Photo credit: Foter.com
Słowem – wytrychem we współczesnym świecie jest słowo TOLERANCJA – odmieniane przez wszystkie przypadki – oraz poprawność polityczna. Nie masz tego w sobie – to bardzo źle. Wtedy możesz sobie pozwolić na uszczypliwości wobec kogoś, kto nie pasuje do ustalonych ram lub z nich wystaje. Wszystko ma być po równo, jak z tym walcem… Bo to ty jesteś tolerancyjny, a oni nie.
Przedstawione przeze mnie kilka tygodni temu przypadki są autentyczne, nie są zmyślone czy przejaskrawione. Nie wiem dlaczego ludzie z większą liczbą dzieci muszą się tłumaczyć z tego, jak żyją, jak wychowują swoje dzieci. Przecież to właśnie ich dzieci będą wypracowywały emerytury (jeśli jeszcze będą istniały) singlom…
Tolerancja – oznacza: „wyrozumiałość”, „akceptację” lub „chęć zaakceptowania uczuć, zwyczajów lub wierzeń innych niż własne”.
Słowo to ma wiele kontekstów i znaczeń. Pochodzi z łacińskiego tolerantia – często tłumaczonego jako „cierpliwa wytrwałość”; od łacińskiego czasownika tolerare – „wytrzymywać”, „znosić”, „przecierpieć”, „ścierpieć”, ale również „popierać” i „podtrzymywać”). Generalnie jednak oscyluje pomiędzy „znoszeniem” a „akceptacją”.
Czyli to wielodzietni muszą wytrzymać i przecierpieć wszystkie docinki kierowane pod ich adresem. W jednym z komentarzy anonimowa autorka podpisana jako „M”napisała:
„Ja tylko mam wrażenie, że to właśnie ci wielodzietni są bardzo mało tolerancyjni wobec osób, które chcą mieć mniejszą ilość dzieci, wobec osób, którym wielodzietność nie jawi się jako najlepszy model rodziny, i które widzą w nim minusy.”
Kiedyś wielodzietność to była normalna kolej rzeczy. Oczywiście zdarzały się małżeństwa bezdzietne i z jedynakiem. Jednak nad takimi ubolewano.
Teraz jest odwrotnie. To właśnie nad wielodzietnymi się ubolewa.
Ja nie mam w zwyczaju i nigdy tego nie robiłam, aby wyliczać dzieci czy to wśród znajomych czy nieznajomych ludzi na ulicy. A to właśnie mnie się wylicza.
Nigdy nie podeszłabym do pani prowadzącej dwa lub trzy psy na ulicy, żeby zapytać: czy to są jej psy, a czy na pewno?I jak sobie ona z nimi radzi?
A mnie o to pytają obcy ludzie.
I nie pytam rodziców z jednym dzieckiem, dlaczego mają tylko jedno, przecież mogliby się postarać o następne.
Ale to właśnie rodzinom wielodzietnym zarzuca się nietolerancję.
Ciekawe jest też stwierdzenie, że model rodziny wielodzietnej nie jest najlepszym modelem i zarzuca się „krzywdzenie dzieci”. Jednocześnie posyła się jedynaków do przedszkola w celu uspołecznienia. To uspołecznienie w rodzinach wielodzietnych jest efektem ubocznym.
Leave a Reply