W szkole podstawowej ruszył nowy przedmiot – „doradztwo zawodowe”. Przedmiot jest obowiązkowy, na zaliczenie. Ministerstwo Edukacji Narodowej chce w ten sposób promować różne zawody wśród dzieci. Nieśmiało zaczynają działać szkoły branżowe, które mają kształcić przyszłych fachowców w różnych dziedzinach, między innymi gazowej, elektrycznej, budowlanej etc.
Czytam w rozporządzeniu ministra edukacji ,,Program musi zawierać informacje o zawodach, kwalifikacjach i stanowiskach pracy oraz możliwościach uzyskania kwalifikacji zgodnych z potrzebami rynku pracy, a także predyspozycjami zawodowymi„.
Wszyscy widzimy, że brakuje na naszym rynku fachowców, ale prawdziwych takich fachowców, którzy znają się na rzeczy.
Podam przykład z mojego podwórka. Chcieliśmy zrobić, jak co roku, przegląd gazowy. Przegląd pieca, po różnych większych i mniejszych perypetiach udało się zrobić. Natomiast już przeglądu kuchenki gazowej w kuchni nie udało się do tej pory. I nie dlatego, że nie chcemy, ale dlatego, że tak zwani fachowcy nie mają czasu, albo taka praca dla nich „to żadna praca” i szkoda im jechać 10 kilometrów, aby zarobić 150 zł.
Żyjemy w czasach, gdy mało co się opłaca, a wszyscy by chcieli żeby pracy było dużo i mogli dużo zarobić.
To samo jest z tapicerem. Terminy z półrocznym wyprzedzeniem Ma tyle pracy, że to on przebiera w ofertach.
Z drugiej jednak strony lekceważy się te zawody.
Moje dziecko będzie gazownikiem? Nigdy. Murarzem? A skąd? Glazurnikiem? Feee.
Fachowcy albo wyjechali za granicę i zarabiają lepiej niż w kraju, albo tak mają dużo pracy w Polsce, że do jakiejś drobnej sprawy nie chcą przyjechać, bo im się to „nie opłaca”.
Mój syn wrócił wczoraj ze szkoły po pierwszych takich zajęciach. Większość jego koleżanek i kolegów wybiera się do liceum. Nikt nie myśli o żadnym technikum, nie wspomnę już o szkole zawodowej…
Najlepszy komentarz wygłosił jeden z kolegów, który stwierdził, że on jak będzie miał osiemnaście lat, znajdzie jakąś fundację i odda swoją jedną nerkę i jedno płuco. Zarobi w ten sposób dużo pieniędzy i do końca życia nie będzie musiał pracować!
Jeśli mamy taką młodzież, to cóż się dziwić, że nie ma kto naprawić kranu…
Oj uwielbiam teksty: „mamy taką młodzież”. Ja uważam, że mamy wspaniałą młodzież, mądrą, świadomą, ambitną. Poza tym młodzież jest taka jakie mamy czasy. Skoro mamy czasy spokojne i wszystkiego pod dostatkiem to trudno oczekiwać, że młodzież będzie nastawiona na „pracę w pocie czoła”. To rola rodziców aby z młodzieżą rozmawiać i uświadomić, że warto zdobyć zawód, warto zdobyć jakieś umiejętności i zapracować sobie na godną przyszłość. I myślę, że jednak rozmowa jest w tym przypadku podstawą. Własny przykład oczywiście też. Wdrażanie w obowiązki i pracę owszem też, ale skoro na dzień dzisiejszy moje najcięższe obowiązki to odkurzanie i zmywanie to trudno wymagać, że nauczę dziecko ciężkiej pracy w trudnych warunkach. Takie mamy czasy. Trzeba dzieciom pokazywać kreatywność i przedsiębiorczość. A czego nie zdołamy pokazać, o tym rozmawiać. Myślę, że lekcje z doradztwa zawodowego mogą być bardzo przydatne o ile będą mądrze poprowadzone.