Z założenia te nasze Myśli na Dobry Dzień oprócz jakiejś refleksji która pozostanie w głowach słuchaczy powinny mieć jeszcze jakiś optymistyczny wydźwięk. Ot po prostu żeby dnia nie zaczynać na ponuro. Ale czasami nie da się. Zwyczajnie – nie można. A zacznę znów niejako od początku. Już ponad miesiąc gryzie mnie ta myśl. Ba, nie tylko gryzie ale dręczy. Kupiłam wtedy dwutygodnik „Forum”, ten z Amy Winehouse na okładce – mieli właśnie zacząć wyświetlać film o jej życiu, więc temat gorący. Ale w cieniu podobnych sensacji był także reportaż z Gruzji pt. „Dziecko urodzę niedrogo”. I włos mi się zjeżył gdy go przeczytałam. Są tam opisane historie biednych Gruzinek, mających nawet własne rodziny, a które dla pieniędzy rodzą cudze dzieci. Żeby swojej własnej rodzinie zapewnić byt. Albo chociaż wspomóc.
Kombinacje są przeróżne. Główna bohaterka wynajmuje tylko swoje ciało do roli matki. Komorka jajowa pochodzi od dawczyni, zamówienie złożyła para ze Szwecji i ci Szwedzi mają już jedno dziecko, ale ona nie może mieć ich więcej.
A odbywa się to tak, że specjalna agencja – w Gruzji jest ich osiem – wynajduje dawczynie komórek jajowych i matki zastępczych, głównie dla par z zagranicy. Bywa że dwie pary na dziesięć wynajmują od razu dwie surogatki i kupują dla każdej po dwie komórki żeby zwiększyć szanse. Cały okres ciąży jest pod specjalną kontrolą.
Oszczędzę Państwu szczegółowych opisów jak wygląda realizacja takiej umowy. Przewidziane są w niej wszelkie okoliczności jakie mogą się przytrafić.
Główna bohaterka nosi na szyi łańcuszek z krzyżykiem, jaki zresztą sama sobie kupiła, bo po 70 latach komunizmu Cerkiew ma silną pozycję w Gruzji. Sztuczne zapłodnienie to grzech, ale ona się nie przejmuje – modli się, ale podziwia też lekarkę -założycielkę agencji która stała się bizneswoman.
Tekst wstrząsający.
W dzisiejszych czasach – jak widać wszystko jest możliwe. I ludzie sobie jakoś z tym wszystkim radzą. Kobiety rodzą nie swoje dzieci, rodziny wychowują nie swoje dzieci. Inni zaś robią na tym dobre interesy.
W tym miejscu przypomina mi się pewien program w telewizji francuskiej, w rodzaju „poszukiwany – poszukiwana”, gdzie ludzie odnajdywali po latach, po dziesiątkach lat, swoje biologiczne rodziny. Chyba już teraz nawet nie ma takiego programu. Ale wciąż potrafimy się wzruszać jak choćby tą niedawną historią, gdy po kilkudziesięciu latach odnaleźli się dwaj bliźniacy, jeden w Polsce drugi w USA.
Wtedy też myślę o tych dzieciach które nigdy, przenigdy nie poznają swoich prawdziwych korzeni. Ich życie to jest dopiero dramat.
A my sobie tutaj codziennie opowiadamy, że każda miłość jest taka sama, że nie jest ważne kto wychowuje byleby być kochanym, że sztuczne zapłodnienie to po prostu nowoczesna metoda leczenia bezpłodności. Tyle ze od zastosowania tej metody kobieta nie staje się znów płodna, poza tym jednym wymuszonym przypadkiem, więc jakie to leczenie?
Oj, pojechałam dziś po bandzie. Może piątek stanowi jakieś usprawiedliwienie. Ale nie można zamykać oczu na to, co się dzieje dokoła nas, nawet jeśli sami w tym nie uczestniczymy. Kiedyś ktoś nas i z tego będzie rozliczał. I nie będzie wystarczało powiedzieć, ze w tym nie uczestniczyliśmy.
(zapis audycji z 18.09.2015 r.)
Foto: raebrune/Flickr/CC BY-SA 2.0
Leave a Reply