Kocham Narnie całym sercem. Bardziej niż Władcę Pierścieni. Kto do tej pory nie przeczytał, niech to zrobi, a nie pożałuje.
Moja Narnia to moje życie, moja kraina, to środowisko, w którym liczy się szlachetność, króluje dobro, miłość i dobre intencje. Narnia to mój mąż, moje dzieci, moja miłość, moi bliscy i przyjaciele. To miejsce bardzo intymne, w którym mieszka moje bezpieczeństwo, gdzie przechowuję moje marzenia i pragnienia. To mój dom wewnętrzny, zjednoczony, scalony w walce ze złem świata zewnetrznego. To moja siła i moc.
Niedawno Syn mi powiedział, że jesteśmy dla Niego wielkim wsparciem. Takie słowa dla rodziców są bardziej cenne, niż kosztowności i bogactwo, zaszczyty, wyróżnienia i sława tego świata. Dla mnie rodzina to monolit, zamek, którego nic nie jest w stanie powalić, bo zbudowany jest na skale – Jezusie Chrystusie, Jego Ciele i Krwi Przenajświętszej. To zamek, w którym króluje Piękna Pani – Maryja. Do tego zamku przygarniemy każdego, kto pragnie zaznać spokoju od zła tego świata, każdego, kto pragnie ciepła rodzinnego, każdego, kto nie pasuje do współczesnego lansu, mody, wypaczonego i wykrzywionego przez dewiacje poczucia „piękna”.
Wiadomo, w naszej Narni nie brakuje wpływów złej królowej i jej sług, ale dzięki jedności i wzajemnemu zaufaniu względem siebie potrafimy ją wspólnie pokonywać, oddzielając dobro od zła. Tu rządzi niepodzielnie Lew.
Photo by K. Mitch Hodge on Unsplash
Leave a Reply