Obowiązki domowe pomagają wyrobić w dziecku samodzielność, odpowiedzialność, uczynność i poczucie troski o innych. Są więc sposobem kształtowania charakteru dziecka. Aby jednak właściwie spełniały tę rolę i harmonijnie wpasowały się w zwykły tryb życia rodziny, warto przy ich wprowadzaniu zastosować się do kilku zasad.
1. Celowość
Praca wykonywana bez żadnego widocznego celu jest żmudna i nużąca. Ale uwaga! Tak jak na dorosłego nie działa motywacja „bo trzeba”, tak i na dziecko nie podziała cel w rodzaju „żeby było czysto”. Dzieci nie lubią ogólników i często po prostu ich nie rozumieją (a więc na przykład: odkładamy zabawki na miejsce, żeby się nie zgubiły, nie zniszczyły, żebyśmy jutro mogli łatwo je odnaleźć itp.).
2. Poziom trudności
Jest chyba dość oczywiste, że pięciolatek nie odkurzy całego mieszkania, tak jak żaden porządny mąż nie będzie wymagał od żony, żeby wniosła na drugie piętro nową szafę. Rozdzielając obowiązki domowe pomiędzy dzieci, trzeba więc uwzględnić ich możliwości tak, aby prace nie były zbyt obciążające i dzieci mogły im podołać (proponuję tu sięgnąć do propozycji Marii Montessori – link).
3. Konsekwencja
Oczywiście stanem idealnym będzie sytuacja, w której wypełnianie obowiązków domowych staje się nawykiem, o którym nie trzeba nikomu przypominać. Aby jednak tak się stało, trzeba początkowo pilnować systematyczności i konsekwentnie wymagać robienia tego, co do kogo należy. Jeśli będziemy egzekwować sprzątanie pokoju co trzeci dzień (a w pozostałych przypadkach sprzątniemy sami lub po prostu odpuścimy), to trudno wymagać, aby ta czynność kiedykolwiek stała się dla malucha zwyczajem.
4. Odpowiedni czas
Niekiedy próba wprowadzenia obowiązków domowych nie udaje się z przyczyn technicznych, takich jak na przykład złe wyznaczenie czasu na ich wykonanie. Jeśli każemy dziecku sprzątnąć pokój tuż przed położeniem się spać, to może ono już być zbyt zmęczone i będzie marudzić. Pośpiech nie jest wskazany, zachęca raczej do niedokładności lub udawania pracy. Jeśli więc chcecie, aby klocki znalazły się w odpowiednim pudełku, a nie pod łóżkiem, lepiej pomyśleć o innej porze albo odpowiednim zapasie czasowym.
5. Zrozumiałe wytyczne i forma komunikatu
Maluchowi najlepiej dawać konkretne polecenia i to kolejno: po wypełnieniu jednego wydajemy następne (np. „najpierw powrzucaj klocki do pudełka i odstaw je do szafy”, „pozbieraj wszystkie książeczki i poustawiaj je na półce). Warto zachowywać regułę maksymalnie trzech poleceń. Uwaga jednak na komunikaty w trybie rozkazującym, gdyż mogą one podziałać na dziecko odstraszająco. Nieraz pomocne mogą okazać się metody bardziej opisowe w rodzaju: „na podłodze leżą porozrzucane ubrania” (niekiedy warto też dodać: „powinny znaleźć się w koszu na pranie”).
6. Najpierw nauka
Nie ma co oczekiwać, że dziecko ma wrodzoną umiejętność wieszania prania czy podlewania roślin doniczkowych. Każdy obowiązek, który mu wyznaczymy, musimy najpierw dokładnie objaśnić i zademonstrować. W przypadku niektórych czynności warto zdać się na inwencję twórczą dziecka, nawet jeśli nie jest ona do końca zgodna z naszym przyzwyczajeniem (to, jak mamusia układa misie na półce, nie musi być przecież jedynym słusznym sposobem). Dobrze jest też nauczyć dziecko, że niektóre czynności wymagają określonych sposobów postępowania (np. pranie segregujemy według kolorów, a sztućce układamy na stole zgodnie z zasadami savoir-vivre’u).
7. Przykład
Podobnie jak chyba w każdym innym aspekcie wychowania, tak i w przypadku obowiązków domowych potrzebny jest przykład. Jeśli każemy dziecku posprzątać jego pokój, a sami będziemy uparcie dobudowywać kolejne pięterka do wieży z książek na naszym biurku, możemy mieć problem z wprowadzeniem obowiązków, a przy okazji spadnie też nasz autorytet.
8. Podział obowiązków
Pamiętajmy też, że nie każdy musi robić w domu wszystko. Przecież nawet my, dorośli, wprowadzamy jakiś podział, czy to pod względem trudności prac (te cięższe biorą na siebie mężczyźni), czy też tego, co kto lubi (nie znoszę myć podłóg, więc robi to mój mąż) lub zwyczajnie decydują względy organizacyjne (mąż robi zakupy, bo po drodze z pracy mija supermarket). Warto rozdzielić obowiązki domowe tak, aby nie były one dla nikogo ponad siły i w miarę możliwości dostosować je do upodobań.
9. Dobra atmosfera
Obowiązki domowe są formą służby, a służba w rozumieniu chrześcijan jest jedną z podstawowych wartości. Dlatego naburmuszona mama utyskująca na to, ile ma roboty, nie będzie zachętą do wypełniania swoich obowiązków. Podobnie tata rozparty w fotelu i wykłócający się o to, że on już dziś dość pracował.
10. Docenianie zamiast kar i nagród
Najlepszą motywacją do pracy jest docenienie. Jeśli przez cały dzień prasowałam, a mąż po powrocie z pracy potrafi tylko uraczyć mnie pytaniem „dlaczego obiad jeszcze nie jest gotowy?”, odczuwam przemożną chęć, by zaniechać gotowania przez najbliższy miesiąc. Jeśli zaś usłyszę zachwyt nad tym, że oto sterta prasowania zmniejszyła się o połowę, mam ochotę czym prędzej uprasować drugą połowę (najlepiej – zamiast gotowania obiadu). Jak dobrze docenić? Najlepiej wyrazić uznanie jak najbardziej konkretnie, tak aby dziecko miało poczucie, że faktycznie zauważamy jego pracę. A więc zamiast „bardzo dobrze!” warto powiedzieć na przykład: „Widzę, że poodkurzałeś bardzo dokładnie, zniknęła nawet pajęczyna spod sufitu!”.
Pamiętajmy, że obowiązki domowe nie powinny być narzucanym obciążeniem, a ich realizacja nie powinna odbywać się na siłę. Jednocześnie są one formą wdrożenia dzieci w pracę i przygotowaniem do dorosłości.
Photo: Jenny Lee Silver / Foter / CC BY-SA
Leave a Reply