Nieraz trudno nam odmówić i powiedzieć stanowcze „nie”. Nie chcemy zranić, zawieść oczekiwań. Pomoc drugiemu to nic złego. Problem zaczyna się wtedy, gdy pomaganie dokonuje się kosztem własnych spraw. Jak można sobie z tym poradzić?
Mówienie „nie” nie jest wcale takie proste. Przyczyn może być wiele: nie potrafimy wykształcić w sobie takiej postawy, mamy tzw. „miękkie serce”, wychowano nas, że trzeba pomagać a odmowa może zostać uznana za separację, brak empatii. Potrzeba nieraz zdrowego egoizmu, by odmówić i docenić siebie i swój czas.
-Komunikować potrzeby i pragnienia
Gdy nie mam na coś ochoty a chciałbym w tym czasie zająć się swoimi zainteresowaniami i sprawami warto stanowczo i konkretnie powiedzieć „nie”. Warto moim zdaniem zrobić to w taki sposób, by pamiętać o pewnej granicy usprawiedliwiania się i tłumaczenia. Warto to zrobić spokojnie, ale w prostym komunikacie.
– Obecnie nie mam czasu ale to nie znaczy, że nie będę się mógł zająć się tym w przyszłości
Jest to dobry sposób na odczekanie sytuacji i ustalenie priorytetów działania. Takie sformułowanie odpowiedzi daje możliwość ustalenia i rozplanowania zadań. To powinno pomóc w ewentualnie mogących się pojawić wyrzutach sumienia.
-Nic na siłę
Gdy oferujemy komuś pomoc powinna wynikać z naszej wolnej woli a nie przymusu. To rodzi niepotrzebną frustrację i agresję. Nie jesteśmy w stanie zbawić całego świata, ale pragnienie pomocy powinno wynikać z wolności, by w przyszłości nie stać się marionetkami wykonującymi czyjeś polecenia i prośby. One niestety mogą narastać.
– Nie zmieniajmy długofalowych planów, które przynoszą samozadowolenie i satysfakcję
Umówione spotkanie, zaplanowany wcześniej wyjazd – realizujmy plany, które wcześniej zostały ustalone. Nawet gdy zadzwoni brat z prośbą o opiekę nad dziećmi, warto odmówić, zwłaszcza, gdy mamy już coś w planach. Spontanicznych próśb może być jeszcze wiele. Sama mam brata, ale to nie znaczy, że tylko moja obecność jest w stanie uratować podbramkową sytuację opieki.
– Zachowanie równowagi między własnym życiem a życiem innych
Jest to szczególnie trudne w relacjach z bliskimi, z rodziną, przyjaciółmi. Istnieją wówczas obawy, że zostaniemy posądzeni o egoizm i brak współczucia. Trudno odmówić bliskim. Pojawiają się wyrzuty sumienia, czy nie zostaniemy odebrani jako samolubni.
W książce „Bycie miłym to przekleństwo” Jacqui Marson tłumaczy, że spełnianie oczekiwań innych ludzi kosztem siebie to pułapka, która zamiast szczęścia może zaburzać stan fizyczny i psychiczny. Bez wsłuchania się we własne potrzeby trudno odbudować właściwe więzi.
– Swoboda działania
Zacząć w sposób wolny i zdroworozsądkowy myśleć o sobie i swoich potrzebach.
– Nie trzeba być perfekcjonistą
Warto pamiętać, że nie zawsze muszę być silny, mogę być też słaby. Zmiana nastawienia zależy od nas. Pułapką jest chęć docenienia, bycia pochwalonym. Każdy tego pragnie. Wykonywanie wszystkiego najlepiej i najbardziej bywa pułapką, nie tylko poczuciem satysfakcji. A ile ludzi, tyle wizji życia. Ale czy tylko naszego? W jednym z hospicjów dla umierających można było usłyszeć pytanie, czego żałujesz – „Żałuję, że nie miałem/-am odwagi przeżyć życia po swojemu, a żyłem/-am tak by jedynie spełniać czyjeś oczekiwania i by przypodobać się innym i by to oni żyli i decydowali za mnie”. Taki bilans życia okazał się wręcz tragiczny. Wiele zobowiązań potrafi niszczyć od wewnątrz, stajemy się nieszczęśliwi. Nie warto przekraczać granicy wykorzystywania się przez inne osoby.
– Dobre serce i empatia to nie tylko wykonywanie wszystkich próśb i poleceń. Warto o tym pamiętać.
-Stawianie wyraźnych granic
Zacznijmy od małych spraw i bądźmy konsekwentni. Nauczmy się odmawiać po troszku. To nie będzie łatwe. Lepiej powiedzieć coś wprost niż kłamać.
– Nie przepraszać za to, że chcemy być sobą
Zachowajmy odwagę w wyrażaniu uczuć i potrzeb. Nie warto ich tłumić. Asertywna odmowa pozwala zachować szacunek do siebie. Własne terytorium to podstawa. Psychologowie polecają metodę „zdartej płyty” – powtarzanie tej samej treści odmowy, dla opornych.
Czemu jest tak trudno odmawiać?
Boimy się niechęci ze strony otoczenia, gniewu. Zazwyczaj wzorce takie wyniesione są z dzieciństwa, gdzie brak formułowania potrzeb, spełnianie nakazów rodziców, dziadków rzutuje w negatywny sposób na życie osobiste dojrzałego człowieka i jego relacje społeczne.
Może warsztaty?
Paweł chodził na warsztaty asertywności. Nauczyły go odmawiania i uświadamiania sobie różnych sytuacji. Doszedł do wniosku, że samoocena nie zależy od tego ile innym pomagał. Dostrzegł swój problem. Być może od tego warto rozpocząć zmianę?
Photo credit: Foter.com
Leave a Reply