Patrząc na różnych ludzi w wieku dojrzałym najbardziej podoba mi się postawa towarzysza.
Nie mentora, nauczyciela, kierownika. Pan Jezus jest najwybitniejszym nauczycielem i znawcą ludzkiej duszy.
My możemy co najwyżej sobie wzajemnie towarzyszyć w podróży życia.
Gdy patrzę na młodych ludzi – przypominają mi się moje własne wyskoki, błędy, pomyłki. Przypominają mi się moje rozterki i dylematy.
Jak pięknie jest sięgać do kieszeni wspomnień nastoletnich, dużo łatwiej wracać myślami do samej siebie idąc przez życie z dzieckiem, czy nastolatkiem.
Przypomnij sobie, jak bolała złamana noga, paraliżował strach przed wejściem do przedszkola, czy nowej szkoły, pierwsze złe oceny, zranione uczucia, zdradzone miłości. Przypomnij sobie podekscytowanie, gdy robiłeś po raz pierwszy różne rzeczy. Poczuj się jak dziecko przy dziecku a przy nastolatku, jak nastolatek i nie zachowuj się, jakbyś był od razu stary, bez dziecięcej przeszłości.
Gdy patrzę na pełnoletnich młodych ludzi, widzę ich zapał, plany, dążenia, ideały i nadzieje.
Każdy z nas miał takie, każdy chciał coś osiągnąć i robił to z samozaparciem i zapałem.
Cieszę się tymi powrotami do mojej przeszłości. Podziwiam siłę i chęci tych młodych, którzy próbują realizować marzenia.
Przypomnij sobie jak bolały niepowodzenia w pracy, mobbing, jak smakowały dobre decyzje, jak szumiała euforia w głowie przy nawet małych sukcesach.
Każdy człowiek ma podobne etapy, każdy przechodzi te same lub podobne okresy w życiu. Łatwiej zrozumieć innych czerpiąc z własnych wspomnień. Niesiemy bagaż swoich doświadczeń, ale niewielu potrafi z niego mądrze korzystać.
Młodzi chcą w życiu coś osiągnąć, coś zbudować, stworzyć swojego i potrzebują towarzyszenia i obecności.
Czują się w życiu zaopiekowani przez rodzinę – przez dar modlitwy, czy rady. Wiedzą, że nie są sami w tym, co robią. Ktoś ich rozumie, akceptuje i wspiera na dobre i złe dni. Kiedyś oni starzejących się rodziców, tak, jak my teraz własnych, otoczą opieką i troską.
Pamiętam też momenty, gdy to właśnie dorośli, czy starsi koledzy w pracy bardzo mi życie utrudniali, niesłusznie posądzali, podkładali kłody pod młodzieńczy zapał.
Po to powinniśmy przechowywać nasze wspomnienia, by towarzysząc innym rozpakowywać paczkę własnych przeżyć i przypomnieć sobie, co czuliśmy, gdy coś nas dotknęło, a co w tym czasie dało siłę.
Nienachalne towarzyszenie dzieciom własnym, czy też coraz młodszym kolegom z pracy, to coś szczególnie wartościowego, to najlepszy posag, wiano, spadek.
Wsparcie jest wartościowe wtedy, gdy z miłością, cierpliwością i spokojem potrafisz zrozumieć, upomnieć, pochwalić, ucieszyć się, czy też współodczuwać wraz z towarzyszem życiowej podróży.
Miłego podróżowania, nie tylko wakacyjnego.
Obraz Dariusz Sankowski z Pixabay
Leave a Reply