Być mamą, być tatą

Dlaczego Bogu zajęło tak długo aby dać nam dziecko?

Jakiś czas temu natrafiłam na piękną historię. Kto czeka na swoje szczęście, może znaleźć w niej otuchę, ale zachęcam każdego z Was do przeczytania ?

Malowałam garaż, a ona rysowała kredą tęczę na cementowej podłodze, kiedy powiedziała: “Cieszę się, że Bóg dał mi ciebie jako moją mamusię”.

Nie byłam na to gotowa. “Co?” – spytałam, upewniając się, że dobrze usłyszałam. Próbowała powiedzieć to raz jeszcze, ale tym razem mówiła trochę bardziej nieporadnie i powiedziała coś w stylu: „Cieszę się, że jesteś moją mamusią od Boga”.

Łzy wypełniły moje oczy.

Potem zaczęła się modlić: “Boże, dziękuję Ci za to, że dałeś mi moją mamusię. I dziękuję, że robi mi śniadanie. I dziękuję, że zrobimy razem dyniowe spagotti (tzn. biscotti). Mam nadzieję, że będzie dobrze smakowało. Myślisz, że będzie dobrze smakowało, Boże?”

Następnie otworzyła swoje oczy i wróciła do rysowania kredą. Przez łzy nie widziałam wyraźnie i miałam uczucie, jakby coś ogromnego stanęło mi w gardle. Skąd jej to przyszło?

Ma trzy lata… i nie wiedziałam tego, że jej malutkie serce może pomieścić taką wdzięczność. Ani tego, że wyjdzie to z niej w tym subtelnym momencie w garażu. Ani tego, że będzie dziękować Bogu, na głos, za mnie, właśnie wtedy.

Zwykle nawet nie chce modlić się na głos, nawet kiedy ją zachęcam. Ale dzisiaj poczuła coś w sobie.
Coś pięknego.

Jej malutkie serduszko może pomieścić więcej miłości niż kiedykolwiek mogłoby mi się wydawać.
Jej mały umysł… nie jest taki mały, jak myślałam. Myśli daleko ponad to, czego bym oczekiwała.

“Dziękuję Ci, Selah” – powiedziałam, uśmiechając się. – “Ja jestem bardzo szczęśliwa, że Bóg dał mi Ciebie za córkę”.

Przytuliłabym ją w tamtym momencie, gdyby moje ręce nie były pokryte białą farbą i gdyby nie było tyle rupieci na podłodze między nami – szuflad które malowałam i starego drewnianego krzesła.

“Musiałaś długo na mnie czekać, mamusiu?” – zapytała. (Opowiadałam jej tę historię wiele razy, ale chciała usłyszeć ją jeszcze raz).

Przeszłam przez śmieci na podłodze i podeszłam trochę bliżej niej.

“Tak” – powiedziałam. – “Prosiłam Boga o dziecko wiele wiele razy. Ale nie dawał mi żadnego przez długi czas. I kiedy ja i Tata dowiedzieliśmy się, że byłaś w moim brzuszku, byliśmy bardzo szczęśliwi!”.

“Czy wiesz dlaczego Bogu zajęło tak długo, żeby dać Ci dziecko?” – spytała.

“Nie, Kochanie” – powiedziałam. – “Nie wiem”.

“Ja wiem dlaczego” – odpowiedziała.

“Dlaczego?” – spytałam.

“Bo … On mnie tworzył”.

On mnie tworzył.

Spojrzałam w jej głębokie niebieskie oczy, które wydawały się wiedzieć coś z innego świata, i jej potargane blond włosy rozwiane na wietrze. I w tym momencie, wydawała się tysiąc lat starsza.

On mnie tworzył.

I ta odpowiedź była wystarczająca. I w moim sercu rozbrzmiała prawda tej odpowiedzi. “Oczywiście że tworzył. Oczywiście, dokładnie to robił, Kochanie.”

Teraz kiedy ją znam i wiem, jak jest wyjątkowa – tylko to ma sens, że zajęło to tak długo. Nie wiem, co Bóg robił tam z nią. W niej po prostu jest coś, co sprawia, że wydaje się, że spędziła długi czas w sercu Boga zanim przyszła do mnie. Prawie jakby niebo nie chciało jej oddać.

Selah.

I mówię to ze łzami, Wam, którzy cierpicie z powodu niepłodności.

Którzy czekacie, aby Wasze modlitwy o dziecko zostały wysłuchane.

Którzy modlicie się każdego dnia, aby Bóg dał Wam dziecko. Dał Wam życie.

Nie wiem, dlaczego to tak długo trwa.

Nie wiem, czy da Wam dziecko przez urodzenie, opiekę zastępczą, czy przez adopcję.

Tak czy inaczej… Jeśli teraz czekacie i nie wiecie, dlaczego zajmuje to tak długo.

Może właśnie dlatego, że Bóg, Twórca i Dawca Życia, każdego najmniejszego życia… wciąż jest w trakcie tworzenia Waszego dziecka.

Nie jesteśmy nawet w stanie podjąć się próby pojęcia, co dzieje się w niebiosach, w tym co niewidzialne i co albo kogo On tworzy.

Jego drogi nie są jak nasze. Jego czas nie jest naszym czasem.

I może, jeśli On działa tak bardzo powoli i zajmuje Mu to tak dużo czasu… może to dlatego, że tworzy coś tak pięknego i zapierającego dech w piersiach… że nie może się spieszyć.

On jest w trakcie tworzenia arcydzieła.

I może pewnego dnia małe arcydzieło stanie przed Wami i powie: “Wiem, dlaczego Bogu zajęło tak długo, aby dać Tobie dziecko”.

I Ty spytasz: “Dlaczego?”

I ono powie:

“Ponieważ…

On mnie tworzył”.

Tekst oryginalnie pojawił się na blogu barrentobeautiful.com. Autorka tego bloga to Rebecah. Dziękuję jej za to piękne świadectwo!

O autorze

Marta Stasieło

żona, mama, instruktor Modelu Creighton, wiceprezes Fundacji Każdy Ważnyw Olsztynie, autorka bloga
Rodzicielstwo na zakręcie. W 2010 r. ukończyłam studia weterynaryjne na UWM, wtedy też wyszłam za mąż. Nie pracuję w zawodzie, a głównym moim zajęciem jest teraz bycie mamą. Droga do tej roli była długa i trudna, bo nie mogliśmy mieć dzieci biologicznych. Adoptowaliśmy synka po około 6 latach małżeństwa. Pomimo iż doświadczenie bólu niepłodności było najtrudniejszym w moim życiu, jestem pewna, że było też najszczęśliwszym, co mogło się nam przytrafić. Dzięki temu Paweł jest teraz z nami (warto było czekać!), a my jesteśmy jacy jesteśmy. Ja zainspirowałam się naprotechnologią i udało mi się zostać instruktorem Modelu Creighton. Pomagam teraz innym parom z niepłodnością. Natomiast nasze małżeństwo jest silniejsze po tych próbach rozumienia swoich emocji, wybaczania sobie i desperackich niekiedy staraniach, żeby było "normalnie". A teraz - nie jest łatwiej - jest inaczej - bo inaczej trzeba się rozumieć, ale w naszym domu jest w końcu codziennie szczery śmiech, którego tak bardzo brakowało.

Leave a Reply

%d bloggers like this: