Kiedy kroczy się po ulicach Alleppey, ma się wrażenie, że wszystko jest tutaj ukierunkowane ku morzu. I w zasadzie tak jest naprawdę, chociaż obecnie akcenty rozłożyły się nieco w innych kierunkach niż w wiekach ubiegłych. Dla wielu ludzi do tej pory morze jest żywicielem, dla tych, którzy trudnią się rybołówstwem i dla tych, którzy wykonują prace związane z tym zajęciem. Jeszcze dla innych morze budziło grozę, bo tą drogą przybywał nieprzyjaciel albo wodne przyrodnicze kataklizmy, niosące z sobą śmierć i zniszczenie. A dla innych stanowiło wyzwanie, ponieważ prowadziło ku nieznanym lądom, ludom i krajom.
W duchowej historii diecezji Alleppey właśnie drogą morską przybyły najbardziej czczone w niej święte figury. Według chronologii przybycia są to figury: Matki Bożej, św. Sebastiana i Jezusa zdjętego z krzyża.
Figura Matki Bożej znajduje się w sanktuarium zwanym Kappalottakari Amma, co w języku majalam znaczy tyle co Matka, która przybyła okrętem. Obok kościoła wybudowanego przez Portugalczyków w stylu barokowym, stoi makieta statku z kopią figury Matki Bożej, ilustrująca historię jej przybycia. Okolicznościowa tablica informuje, że w roku 1600 statek wiozący cudowną figurę napotkał straszną burzę, w wyniku czego dotarł do wybrzeża Thumpoly. Kapitan statku, z wdzięczności za cudowne ocalenie, własnoręcznie przeniósł figurę Matki Bożej z pokładu okrętu i umieścił ją w kościele pw. św. Tomasza w Thumpoly. Co prawda w świątyni nie słychać już języka portugalskiego, ale Matka Boża Kappalottakari Amma nieprzerwanie, aż do dziś, odbiera cześć w kościele św. Tomasza w tutejszych językach.
Największym kościołem diecezji Alleppey jest bazylika św. Andrzeja w Arthunkal, w której przechowywana jest cudowna figura św. Sebastiana, pochodząca z Mediolanu. Z Włoch do Arthunkal została przewieziona w 1647 r. Miasto Arthunkal w XVI w. było stolicą królestwa Muthedath. Po odkryciu drogi z Europy do Indii, wraz z Vasco da Gamma przybyli do Indii również portugalscy misjonarze. W królestwie Muthedath spotkali oni wielu chrześcijan św. Tomasza. Ich praca apostolska była na tyle owocna, że w 1560 r. wystąpili do miejscowego króla o pozwolenie na wybudowanie kaplicy. Początkowo król nie chciał się zgodzić, ale później dzięki działaniu łaski Bożej i wytrwałości proszących, albo jak kto woli ich uporowi, takie pozwolenie udało się uzyskać. Pierwszy kościół został zbudowany z drewna i liści palm kokosowych w 1581 r. Sam król przeznaczył na ten cel kilka drzew ze swoich dóbr. Rzecz niezwykła, że przy budowie tego kościoła wydatną pomoc okazali także miejscowi wyznawcy hinduizmu. W 1619 r. został wybudowany kościół z kamienia. Ale ciągły wzrost ilości pielgrzymów spowodował konieczność wybudowania obszerniejszej świątyni. Kamień węgielny pod obecną bazylikę położono dokładnie w 1910, tuż obok starego kościoła. Główna uroczystość ku czci św. Sebastiana obchodzona jest 20 stycznia. W związku z olbrzymią ilością pielgrzymów, władze kościelne przeniosły część obchodów na zakończenie oktawy tej uroczystości, która nosi nazwę „Ettam perunnal”. Uroczystości ku czci świętego męczennika rozpoczynają się już 18 stycznia o świcie, otwarciem drzwi bazyliki. W uroczystej procesji na plażę uczestniczy około 150000 ludzi. Wielu z uczestników tej procesji to hinduscy pielgrzymi, którzy wcześniej byli w świątyni Sastha w Sabarimala, która to świątynia poświęcona jest hinduskiemu bóstwu Ayyappan. W ciągu roku przybywa Sastha kilka milionów ludzi. Według hinduskich wierzeń Ayyappan ma być synem Śiwy i Mohini, która z kolei ma być żeńskim awiatarem, czyli wcieleniem Wisznu. Gwoli przypomnienia, pozwolę sobie zaznaczyć, że w hinduskim panteonie na szczycie stoją trzy bóstwa: Brahma, który ma być stwórcą; Wisznu, który podtrzymuje wszystko w istnieniu i Sziwa, który jest siłą niszczycielską. Już historia pochodzenia Ayyappan nie wygląda prosto, a zagłębiając się w szczegóły związane z jego życiem, koligacjami i znaczeniami, stopień komplikacji ulega pomnożeniu. Ale co ma wspólnego Ayyappan ze św. Sebastianem? Otóż, według wierzeń miejscowych hinduistów św. Sebastian i Ayyappan byli braćmi, chociaż w sumie nikt nie potrafił wyjaśnić, jak do tego niesamowitego pokrewieństwa doszło. W każdym razie znając ten szczegół biografii świętego męczennika nie dziwi duża ilość hinduistów, którzy modlą się licznie przez cały rok przed figurą św. Sebastiana.
