Obraz typowego uzależnienia od komputera to obraz smutny i – trzeba przyznać też, że dość żałosny. Od czasu do czasu docierają do mnie takie historie. Dotyczą one przeważnie ludzi młodych, nawet zdolnych i inteligentnych. No ale przez to uzależnienie dokładnie marnujących swoje szanse na rozwój. Bo z uzależnieniem jest tak, Że człowiek zatrzymuje się w swoim rozwoju, a nawet zaczyna cofać. A potem potrzeba minimum tyle samo czasu by to wszystko odkręcić. Jeśli więc ktoś pije przez 20 lat, to po zaprzestaniu przez kolejne dwadzieścia lat będzie musiał dociągać do swojego poziomu sprzed picia. I dopiero po tym czasie zacznie się jego kolejny etap rozwojowy. Można to nadgonić jeśli okres uzależnienia nie trwa zbyt długo i jeśli nie poczynił zbyt wielu szkód w ludzkim organizmie. Bo jak wiemy bywają uzależnienia bardziej lub mniej niszczące. Nie będę się wgłębiać akurat w ten wątek, bo chcę pozostać przy Internecie.
Proponuję Państwu mały test, cytuję go za kwartalnikiem „Cywilizacja” sprzed kilku lat, na który już kiedyś się powoływałam. Ale takie diagnozy nie zmieniają się zbyt szybko, i są wciąż aktualne. Jak choćby kryteria diagnostyczne Amerykańskiego Towarzystwa Psychiatrycznego o uzależnieniu od Internetu. Podobnie zresztą jest przy innych. Osoby które spełniają w ciągu roku cztery lub więcej z przytoczonych punktów uważane są za uzależnione. Oto te kryteria:
- Poczucie nadmiernego zaabsorbowania Internetem również poza siecią.
- Doznawanie potrzeby zwiększania ilości czasu spędzonego w Internecie aby uzyskać taką samą satysfakcję (wzrost tolerancji).
- Niezdolność kontrolowania czasu spędzanego w Internecie.
- Poczucie niepokoju, rozdrażnienia przy próbach przerwania sesji sieciowej.
- Traktowanie Internetu jako sposobu ucieczki od własnych problemów lub poprawy samopoczucia psychicznego, zniwelowania poczucia beznadziejności, winy, lęku i depresji.
- Okłamywanie członków rodziny odnośnie czasu spędzonego w Internecie.
- Narażanie na utratę lub ryzykowanie utraty znaczącej relacji w pracy, kariery, zaniedbywania nauki.
- Ustawiczne powracanie do aktywności sieciowej, nawet po poniesieniu znacznych wydatków z tym związanych.
- Pojawienie się zespołu abstynencyjnego po zaprzestaniu „surfowania”.
- Dłuższe niż zamierzone przebywanie w sieci.
Nie będę tu wchodziła głębiej w sam rodzaj zainteresowania osoby która siedzi w sieci (jak np. gry, sex czy inne), bo chodzi mi tylko o zasygnalizowanie problemu osobom które zauważają że coś się dziwnego z kimś dzieje a nie potrafią tego określić. Tak. Może to być uzależnienie od Internetu. Które na ogół się bagatelizuje, bo to nie alkohol, papierochy czy narkotyki które widać gołym okiem. Internet ma w sobie jakąś uznaną szlachetność, i jakby nobilituje, więc tym trudniej zauważyć że też może niszczyć. Z białym kołnierzykiem i w białych rękawiczkach.
Zajęłam się tym problemem nieco w ramach własnej odnowy, bo sama miewam czasem problemy aby wyjść z pasjansa, Tak, tak, z niewinnego pasjansa w komputerze. Ot, po podwieczorku siadam sobie żeby zobaczyć co słychać w wielkim świecie. Zaglądam potem do poczty, i na deser – no cóż, pasjansik. Młodzi mają komputerowe gry, starzy – karcioszki. No i co się dzieje? Tak się zapętlam, aż nagle uświadamiam sobie że nagle zrobiło się już ciemno za oknem! Tak to działa, niestety.
A co z tym młodym człowiekiem którego mam na myśli?
Pan Bóg jeden wie! Co znaczy, że zawsze pozostaje jeszcze modlitwa.
Albo, jak tego dnia pamiętnego, gdy kolega zadzwonił do niego że właśnie idzie na siłownię i czy by tak i on nie dołączył. Więc odłączył się do sieci, zostawił ukochamy laptop na rozgrzebanym łóżku, i pognał w miasto. Ciekawe czy wróci na noc do domu.
Photo credit: SFB579 Namaste via Foter.com / CC BY-NC-SA
Leave a Reply