Wielki Czwartek, idziemy całą rodziną na liturgię. Szykujemy sie, ubieramy odświętnie.
Po liturgii czas na życzenia dla kapłanów, wszak to ich święto. Składa je grupa pięciu dziewczynek w wieku mniej więcej od 7 do 11 lat. Patrzę na nie, nieco już zmęczona liturgią z dziećmi i nagle zdaję sobie sprawę, że coś mi tu nie pasuje i coś mnie kłuje w oczy. Dopiero po chwili dociera do mnie o co chodzi. Wszystkie, co do jednej, dziewczynki są w spodniach, a w zasadzie rurkach lub legginsach (!). Rozejrzałam się dookoła i w grupie wielu dziewczynek i ich matek chyba nie było ani jednej ubranej w spódnicę. Dało mi to do myślenia, byłam mocno zdziwiona. Wydało mi się niepojęte by wysłać córkę do składania życzeń kapłanom w Wielki Czwartek w legginsach czy rurkach.
Przyznaję sama nie zawsze zakładam spódnicę do kościoła, zwłaszcza jeśli mamy w planach potem jakiś wyjazd poza miasto. Wiele lat chodziłam prawie wyłącznie w spódnicy, potem kilka lat ciągle w spodniach, jednak na ważne uroczystości starałam się ubierać kobieco. Ostatnio będąc na rekolekcjach też stwierdziłam, że na dwadzieściakilka kobiet, spódnice nosiły góra dwie. W sumie to są smutne obserwacje, kobiecość albo przybiera postać wyuzdania i wyzywającego stroju albo kieruje się całkiem w drugą stronę unisexu-u, gdzie spódnicy nie uświadczysz. Prawdziwa kobiecość u młodych dziewczyn jest niestety w zaniku.
Uczmy nasze córki kobiecości, podkreślajmy ją od najwcześniejszych lat, zwracajmy uwagę na strój do kościoła czy na inne uroczystości. Zresztą małe dziewczynki, w pewnej chwili doskonale załapują swoją małą kobiecość i wręcz nalegają by je ubierać tylko w spódniczki. Niestety u starszych ta tendencja potem zanika.
Spódnicę nawet trudniej kupić niż spodnie w sieciówkach. Jest ich o wiele mniej.
Od ponad pół roku nie miałam na sobie spodni 🙂 Mam nawet odpowiednie spódniczki przeznaczone na rower:)
Jeśli chodzi o córkę, podchodzę do sprawy ze spokojem, bo sama jako nastolatka reagowałam alergicznie na sugestie taty co do mojej garderoby. Jednak na uroczystości takie jak Msza św. czy rodzinne spotkania to mąż dba o to, by córka była dziewczęco ubrana. A jak pięknie wygląda w mundurze wilczkowym z obowiązkową (prócz warunków polowych) granatową spódniczką.
Dlaczego kobieta KONIECZNIE MUSI ubierać spódnice? Nie rozumiem tego tak samo, jak nie rozumiem, dlaczego niemowlęta-chłopców mamy ubierać na niebiesko, a dziewczynki na różowo. Absurd…
Ludzie są różni, czasy są różne. Kiedyś nosiło się spódnice, dziś spodnie. W czym problem?
Też się nad tym zastanawiam 🙂 wiadomo, że spódnica/sukienka jest „bardziej”, ale nie jest powiedziane, że są jedynymi sposobami na wyrażenie kobiecości.
A ja mam problem… Uwielbiam kobiecość, kobiece kształty… Natomiast sama jestem chudą szkapą, nie ze względu na anoreksję, lecz taką figurę odziedziczyłam w genach… Jedyne spodnie, w których czuję się komfortowo to jaśniutkie dżinsy, które pogrubiają mi nogi i jak wiadomo- nie nadają się na jakiekolwiek eleganckie wyjścia. Problemem dla mnie jest zalożenie czegokolwiek eleganckiego, ponieważ we wszelkich spódnicach,a anwet spodniach w kant wyglądam jak patyk. Chce mi się płakać jak patrzę w lustro. Po przeczytaniu tego artykułu czuję wielką niesprawiedliwość…
Uwielbiam sukienki i spodnice ale niestety praca moja ymaga spodni bo nie pracuje w biurze z manikiurem tylko mam prace fizyczna wiec nici z tego ;(