Świętowanie przecina codzienność jak blask światła. Wprowadza ostry, wyrazisty kolor w monochromatyczność zwykłego dnia. Tak właśnie je widzę.
Przez lata zbudowało wyjątkowość naszej rodziny, bo każda wspólnota czci dni dla niej ważne we właściwy dla siebie sposób. Ono wciąż ewoluuje i ubogaca się wraz z tym jak zmienia się nasza rodzina: witając kolejne dzieci, rosnąc wraz z nimi, przeprowadzając się i nabywając przez lata nowe doświadczenia. Każde z naszej piątki wniosło swój wkład w wypracowanie rodzinnych zwyczajów.
Oto kilka z nich:
– W urodziny nie ma zmiłuj – wstajemy skoro świt – i budzimy jubilata głośno odśpiewanym „Sto lat!” Potem są zaspane pocałunki, życzenia, przytulanki i upominki.
– Na urodziny, Dzień Matki, Dzień Ojca, czy naszą rocznicę ślubu dzieci szykują plakaty – wielkie laurki. To pomysł naszej pierworodnej, w którego realizację włączyli się z czasem młodsi bracia.
– Kiedyś córka serwowała nam śniadanie do łóżka. Teraz wcześnie rano (później nie mamy po temu okazji) spotykamy się wszyscy na wystawnym śniadaniu z tortem lub innym pysznym ciastem.
– Z okazji urodzin dzieci zapraszamy w weekend dziadków i bliższą rodzinę. Zajadamy placek krakowski babci Reni i oglądamy razem zdjęcia jubilata sprzed lat – śmiechu jest co niemiara.
Chodzi o to, żeby być razem, dzielić się radością i dziękować Panu Bogu za każdego z nas z osobna i za naszą rodzinę. Przypomnieć sobie, jak jesteśmy sobie drodzy i jak się sobą cieszymy. To bardzo pomaga nabrać dystansu do zawsze obecnych w życiu kłopotów i z miłością podjąć codzienne obowiązki.
Foto: Marta Dzbeńska-Karpińska
Leave a Reply