Wiara

Boże Ciało w Limerick

W Irlandii Uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Pańskiej, zwana popularnie Bożym Ciałem, jest obchodzona w niedzielę – najbliższą po kalendarzowej uroczystości.

W Limerick, trzecim co do wielkości irlandzkim mieście, w którym mieszkam, jest organizowana jedyna w całej diecezji procesja. Tradycyjnie rozpoczyna się ona w jednym z kościołów w centrum miasta i przechodzi ulicami do innej świątyni. Idąc wierni śpiewają i wspólnie odmawiają różaniec. Zwykle czas przejścia zamyka się w 20-30 minutach. Procesja kończy się odczytaniem Ewangelii i uroczystym błogosławieństwem.

Jak co roku nasza rodzina wzięła udział w procesji i jak co roku musieliśmy uaktywnić nasze detektywistyczne umiejętności, aby dowiedzieć się z którego kościoła i o której godzinie ona wyruszy.
Swoje tegoroczne śledztwo rozpoczęłam szukając informacji na Facebooku, na którym jak wiadomo jest wszystko i wszyscy. Ale akurat nie to. Sprawdziłam funpage i stronę diecezji – zero wyników. Wyszukiwanie w Google też nic nie dało. W końcu informację o irlandzkiej procesji diecezjalnej znalazłam na stronie polskiej parafii w Limerick…
W naszej lokalnej parafii ksiądz też nic nie wiedział, więc przekazałam mu zdobyte przez siebie informacje, dzięki czemu w trakcie ogłoszeń parafialnych powiadomił wiernych o procesji.

W procesji prowadzonej przez biskupa Limerick brało udział tylko trzech księży z całej diecezji, dwie siostry dominikanki, które dwa lata temu przyjechały tu z USA i cztery siostry z Instytutu Chrystusa Króla Najwyższego Kapłana. Przed Najświętszym Sakramentem kwiaty sypała jedna bielanka – mała polska dziewczynka, baldachim nad biskupem niosącym monstrancję trzymali gwardziści z polskiej parafii. Przyszło około 200 osób. To niewiele, bo diecezja liczy ponad 170 tysięcy wiernych.

Procesja jak co roku wywołała zainteresowanie i wzbudziła różne, często skrajne, reakcje. W poprzednich latach często widziałam jak mijane osoby modlą się i śpiewają wraz z procesją. W tym roku także: dwie kobiety uklękły, młody mężczyzna sprzątający ulicę zatrzymał się i w skupieniu odmawiał różaniec. Mijaliśmy też grupy młodych Irlandczyków śmiejących się i parodiujących procesję, zaskoczone rodziny muzułmańskie i dwóch, niemniej zdziwionych, Sikhów, a zafascynowany Azjata nagrał naszą procesję swoją komórką. Generalnie jednak, kiedy Pan Jezus wyszedł na ulice Limerick to mało kto się zatrzymał, ukłonił. Miałam dziwne wrażenie, że prawie nikt Go nie poznał.

Po ostatnim błogosławieństwie zatrzymaliśmy się jeszcze, żeby porozmawiać z innymi, bo znaleźliśmy się tu wśród wielu znajomych. Spotkaliśmy rodzinę, która tak jak my wysyła swoje dzieci na katechezy do sióstr dominikanek, zaprzyjaźnionych Polaków, księdza z Opus Dei, znajomych z inicjatywy pro-life. W zasadzie przy takich okazjach spotykamy wciąż te same twarze… Mądry znajomy podsumował: „Tak, wciąż te same twarze, bo staliśmy się mniejszością w mniejszości”. No tak, katolicy stali się dziś mniejszością, a praktykujący katolicy to mniejszość w ramach tej mniejszości… Taka jest Irlandia dziś.

Foto: Autorka

O autorze

Agata Dzbeńska-Berney

Na stałe mieszkająca w Irlandii żona i mama dwóch małych chłopców. Z zawodu pegagog specjalny, obecnie pracująca na pół etatu jako terapeuta w domach opieki. Uwielbia wegańską kuchnię, odchwaszczanie działki warzywnej i rodzinne wycieczki po Irlandii.

Leave a Reply

%d bloggers like this: