Wyrażenie miłości w akcie seksualnym jest najpełniejsze, gdy dokonuje się w całkowitej, niczym nieograniczonej wolności. Dobrze wiedzą o tym, ci którzy starają się o dziecko. Zero lęku, pełna swoboda i szczyty przyjemności, a z reguły są to rozgrywki, które trwają dłużej i są bardziej ekscytujące niż Liga Mistrzów. Takiej wolności seksualnej patronuje Kościół katolicki.
Drugiego tak liberalnego podejścia do życia seksualnego trudno znaleźć w kulturze zachodniej. Przedstawiciele współczesnego liberalizmu wszędzie bronią wolności, tylko nie w łóżku. W nim prawdziwi liberałowie stawiają na bezpieczeństwo i współczują katolikom, próbując nas wyswobodzić z jarzma wolności seksualnej.
Do wolności powołał nas Chrystus i Kościół dobrze o tym wie, wskazując normy pożycia małżeńskiego. Jednak wolności, żeby nie przekształciła się w beztroskę lub samowolę, towarzyszy odpowiedzialność. Dlatego małżonkowie starający się o potomstwo, są na wskroś wolni i odpowiedzialni za spodziewane konsekwencje swoich łóżkowych poczynań.
Prokreacja na celowniku rozumu
Niestety Kościół nie jest spójny w tym, co robi. Jak naucza Sobór Watykański II, miłość małżeńska ze swej natury nastawiona jest na rodzenie i wychowanie potomstwa. Dlatego zastanawiające jest, dlaczego zezwala na małżeństwa 60/70 latków. Takie pary na pewno są wolne w swojej miłości, jednak nikt nie ma wątpliwości, że nie będą realizowały swojej płodności i rodzicielstwa.
Podobne trudności pojawiają się przy promowaniu metod Naturalnego Planowania Rodziny (NPR), jako jedynie słusznej drogi kontroli prokreacji. Nie trzeba być wybitnym etykiem, żeby wiedzieć, iż osądzając czyn ludzki, oceniamy nie tylko zewnętrzne działanie, ale także zamiary i postanowienia. Świadomy wybór dnia współżycia małżeńskiego jest działaniem mającym na celu zapobieganie płodności.
Obrońcy NPR argumentują, że ich metody pozwalają świadomie przeżywać miłość. Akt seksualny jest w pełni wolny, a małżonkowie są otwarci na życie, gdyż i tak wiadomo, że żołnierz strzela, a Pan Bóg kule nosi. Jednak nie jest to takie proste. Małżeńskie współżycie seksualne jest aktem złożonym i rozciągniętym w czasie. Inaczej ocenimy okazjonalną kradzież i taką, która była szczegółowo zaplanowana. W świetle obecnego nauczania Kościoła, nawet metody NPR wykradają pewną intymność relacjom małżeńskim, a celem ich stosowania jest zapobieganie poczęciu.
Ślepe sumienie
Ten problem dostrzegają katolicy świadomie przeżywający swoją małżeńską seksualność. Przy spowiedzi poucza się ich, że mają skrupulatne sumienie. Dlatego muszą stać się niewidomi na ten rozdźwięk lub przestać o nim mówić w konfesjonale. Z reguły wybierają to drugie. Można mieć żal do ostatnich dwóch papieży (etyka i dogmatyka), że nie rozwiązali problemów dotyczących katolickiej etyki seksualnej. Obecny papież (duszpasterz) dostrzega taką konieczność. Oby decyzje podejmował nie pod wpływem lewackich środowisk, a Ducha Świętego.
Temat seksualności w kontekście wiary katolickiej został przez autora rozwinięty w kolejnym artykule „O wolności seksualnej katolików raz jeszcze”
Foto: Emmanuele Contini / Foter / CC BY-NC-SA
małżeństwo nie tylko każe się rozmnażać i wychowywać. ma też uświęcać małżonków. „wybór dnia współżycia małżeńskiego jest działaniem mającym na celu zapobieganie płodności.” – nie, ma na celu wykorzystanie daru płodności cyklicznej. przecie mogłyśmy być płodne non stop. Bóg nie miałby problemu ze stworzeniem takiej kobiety. a jednak zrobił to, co zrobił. nie widzę tu rozdźwięku. tego też naucza Kościół.
Zdziwienie budzi fakt, że p. Andrzej Waleszczykowski pisząc o
rzekomej niespójności w tym, co robi Kościół, pomija milczeniem encyklikę Pawła
VI Humanae Vitae. Jan Paweł II i
Benedykt XVI nie musieli przecież „rozwiązywać problemów dotyczących
katolickiej etyki seksualnej” gdyż zostało to dostatecznie wyjaśnione przez
Pawła VI! W encyklice tej można znaleźć odpowiedź nawet na tak infantylne
(przepraszam) pytanie, dlaczego Kościół zezwala na małżeństwa 60/70
latków. Polecam lekturę punktu 11. Encykliki. Podobnie inne wątpliwości Autora
znajdują przekonujące wyjaśnienia. Tę encyklikę trzeba znać, trzeba stale czytać
i trzeba polecać jako obowiązkową lekturę wszystkim młodym ludziom, nie mówiąc
o narzeczonych o małżonkach, którzy jeszcze jej nie znają.
W sensie- moze robić badania płodności ludziom ktorzy chcą sie żenić??? Zabronimy tym co nie mogą!! Bądźmy konsekwentni… O to Ci chodzi??? Jak dla mnie – tekst oderwny od życia, nie do konca wiem o co chodzi.., oprócz tego ze jest pretensja do wszystkich ktorzy maja inne zdanie niz ja… I ze autor poleca beztroskie bzykanko – powiedz to kobietom które maja problemy ze zdrowiem, sa chore, sa biedne. Niedawno u nas facet powiesil sie kiedy jego zoba zaszła w n… Tą ciąże. Nikogo z was teoretyków czystości tam nie było zeby mu pomoc. Mi tez nikt nie pomaga jak walczę każdego dnia zeby dac rade… co w tym pięknego jak podczas każdego stosunku kobietę oblewają poty ze strachu ze bedzie ciąża? Wolny seks dobre sobie.
[…] jak się ostatnio przekonałem, nie zawsze zdrowych. W opublikowanym miesiąc temu artykule „Seks po katolicku, czyli fides i ratio pod kołderką” niektórzy Czytelnicy dopatrzyli się perfidnej prowokacji, ignorancji ocierającej się […]