Podobno nazywa się ją drugim imieniem miłości, a rozłąka ją potęguje. Jest silnym uczuciem spowodowanym brakiem ukochanej osoby, jakby rozpaczliwym przyciąganiem do nieosiągalnego bieguna magnesu. Tęsknota. Nieuchwytna siła, o której istnieniu dowiadujemy się w najmniej oczekiwanym momencie.
Spojrzę jakby z drugiej strony medalu, nawiązując do niektórych sposobów naszego porozumiewania się. Wszelkiego rodzaju komunikatory, portale społecznościowe, czaty czy smsy, a nawet rozmowy telefoniczne stanowią niejako iluzję komunikacji. Nie pozwalają na przekazane uczuć, gestów, całego siebie. Ograniczają się do bezbarwnych znaków czy bezosobowych fal elektromagnetycznych w słuchawce. Jak się uważa, za pomocą słów przekazujemy zaledwie 7% informacji, to naprawdę niewiele. Reszta to mowa ciała, sposób w jaki mówimy, ton głosu itd.. Niejednokrotnie przekaz w takiej formie jest zniekształcony, dochodzi do wielu nieporozumień. Podczas pisania czy rozmawiania przez telefon możemy robić coś innego niż tylko słuchać bądź czytać przychodzące wiadomości. Możemy wyjść z pokoju, odpisać po jakimś czasie, nawet rozmawiać z kilkoma osobami jednocześnie. Gdzie tutaj skoncentrowanie na rozmówcy, aktywne słuchanie itp.? Graniczy to raczej z lekceważeniem i brakiem szacunku do rozmówcy.
Żyjemy w jakiejś nieustannej obsesji kontaktu. Kilkadziesiąt wymienionych ze sobą krótkich wiadomości tekstowych, rozmowy telefoniczne lub przez internet. Od rana do wieczora, a często i w nocy. Do tego spotkania na żywo, nawet codziennie. Próbujemy kontrolować każdą sekundę życia drugiej osoby oraz spędzać z nią jak najwięcej czasu, koncentrując się nierzadko na jego ilości, a nie jakości. Z kolei, kiedy ten kontakt słabnie, tj. liczba wymienianych komunikatów maleje, podejrzewamy, że coś się dzieje i budzi to w nas lęk, nieufność. Sami odzieramy się z możliwości oczekiwania na siebie, godząc się na strzępy komunikacji. Pozbawiamy się smaku uczucia, romantyzmu, magii czekania. Popadamy w rutynę i monotonię.
Dawniej, kiedy ludzie za sobą tęsknili – to tęsknili całymi sobą. Można powiedzieć, że nie mieli innego wyboru. Rycerz wyruszał na bitwę, żołnierz na wojnę, mąż na delegację i nie było sposobu kontaktowania się w ogóle albo tylko sporadycznie. |Nie było telefonów, internetu, kamer internetowych. Wtedy człowiek naprawdę przeżywał nostalgię. Odczuwał dogłębnie, że brakuje mu drugiej osoby. Każda sącząca się bez niej sekunda o tym przypominała. Pokazywało to, że rozłąka jest bolesna i tak dalej tak nie może być. Sytuacja ta zwracała uwagę na naprawdę istotne rzeczy, na to, czego człowiekowi brakuje. Potrafił on przez to bardziej docenić chwile spędzone z osobą, na którą czeka. Dostrzegał wartość nawet najdrobniejszych rzeczy.
Wspaniałym przykładem jest komunikowanie się świętej Joanny Beretty ze swoim mężem. Pan Molla często wyjeżdżał i pracował za granicą, więc małżonkowie nie mogli spędzać ze sobą czasu. Jedyną formą kontaktu były pisane przez nich listy. Ileż można tam znaleźć czułości, miłości, troski. Mamy szansę zapoznać się z tą intymną korespondencją wymienianą między świętą a jej mężem. Możemy uczyć się postawy prawdziwej miłości oraz chrześcijańskiej świętości. A także zachwycać się wyjątkowością uczucia, czerpać wzorce. Idąc dalej w rozważaniach, dochodzę do wniosku, że nostalgia okazuje się być przestrzenią niezwykłej płodności. Brak drugiej osoby pociąga do niecodziennej aktywności. Halina Poświatowska wyraziła to w jednym ze swoich utworów słowami: Z tęsknoty pisze się wiersze.
Czasy się zmieniają, świat idzie do przodu. Nasze życie ulega przeobrażeniu, co niejednokrotnie wprawia w osłupienie poprzednie pokolenie. Sami także często powtarzamy z sentymentem zdanie: Stare, dobre czasy. Czyżby brakowało nam czegoś z tamtego okresu? Może właśnie tęsknimy za tęsknotą z całego serca. Ale jak właściwie pojąć tą tajemniczą rzeczywistość, czy można ją zamknąć w sztywne ramy i jednoznaczne formułki? Przecież – jak śpiewa zespół Goya – tęsknota jest po to, żeby jej nie rozumieć.
Photo: Foter.com
Leave a Reply