Pewien szef kuchni jednej z restauracji, w dużym warszawskim centrum handlowym, często obserwuje całe rodziny, przybywające do owego miejsca prawie jak do świątyni. Rano w restauracji jedzą śniadanie, następnie długie godziny spędzają z dziećmi na zakupach, potem idą do kina by zakończyć dzień na obiadokolacji w tej samej knajpie. Feeria wrażeń gwarantowana – pięknie, głośno i kolorowo. Czy na tym polega świętowanie niedzieli?
Podczas powrotu z niedzielnej wizyty w znajomych, mąż zaproponował by na kolację kupić pizzę. Zaoponowałam, bo przecież była niedziela, jednocześnie stwierdzając, że możemy pojechać do pizzerii i tam zjeść pizzę. Wywiązała się dyskusja. Przecież w pizzerii ludzie tak samo pracują, jak w sklepie i właściwie co za różnica. Po zgłębieniu tematu okazało się, że idąc tym tokiem myślenia, niedzielę powinno się spędzać w domu. Ludzie pracują także w kinie czy teatrze oraz w warszawskich Łazienkach. Po dalszych przemyśleniach i rozmowach doszliśmy do wniosku, że jednak czym innym jest kolacja z rodziną w restauracji w niedzielę a czym innym rodzinna wizyta w sklepie na zakupach. Czym innym pójście z rodziną do kina czy teatru a czym innym skopanie ogródka.
Świętowanie niedzieli to coś innego niż jedynie spędzanie czasu na czymś, co nas odpręża i co lubimy. Niektórych odprężają zakupy, innych koszenie trawnika, jeszcze innych wbijanie gwoździ czy kładzenie kafelków. Czy w ten sposób można świętować niedzielę, dzień Pański? NIE!
Czy w czasie przyjęcia weselnego córki jej ojciec będzie odkurzał, wiercił, czy pojedzie na zakupy? Jasne, że nie. On będzie wtedy cały dla córki, swój czas ofiaruje tylko jej.
Tak samo i my świętujmy niedzielę dla Chrystusa, bo to jest Jego dzień. Spędźmy ten czas z rodziną, celebrujmy posiłki, bądźmy razem. Na tym polega świętowanie niedzieli. W centrum dnia niech będzie Eucharystia, do której się przygotujmy. Warto przyjść do kościoła kilkanaście minut wcześniej, by mieć czas się wyciszyć.
Kiedyś i dla mnie było jasne, że w niedzielę robię zakupy czy porządki. Jak się cały tydzień pracuje, to często jedyny wolny czas na tego typu sprawy przypada w niedzielę i wtedy najłatwiej wiele rzeczy załatwić. No właśnie – najłatwiej. Ale czy zawsze trzeba iść na łatwiznę i wygodnictwo? Wybierając się na wesele do rodziny, większość pań wiele czasu spędza na poszukiwaniu kreacji i dodatków. Nie idą na łatwiznę w postaci starej, znoszonej kiecki, tylko dbają o to, żeby wyglądać jak najlepiej i świętować ten ważny, dla młodej pary, dzień.
A czym jest niedziela? Dniem ważnym dla Chrystusa. Z miłości do niego my też winniśmy ją spędzić jak najpiękniej. Co to oznacza? W moim i męża przypadku takie zaplanowanie czasu by zakupy i gotowanie załatwić w sobotę. Z zasady nie robimy zakupów w niedzielę, nie sprzątamy, nie pracujemy. Rodzinnie idziemy do kościoła. Wcześniej czytam Słowo Boże na dany dzień, by móc lepiej przeżyć Eucharystię. Staramy się świętować, jedząc wspólnie obiad, chodząc na spacery, wspólnie oglądając film. Nie zawsze się udaje, ale trzeba o to walczyć.
Niedziela ma być świętem rodziny, budowaniem relacji, spotkaniem z drugim człowiekiem.
W dobie konsumpcjonizmu, zalewu sieczki medialnej, zanikania tradycji i wartości warto zadbać, by własnym życiem dawać świadectwo innym. Świadectwo, czyli spójność wyznawanych wartości z naszym życiem. Kiedyś nie do pomyślenia była praca w niedzielę czy robienie zakupów. Państwo to ułatwiało, bo sklepy były pozamykane. Zresztą, co ciekawe, a o czym się rzadko mówi, na Zachodzie, w wielu krajach supermarkety są zamknięte w niedzielę. A w katolickiej Polsce w Wigilię bywają sklepy otwarte do godz. 18.00. Skoro ludzie robią zakupy w niedzielę, to i sklepy są otwarte. Jest popyt, jest podaż. Gdyby katolicy zgodnie z wyznawaną wiarą świętowali niedzielę po Bożemu, wiele sklepów po prostu nie miałoby klientów a handel w dni świąteczne byłby dla nich nieopłacalny. Może więc warto zacząć od siebie? I pokazać znajomym, rodzinie, że można żyć inaczej. A nie iść jak przysłowiowe barany za pędem stada.
Można w niedzielę udać się do restauracji. Pytałam o to księdza bardzo oddanego tradycji katolickiej. Rozwiał moje obawy, tłumacząc, że praca restauracji w niedzielę jest zajęciem służebnym i jeśli męża stać na to, żeby w ten sposób odciążyć żonę od tkwienia w kuchni, to nie ma żadnych przeszkód. Dodam, że zanim usłyszeliśmy z mężem te słowa, dzieci chrzciliśmy w sobotę 😀
Dlaczego nie czcimy też soboty. To dzień Boga Ojca i Jezus Chrystus czcił kiedys sobotę.