Edukacja

Po co edukacja?

Jakiś czas temu byłam na bardzo ciekawej konferencji poświęconej edukacji i wychowaniu. Muszę przyznać, że uświadomienie sobie prawdziwego celu edukacji pozwoliło mi inaczej spojrzeć na kształcenie i wychowanie własnych dzieci.

Po co to wszystko?

Celem wychowania katolickiego jest doprowadzenie człowieka do zbawienia. Edukacja polega na wykształceniu umiejętności odróżniania Prawdy i Dobra zaś wychowanie jest to osiągnięty skutek w postaci trwania przy Prawdzie i Dobru. Celami wychowawczymi dla rodziców i wychowawców katolickich jest właściwe ukształtowanie sumienia oraz mądrość, nie w postaci zasobu wiedzy, ale umiejętności  dotarcia do prawdy o Dobru. Czy my, jako rodzice w ogóle się nad tym zastanawiamy i patrzymy na edukację swoich dzieci przez ten pryzmat?

Wychowawcą na pierwszym miejscu powinien być Bóg, potem sam człowiek (prawidłowo uformowany), następnie rodzice a dopiero na końcu osoby postronne (nauczyciele, koledzy, sąsiedzi, dalsza rodzina itp.). Wychowawcę powinna cechować bezinteresowna miłość, ostrożność moralna, przyjaźń, roztropność wychowawcza i pokora.

Czy pasujesz do systemu?!

Jak się nad tym zastanowić to w obecnym systemie edukacji te cele w ogóle nie są brane pod uwagę. Co więcej w systemie edukacji nie istnieje pojęcie dobro dziecka, a jedynie cele do realizacji.  W ogóle nie ma odwołania do Prawdy i Dobra.  Jest za to otwieranie na różnorodność, zaś różne jej przejawy są przedstawiane jako możliwe opcje do wyboru, moralnie neutralne. Jeśli rodzina ma odmienne wartości, niż preferowane przez system, należy podjąć pracę z rodziną i ją reedukować. Rodzice mają się dostosować do szkoły a nie na odwrót. To szkoła ma kształtować świadomość dziecka, nie rodzina. Uczeń ma zdobyć określony zasób wiedzy i zdać testy. Ponieważ szkoła nie wychowuje a jedynie przekazuje wiedzę w lepszym lub gorszym stopniu, dlatego rodzice powinni szczególnie zadbać o wychowanie dzieci w taki sposób, by przede wszystkim mieć na względzie ich zbawienie.

Odnaleźć czas dla rodziny

Prelegenci zwracali uwagę, że postępujący obecnie rozpad rodziny jest związany z tym, że rodzina coraz mniej przebywa ze sobą, jest „wpychana” w pracę – padł tu przykład rodziny amerykańskiej, której standard życia jest na tym samym poziomie od 30 lat. Różnica jest tylko taka, że 30 lat temu ten standard zapewniał pracujący ojciec a matka mogła zająć się domem i wychowaniem dzieci, teraz zaś na ten sam standard muszą pracować zarówno ojciec jak i matka.

Powyższe tezy zaczerpnęłam z wystąpień doktora Andrzeja Mazana oraz prof . dr hab. Artura Andrzejuka z UKSW.

Zdjęcie ze strony https://www.flickr.com/photos/hikingartist/12660810114

O autorze

Anna Brzostek

Żona i mama czwórki dzieci. We wspólnocie Domowego Kościoła. Edukator domowy oraz redaktor. Przez kilkanaście lat zawodowo zajmowała się komunikacją z klientami i zarządzaniem kryzysowym. Lubi wspólne wieczorne oglądanie filmów z mężem oraz zwiedzanie Polski. Relaksuje się gotując, piekąc chleby i czytając książki podróżnicze oraz żywoty świętych.

Leave a Reply

%d bloggers like this: