Nie sposób przejść obojętnie obok ostatnich wydarzeń jakie mają miejsce w środowiskach katolickich. Zamieszanie wokół posługi Marcina Zielińskiego wywołało sporo debat i pytań o to, w którą stronę zmierzają tzw. ruchy charyzmatyczne w naszym Kościele. Zaznaczę na wstępie, że nie mam zamiaru oceniać działalności Marcina jako osoby, jestem przekonany, że celowo nie czyni nic co miałoby zaszkodzić naszemu Kościołowi i naszym wiernym, jednak wiem także, że każdy z nas jest tylko człowiekiem i gdy zaczniemy czerpać z niewłaściwych źródeł, w nasze działania może wkraść się coś, co powolnym procesem będzie niszczyć i zmieniać przyjęte przez nas wartości.
Troska o dobro naszego Kościoła katolickiego, czyli powszechnego, musi rodzić się ze świadomości czym tak naprawdę jest ten Kościół oraz jakie jest moje w nim miejsce. Kiedy zrozumiemy, że nasz Kościół założył sam nasz Pan – Jezus Chrystus, że pierwszymi jego biskupami byli apostołowie, którzy aby usprawnić głoszenie Dobrej Nowiny powoływali prezbiterów, których dziś określamy mianem księży, wtedy zaczniemy rozumieć, że wiara w Boga musi przekładać się także na troskę o Kościół. Biskupi tworzyli diecezje i gminy, dziś najbliższymi naszemu miejscu zamieszkania są parafie, wszystko to opisane jest w Dziejach Apostolskich, dzisiejszy Kościół i jego struktury to nie wymysł naszych czasów, ale żywe ciało Chrystusa już od 2 tysięcy lat, w którym to my mamy być jego żywymi członkami!
Jeden z największych problemów dzisiejszego Kościoła, z którym przychodzi nam się zmierzyć to fakt, iż niektóre wspólnoty z tzw. ruchów charyzmatycznych, niebezpiecznie szybko zacierają różnice naszego Kościoła z ruchami protestanckimi, co musi budzić nasze zaniepokojenie i podjęte działanie. Jednak musimy zrozumieć, że same w sobie wspólnoty Odnowy w Duchu Świętym oczywiście nie są absolutnie czymś złym, ba! one są wielkim błogosławieństwem naszego Kościoła. Zobaczcie tylko co na to mówi, bardzo znany i lubiany kapłan, ks. Dominik Chmielewski:
„Charyzmatyczność Kościoła i ruch charyzmatyczny to przecież pomysł Pana Boga na Kościół i Jego rozwój zwany Ewangelizacją. Wystarczy przeczytać Dzieje Apostolskie i świadectwa chrześcijan pierwszych wieków, żeby nie mieć co do tego żadnych wątpliwości. Jezus mówi do mistyczki Alicji Lenczewskiej: „Wzbudziłem ruch charyzmatyczny i wylałem Mego Ducha nawet na najmniejsze Moje dzieci, aby przełamać skorupę form i schematów i wydobyć żywe serce miłości.” (Świadectwo 825, Alicja Lenczewska). Ewangelizacja w oparciu o posługę charyzmatyczną jest integralną częścią drogi duchowej każdego chrześcijanina. Mamy naśladować świętych, a przecież wielu z nich było wspaniałymi charyzmatykami jak chociażby św. Jan Bosko, założyciel mojego Zgromadzenia.”
Jednak jak zaznacza ks. Dominik w dalszej części swojej wypowiedzi: „Natomiast to co dzieje się często pod płaszczykiem ekumenizmu, rozumianego tylko jako wspólna wymiana darów duchowych, czyli tak naprawdę u większości obecnych świeckich ewangelizatorów, czyli bezkrytycznego zafacynowania zielonoświątkowcami i ich sposobem interpretacji Biblii czy udzielania przez nich „ducha” do ewangelizacji katolików, którym ulega wielu obecnych katolickich charyzmatyków czy wspólnot ekumenicznych jest niebezpieczne.
Doświadczenie pokazuje, że w 90% wymiana ta idzie tylko w jedną stronę, kiedy to katolik, żeby działać ekumenicznie musi zrezygnować z nauczania tego co stanowi jego tożsamość, żeby czasami nie obrażać protestantów i powoli sam staje się katolikiem o sercu protestanckim, wstydzącym się mówić o zbawieniu nie tylko przez łaskę, ale też przez sakramenty, o tradycji Kościoła, niezwykle ważnej roli Matki Bożej, świętych, sakramentaliów, różańcu, katolickich modlitwach mających wielosetletnią tradycję itp. I co najczęściej się dzieje w tak pojętym ekumenizmie?”
