Już powinien wiać cieplejszy wiaterek,
żeby móc zakładać cieniutki sweterek,
żeby dzieci wybiegły do zabawy na podwórze,
żeby zima stąd odleciała na chmurze.
Powinny już zakwitać kwiatuszki
żeby rozweselić maleńkie duszki
radością, pokrzykiwaniem, śpiewem…
Kiedy przyjdziesz, Wiosno? – ja nie wiem!
(wierszyk pisany dla kolegi)
Wiosna w tym roku nieco się spóźni. Zachowuje się trochę jak chimeryczna nastolatka. Staje jedną stopą w progu i za chwilę zmienia zdanie, wycofuje się. Jej kapryśna natura pozwoliła nam, już dużo wcześniej, uwierzyć, że cieplejszy wiatr, dłuższe dni i rozkwitające przebiśniegi są całkiem pewnym symbolem nieuchronnych zmian w przyrodzie… Najbardziej niecierpliwi zdążyli schować do szaf płaszcze i kożuchy. Najbardziej niecierpliwi chcieliby mieć wszystko już, natychmiast. Nie tylko dobrą pracę, końskie zdrowie i miłość do grobowej deski, ale nawet idealną pogodę.
Na świętego Grzegorza idzie zima do morza, jak mówi staropolskie przysłowie. Doceniam mądrość ludowych przysłów, zbudowanych na bazie obserwacji pokoleń. Ludowa mądrość oparta na wielowiekowym doświadczeniu nie może równać się z wiedzą książkową, chociaż ta druga oczywiście również jest bardzo istotna, kluczowa w swojej kategorii, ale według mnie nie powinna negować tej pierwszej. Cóż, coś się dzieje z tą pogodą, święty Grzegorz odszedł już dawno do morza, ale zimy ze sobą nie zabrał. Już-już było cieplej, już było ładniej, już kapryśna wiosna rozlała farby przebiśniegów i krokusów, pozwoliła rozkwitnąć nadziei – i zmieniła zdanie. Postukała różowymi obcasami, zawinęła zieloną, zwiewną sukienkę i uciekła, dając nam wszystkim prztyczka w nos swoją piegowatą dłonią. Puściła perskie oko i tyle jej widzieli!
Na szczęście jest nieuchronność zdarzeń i cykliczność pór roku. Na szczęście przyjdzie w końcu to ciepło, na które czekamy, spełni się w końcu wymarzone, oczekiwane…
Trzeba czekać cierpliwie na wszystko, co najlepsze.
Photo on Foter.com
Leave a Reply