Kolejnym kościołem bardzo ważnym dla całego regionu jest kościół w Thankey pod wezwaniem Matki Bożej Oczyszczenia. Nazwa miejscowości Thankey pochodzi z języka tamilskiego i oznacza przerwę w podróży lub nocną przerwę na to, co musiało być w dawnych czasach ciężką podróżą między południową a północną dzielnicą, która stała się Kerala. Powszechnie uważa się, że wspólnota chrześcijańska istniała w tym regionie już w pierwszym wieku, jako owoc działalności misyjnej św. Tomasza. Rozwój chrześcijaństwa w czasach nowożytnych związany jest tutaj z działalnością misyjną jezuitów. Wiele nawróceń w tym rejonie sprawiło, że już w 1583 r. wybudowano w tym miejscu kaplicę, która później została rozbudowana z fundacji zamożnej damy Kochumareekka Muthy, pochodzącej z rodziny Aarkatty. Jednakże parafia została utworzona w Thankey dopiero w 1832 r. Fasada obecnego kościoła pochodzi z 1930 r. Głównym skarbem tej świątyni, który przyciąga rzesze pielgrzymów jest cudowna figura Jezusa zdjętego z krzyża. Jest to cudowny posąg Męki Pańskiej, do którego każdego roku pielgrzymują tysiące wiernych w naznaczonej skruchą i gorliwością pielgrzymce, aby rozpocząć nowe życie. Naturalnej wielkości figura Pana Jezusa zawiera w sobie orędzie cierpienia i zbawienia, ostatecznej ofiary i odkupienia. Jest drogowskazem nowego życia i nowego horyzontu poprzez pokutę. Posąg przedstawia Jezusa w całym swoim cierpieniu. Jego opadające włosy, krew wysychająca na jego brwiach, przebite dłonie, stopy i bok, korona cierniowa, wszystkie rzucają wyzwanie światu materialnej chwały. Ciągłym znakiem cudowności tej figury są odrastające wciąż włoscy. Figura ta znajduje się w kościele Thankey od roku 1936, za sprawą ówczesnego proboszcza ks. George’a Karott. W tamtym czasie w jego parafii dość mocno dawały o sobie znać głębokie podziały społeczne, które odbijały się również negatywnie na życiu religijnym parafian. Ks. proboszcz Karott wpadł na pomysł, aby przez czytelny znak wstrząsnąć sumieniami wiernych tak, aby zaczęli żyć ewangelicznym orędziem wzajemnej, braterskiej miłości oraz wzajemnie się szanowali. Doszedł do wniosku, że takim silnym przesłaniem mogłaby być figura Jezusa cierpiącego, uosabiająca sobą cierpienie, ofiarę i poświęcenie za ludzkość. Jednakże nie był to dobry czas z ekonomicznego punktu widzenia, ponieważ panował tam kryzys.
Wówczas z ciekawą propozycją wystąpiły kobiety, które zaproponowały, aby każda rodzina z dziennej racji, odkładała garść ryżu na zakup figury. W ten sposób ze sprzedaży zgromadzonego ryżu zebrano potrzebną sumę. Figura Jezusa, podobnie jak wyżej wspomniane figury Matki Bożej i św. Sebastiana przybyła do Thankey drogą morską. Cuda towarzyszyły tej figurze od czasu podróży z Edakochi, gdzie ją wykonano, aż do miejsca jej przeznaczenia w kościele w Thankey. Podobno po ukończeniu dzieła jej rzeźbiarz od razu umarł świętą śmiercią, co poczytano tam za znak wielkiej łaski. Być może w Europie odczytano by to trochę inaczej, w każdym razie przejście do lepszego życia wiązano z ukończeniem figury. Kiedy katamaran wiozący figurę Jezusa został zatrzymany w Arookutty przez brytyjskiego oficera w celu pobrania podatku, wówczas w budkę podatkową uderzył tak silny podmuch wiatru, uniemożliwiając urzędnikowi jakiekolwiek działanie, dzięki czemu katamaran mógł już bezpiecznie i bez przeszkód kontynuować swoją podróż. Do dziś dnia opowieści o cudach dawnych i nowych nie milkną, i nie kończą się szeregi pielgrzymów przybywające do Jezusa cierpiącego. Jak się okazało morze, które czasem niesie ze sobą zniszczenie i śmierć, często jest również narzędziem Bożego błogosławieństwa, które do życia jest równie potrzebne, a raczej przede wszystkim, tak samo jak woda.
Leave a Reply