Życie jest wspaniałe, kiedy jesteśmy zdrowi. Mamy siłę na realizację swoich planów i marzeń. Chętniej spotykamy się z innymi ludźmi. Składamy życzenia, wśród których do najważniejszych należy: „zdrowia!”. A co, jeżeli mamy składać życzenia komuś, kto jest nieuleczalnie chory? Zazwyczaj mówimy wówczas: „Jestem z tobą! Trzymaj się!”.
Czasem ludzi dotyka prawdziwe cierpienie.
Jeden z moich pacjentów stracił nagle wzrok, uprawiając swój ukochany sport. Człowiek, który był sprawny, miał poukładane życie, znalazł się w nowej dla siebie, trudnej sytuacji. Kolory przyrody i twarze bliskich ludzi może już tylko odtworzyć z pamięci. Poznałam też kilka osób, które żyły zbyt szybko. W pędzie życia, aby zachować czujność, ciągle pojawiały się kawa, używki, leki przeciwbólowe. Stres związany z prowadzeniem biznesu, niezdrowy styl życia, przeciążenie pracą przyczyniły się do zawału serca. Mam koleżanki, które zapadły na ciężkie choroby. Myślały o śmierci. O swoich dzieciach. O tym, że najtrudniej zostawić najbliższych. Jednak długie leczenie, przepełnione modlitwą, pomogło im powrócić do zdrowia. Nieopisana radość! Wdzięczność. Matka Boża bardzo pomaga ludziom powierzającym Jej swoje troski. Koleżanki pamiętały o tym. Mam też znajomą z zawansowanym nowotworem. Troje dzieci. Terapia nie pomaga, choroba się rozprzestrzenia. Młodej kobiecie jest niezwykle trudno, ale pomimo bólu, osłabienia, braku nadziei w oczach lekarzy ona wierzy! Walczy!
Choroba ujawnia słabość także wśród członków rodziny. Zdarza się, że uciekają w alkohol. Niekiedy zostawiają chorego małżonka bez pomocy. To smutne. Należy wspomnieć o rodzicach dzieci nieuleczalnie chorych. Znam rodzinę, która pięknie odnalazła się przy niepełnosprawnym synu. Nie mógł chodzić z powodu dużej i ciężkiej głowy. Żył kilkanaście lat. Ważne, że umieli to zaakceptować. Mają jeszcze zdrowe dziecko. Każdego dnia cieszyli się, że syn jest z nimi i że dają radę się nim opiekować. Kochali go. To wyjątkowa postawa rodziców, którzy nie poddali się pomimo licznych problemów.
Choroba czasem powoduje u ludzi zwątpienie w miłość Bożą. Bardzo trudno powiedzieć takiej osobie: „Nie możesz wątpić! Jest w tym sens! Musisz się modlić!”. Wówczas my powinniśmy wspierać modlitwą cierpiących. Ja w najtrudniejszych sytuacjach zawierzam się Matce Bożej i bardzo proszę Królową Nieba i Ziemi o pomoc, opiekę oraz o wstawiennictwo u Chrystusa.
Chciałabym zachęcić Czytelników do refleksji nad sensem życia. Proszę spróbować zastanowić się przez chwilę nad odpowiedziami na poniższe pytania:
* Czy wszystko, co robimy, jest potrzebne?
* Czy bylibyśmy w stanie przyjąć nagle chorobę?
* Czy moglibyśmy powiedzieć sobie „stop”?
* Czy możemy coś zrobić, aby zapobiec chorobie? Może prowadzimy niezbyt zdrowy styl życia?
* A może chcemy zmienić nasze życie, cele oraz priorytety?
* Może ktoś z naszych bliskich jest chory?
* Czy możemy pomóc choremu człowiekowi np. odwiedzinami, pogawędką, kupieniem leków itp.?
Życzę wszystkim umiejętności cieszenia się każdą chwilą!
Tekst pochodzi z miesięcznika Tak Rodzinie.
Leave a Reply