Ks. Dominik idealnie ukazuje nam niebezpieczeństwo jakie grozi naszemu Kościołowi poprzez czerpanie z ruchów protestanckich. Sam jestem w katolickiej wspólnocie Odnowy w Duchu Świętym przy klasztorze franciszkanów, jednak wiem na czym opiera się nasza formacja, której filarami są filary Kościoła katolickiego, umiłowanie i propagowaniu sakramentów świętych, adoracja Najświętszego Sakramentu czy nabożeństwa do Matki Najświętszej.
Odchodzenie wspólnot od nauczania Kościoła katolickiego jest realnym zagrożeniem, dlatego musimy wzbudzić sobie chęć walki o dobro naszego wspólnego Kościoła. I choć oczywiście wspólnoty Odnowy w Duchu Świętym są wielkim błogosławieństwem, co zaznacza sam ks. Chmielewski, jednak muszą one być zakorzenione w filarach naszej wiary, bo gdy z Jezusa zaczniemy tworzyć pluszowego misia i złotą rybkę spełniającą życzenia na nasze zawołanie, to nic dobrego z tego wyjść nie może. Ewangelia sukcesu, pomijanie sensu cierpienia, usilne gonienie za uzdrowieniami, pomijanie spowiedzi świętej czy Eucharystii nie są tym czego nauczał nasz Pan.
Dziś jak nigdy zauważyć możemy przepychanki katolików tych tzw. przedsoborowych, czyli tradycjonalistów, z charyzmatykami, jednak nie o przepychanki tutaj chodzi, ale o dobro Kościoła. Tak naprawdę to każdy z katolików jest i tradycjonalistą i charyzmatykiem, bo każdy powinien otwierać się na Tradycję i powiew Ducha Świętego, chodzi jedynie o fundament który trzyma wszelkie działania w naszym Kościele. Bo gdy w budynku zniszczymy fundament, to upadnie cała konstrukcja.
Czekamy na głos naszych hierarchów, którzy moim zdaniem powinni podjąć decyzję o większej uwadze poświęcanej przez opiekunów duchowych powierzonym im wspólnotom i ich nauczaniu. Niestety, często zdarza się, że wspólnoty są pozostawione same sobie, a wtedy droga od nauczania Kościoła katolickiego do głoszenia przez nie herezji jest bardzo krótka. Ruchy charyzmatyczne są bardzo potrzebne, jednak jeszcze bardziej potrzebna jest w nich właściwa formacja oparta o filary wiary katolickiej.
W artykule pojawiła się także A. Lenczewska, do której rzekomo przemawiał sam Jezus… Czy aby? Z tego, co przeczytałam w internecie dowiedziałam się, że owa „mistyczka” zagłębiała się w literaturze zielonoświątkowej i wrogów kościoła katolickiego.
Szczerze powiem to ja już mam straszny mętlik w głowie z tym, kto jest tym „dobrym” w kościele katolickim i na kim można się opierać. Jestem na początkowym etapie nawrócenia, chęci poznania Boga. Poza modlitwą, Pismem Świętym, posiłkuję się także kazaniami w internecie. I już teraz widzę wielkie różnice w postrzeganiu Jezusa i Maryi. Część księży bardzo mocno opiera się na Maryi, w tym oczywiście Ks.Chmielewski, często głosi przepiękne kazania, ale czasem przestawia straszny obraz naszej przyszłości, mocno przypominając ten przedstawiony w objawieniach prywatnych, często nieuznanych przez Watykan (choć nie w takim stopniu jak ks.Bliźniak, którego słuchałam tylko na początku, ale nie przemówiło to do mnie). Ks. Glas mówi dużo o szatanie. ks. Teodor Sawielewicz próbuje „wytłumaczyć” Boga w prosty i pogodny sposób, idealny dla młodych. Świętej pamięci Ks. Pawlukiewicz chyba jest najbliższy memu postrzeganiu wiary. Z drugiej strony czymś zupełnie nowym i wzbudzającym fascynację, ale i wątpliwości, jest charyzmatyk Marcin Zieliński. Nie byłam na żadnym spotkaniu, więc nie wiem czy te uzdrowienia są tak oczywiste. Przedstawia obraz Jezusa kochającego każdego. Czyta i tłumaczy Pismo Św. Ale prawie nie mówi o Maryi, co mnie zastanawia. To są moje bardzo subiektywne refleksje o niektórych osobach. Jeszcze nie rozumiem również dlaczego inna chrześcijańska religia, jaką jest protestantyzm, jest tak źle postrzegana przez niektórych katolików. Wydaje mi się, że jako katolicy powinniśmy patrzeć na innych ludzi z miłością, a sądzić nas wszystkich będzie Pan. Z walki między religiami nic dobrego na pewno nie wyjdzie. Za dużo