozyskał siostrzeńca dla pracy misyjnej wśród pogan na północy; pociągał Wunibalda przykład brata Wilibalda i siostry Walburgi, którzy już w Niemczech prowadzili działalność obfitującą w owoce. Opuścił więc klasztor św. Benedykta, w którym schronił się przed zgiełkiem świata i ruszył z św. Bonifacym do Turyngii, gdzie otrzymał święcenia kapłańskie. Wielki apostoł Niemiec takie miał zaufanie do cnoty i gorliwości świeżego swego współpracownika, że zlecił mu opiekę nad siedmiu niedawno założonymi kościołami. Wzorowość życia, jaką się odznaczał Wunibald, zaprowadziła go około r. 745 do Bawarii na wezwanie księcia Odylona, aby cnotą i przykładem podnieść poziom obyczajów wśród ludności. Odwołał go po trzech latach św. Bonifacy do Moguncji. Rozluźnienie wśród duchowieństwa tamtejszego odstręczało Wunibalda; to też chętnie opuścił Moguncję, aby udać się do diecezji swego brata Wilibalda, który już wtenczas był biskupem w Eichstadt.
Odtąd rozpoczyna się nowy okres w życiu Wunibalda; umiłowane życie klasztorne nie dawało mu dotąd spokoju; pragnął usunąć się na zacisze, aby Bogu cnotami i umartwieniem służyć. Przekazał mu więc na życzenie Wilibald lesistą okolicę w Heidenheim; tam zbudował słynny klasztor, w który licznych formowało się wielu zakonników. Z klasztoru tego utwierdzało się wśród Franków chrześcijaństwo; wielka była tego potrzeba, bo religia Chrystusa skażona była w tych stronach naleciałościami pogańskimi; panowały tam zabobony, nieczystość, a nawet kazirodztwo. Wunibald wyplenił wszystkie te zdrożności; pomocą mu była św. Walburga, która postawiła obok męskiego zakonu Benedyktynów swego brata, klasztor żeński dla Benedyktynek.
Współczesne Wunibaldowi źródła piszą o nim: „Mąż ten był nieczuły na groźby zbrodniarzy, był nieczuły na pochwałę pochlebców; niczym nie pozwolił się odwieść od drogi raz obranej. Niewzruszony silną wiarą i ufnością w Bogu, nie ustawał w pracy nad ludem, aby wykorzenić nierozumne zwyczaje bałwochwalcze. Daleko niósł święte nauki, przywodził do Boga niemałe rzesze. Łączył w sobie przezorność, zaleconą przez Zbawiciela, z podziwu godną roztropnością; w gorliwości swej otwartej i szczerej występował z karcącym napomnieniem przeciw uwodzicielom, pouczał ich o winach i przestępstwach, jednał ich słowami dobitnego przekonania. Przeciw ciężkim pokusom i nagabywaniom złego ducha uzbroił się tarczą wiary, pancerzem sprawiedliwości, włócznią słowa Bożego, mieczem umartwienia, szyszakiem wstrzemięźliwości; przeciw tysiącznym poduszczeniom walczył dzień i noc strzałami cnót chrześcijańskich. Posiadał prostotę niewinnego gołębia, która ogień gorliwości tłumiła słodyczą łagodności. Pojmował dobrze słowa Pisma św., że nauka mistrza ma się dostosować do pojęć i wyobrażeń słuchaczy. Był wszystkim dla wszystkich; był miłosiernym dla uciśnionych, litościwym dla ubogich; prowadził na drogę cnoty wszystkich, których zdołał pociągnąć swą pobożnością i miłością.”
Bóg nawiedzał sługę swego doświadczeniami przez bolesne choroby. Trzy lata przed śmiercią tak ciężko zachorował, że zakonnicy stracili wszelką nadzieję utrzymania go przy życiu. Pomimo to powstał z łoża boleści, aby udać się do Fuldy; tutaj znowu choroba groźna go powaliła, trzy tygodnie walczył ze śmiercią. Czując powracające siły, opuścił Fuldę, aby przez Wurzburg dotrzeć do swego klasztoru w Heidenheim. Wobec bliskiej niechybnie już śmierci powziął myśl, ruszyć do Włoch, zwiedzić grób św. Benedykta i w Monte Casino dokończyć bogobojnego życia. Zakonnicy tak gorąco go prosili, aby został wśród nich, że myśl powziętą porzucił, mimo iż wszystko było już przygotowane do podróży. Przybył do Heidenheim biskup Wilibald, aby się pożegnać z bratem, który gotował się na drogę wieczności. Słabość bowiem taka ogarnęła świętego opata, że nie mógł już w kościele klasztornym odprawiać Mszy św. Krótko przed śmiercią zwołał zakonników do siebie, aby im udzielić ostatnich napomnień. Umarł dnia 18. grudnia r. 761.
Kiedy Wilibald polecił przeprowadzić otwarcie trumny brata w 777r – jego szczątki były nienaruszone.
Imię = odważny przyjaciel (saks.)
Patron: małżonków, górników
Źródła:
[1] http://zywoty.cba.pl/18.grudnia.html
[2] „Wielka encyklopedia świętych – Święci na każdy dzień”, tom X
Foto: http://www.kathgeo.de/st-wunibald/index.php
Leave a Reply