Jakiś czas temu, odwiedziłam jeden z marketów budowlanych w celu zakupienia kilku mało atrakcyjnych sprzętów. Jednak przechodząc między regałami, co chwila zapalała mi się w głowie lampka niczym pomysłowemu Dobromirowi. I tak właśnie wpadłam na pomysł zabawy śrubkami: za 14 zł. kupiłam worek śrubek, podkładek lub nakładek (nie znam się) i nakrętek. Wybierałam różnej długości i grubości, zwracałam uwagę aby nie były ostro zakończone, do tego dobrałam po kilka pasujących nakrętek.
Prezent zachwycił dziesięciolatkę, sześciolatka i trzylatkę. Starsi natychmiast zaczęli budować konstrukcje, łączyć rozłączać, skręcać, rozkręcać. Raz śrubki były żołnierzami, potem samochodzikami, lasem deszczowym, robotami albo przekąską dla robota. Trzylatka gdy już udało jej się przejąć nowe klocki na jakiś czas, posegregowała sobie je na kółka (podkładki), niekółka (nakrętki) i śrubki. Potem precyzyjnie śrubki stawiała głowach zaczynając od grubych a kończąc chudych. Podkładki wypróbowała jako pierścionki, nawlekła na sznurek i miała medal a później rysowała kółka małe i duże.
Zabawa którą zaproponowałam dzieciakom początkowo miała jeden zasadniczy cel: rozwijanie motoryki małej – nakręcanie nakrętek na śrubkę wymaga bardzo precyzyjnych ruchów. Dziecko wykonując tę czynność doskonali chwyt pęsetkowy, wzmacnia te same mięśnie które wykorzystuje przy trzymaniu kredki, ołówka.
Niemal od razu odkryłam jeszcze jeden istotny atut tej zabawki: zanim dziecko zacznie nakręcać musi dopasować odpowiednią nakrętkę do średnicy śruby. Niezależnie czy wykonuje to metodą prób i błędów, czy innym sposobem dokonuje tu skomplikowanych operacji myślowych analizy i syntezy, polegających na znalezieniu wspólnej cechy dwóch różnych przedmiotów.
Gdy już pierwsza fascynacja śrubkami minęła wymyśliłam zabawę, której celem jest pogłębienie analizy i syntezy wzrokowej oraz ćwiczeń manipulacyjnych.
Do zabawy potrzebny jest arkusz papieru, pisak, śrubki, nakrętki, podkładki oraz ewentualnie dwie kostki do gry. Na arkuszu rysujemy szachownicę, dla młodszych dzieci najlepiej zacząć od trzech pól pionowo i trzech poziomo, z czasem można rozszerzać planszę zwiększając tym samym stopień trudności. Lewy górny róg naszej szachownicy zostawiamy pusty, w pierwszym pionowym i poziomym rzędzie na wszystkich polach rysujemy dowolnie jeden lub dwa sześciokąty lub kółka lub jedno i drugie. Zadaniem dziecka jest, tak jak w tabliczce mnożenia, znaleźć wspólne pole i skręcić śrubkę z odpowiednią dla pola w pionie i poziomie kombinacją nakrętek i nakładek. Dodatkową trudnością może być ustawianie śrubek w odpowiednich polach, tak aby nie strącić już stojących.
Starsze dzieci mogą wykorzystać dwie kostki do gry w celu losowego wytyczenia pola, jednak szachownica musi wtedy wymiary mieć 7×7, czyli zapełnionych 6 pionowych i 6 poziomych pól, które możemy oznaczyć dwoma kolorami. Kostki powinny być w dwóch kolorach odpowiednich do pokolorowanych pól. Wyrzucone wartości na każdej kostce odpowiadają kolejnemu polu na planszy.
Kończąc ten tekst jestem przekonana, że temat wyśrubowanych zabaw absolutnie nie został wyczerpany i pewnie jeszcze do nich wrócimy. Zachęcam do dzielenia się waszymi pomysłami i życzę miłej zabawy.
W następnym artykule Gosia Bukowska przedstawi wam puzzle inaczej – już teraz zapraszam!
Photo credit: macrorain (sigberg) / Foter / CC BY-NC-SA
Leave a Reply