Ból nie ma maski – powiedział pan Tomasz Zimoch w trakcie meczu Polska-Irlandia, podczas radiowej transmisji. Lubię go słuchać bo jest w pewien sposób perfekcjonistą: szybkiego mówienia i celnych oraz barwnych powiedzonek. Toteż nie zdziwiło mnie, że mówił i o bólu.
Trudno sobie wyobrazić ból i uśmiech jednocześnie. To nie uśmiech mu towarzyszy, raczej grymas na twarzy.
A jeśli już jesteśmy przy masce, to nie ma jej także miłość, szczerość, prawda. Bo jeśli mają one maski, to już nie są sobą. Maski zaś bywają różne. Moim zdaniem najtragiczniejszą z nich jest maska poprawności politycznej.
To działa podobnie jak terapia podczas leczenia alkoholików. Na spotkaniach Anonimowych Alkoholików przyjęte jest. że każdy uczestnik mówi o sobie: Ja, alkoholik. Na początku rodzi to powiedzenie bunt w człowieku. Z czasem wreszcie dociera do niego że naprawdę jest uzależniony, wierzy w to co mówi, i zaczyna się zdrowienie. Z poprawnością polityczną jest akurat zupełnie odwrotnie. Choć też stosując ją człowiek zaczyna w końcu wierzyć że tak jest naprawdę. Odtąd zaczyna się rzeczywistość zaczarowana.
Czasami odczuwam to trochę jak przekleństwo, że pamiętam wiele rzeczy z przeszłości. Dzisiejsze odczytywanie tej przeszłości, a jeszcze w kontekście poprawności politycznej, wydaje mi się karykaturą prawdziwej historii. Warto brać taką poprawkę gdy wracamy myślą do minionych wydarzeń i mamy jeszcze może ostatnią (daj Boże – przedostatnią) okazję gdy możemy posłuchać autentycznych świadków.
Foto: antonychammond / Foter.com / CC BY-NC-SA
Leave a Reply