MAŁŻEŃSTWO

Dzisiaj odchodzę

Zygmunt krótko przed rocznicą ślubu poprosił Annę o chwilę wspólnej rozmowy. Trudno było się skupić, dobiegała 15.00. Anna miała za chwilę odebrać córkę z przedszkola i zawieźć syna na lekcję muzyki. „Chcę się rozwieść” – usłyszała po 18 latach małżeństwa…

Połączyło ich zamiłowanie do muzyki szantowej, wspólne długie spacery nad morzem. Ślubowali w małym kościołku pod Krakowem dokładnie w dniu urodzin Anny. Było kameralnie, ale bardzo uroczyście. Byli szczęśliwi, wielu mówiło, że takiej miłości można tylko pozazdrościć. Po ślubie zamieszkali w Krakowie, w domu otrzymanym od rodziców Anny. Pan Bóg obdarzył ich czwórką dzieci: Bartłomiejem, Zofią, Marcinem i Anną. Po prawie 18 latach małżeństwa, podczas których nie brakowało trudnych i burzliwych momentów, Zygmunt krótko przed rocznicą ślubu poprosił Annę o chwilę wspólnej rozmowy. Nie trwała ona długo. Zygmunt był lekko zdenerwowany. W końcu powiedział: „Chcę się rozwieść. Proszę cię, abyś zachowała się dojrzale i się zgodziła”.

Koniec świata
„Co więc Bóg złączył, niech człowiek nie rozdziela” (Mt 19, 6). „Mój świat się załamał. Wiedziałam, że na pewno nie była to tylko wina moja czy tylko Zygmunta. Było to nasze wspólne zaniedbanie. Bywało, że nie rozmawialiśmy ze sobą tygodniami. Owszem, były to rozmowy: «Co kupić? Na kiedy zrobić obiad?». Nie było rozmów o nas, dla nas. Bardzo chciałam odbudować nasze relacje, naszą miłość, która była taka piękna. Zygmunt nie dawał żadnej szansy” – wspomina Anna.

Przyczyn rozwodów jest bardzo wiele: dzisiejszy system pracy, nadgodziny, dodatkowe szkolenia, delegacje, nieustannie zabieganie żony w domu, brak oddechu na „życie”. Są również i te psychologiczne: brak rozmów i wspólnych małżeńskich chwil, konflikty na tle wychowania dzieci, niedojrzałość mężczyzn. Są i przyczyny religijno-moralne, czyli brak oparcia w wierze, która jest spoiwem, nawet w momentach bardzo trudnych. „W Europie rozpada się około 40% małżeństw. To zatrważające” – alarmuje ks. Jan Pałyga SAC, duszpasterz związków niesakramentalnych.

Wielu jest takich, którzy po rozwodzie decydują się, aby stworzyć nowe relacje z drugą osobą, tym razem już tylko cywilne. Wiadomo, że w takim przypadku małżonkowie nie mogą korzystać z sakramentu pokuty ani przystępować do Komunii świętej. Nie można dopuszczać do Komunii świętej katolików złączonych tylko ślubem cywilnym – przypomniał Ojciec Święty Jan Paweł II w adhortacji „Familiaris consortio” – oraz tych, którzy żyją ze sobą razem bez jakiegokolwiek związku.

Anna po odejściu Zygmunta nie zdecydowała się na ponowny związek. Poświęciła się wychowywaniu dzieci. „Codziennie modlę się za mojego męża. Jestem katoliczką. Dzieci często pytały mnie o to, czy tata kiedyś znowu zamieszka z nami, a ja im odpowiadałam, że bardzo bym chciała i że szczerze tego pragnę. Dziś kocham go jeszcze mocniej i tęsknię za jego obecnością”.

Ci , którzy po cywilnym rozwodzie wybrali samotną drogę, w sposób szczególny zdają sobie sprawę z nierozerwalności świętego aktu małżeńskiego. Przejawia się to w podjęciu celibatu. „Postanowiłam dochować czystości dla Chrystusa, dla mojego męża, któremu przysięgałam wierność aż po grób” – podkreśla Anna.

Zostałam sama
Wierność małżonkowi, który odszedł, to jedno z najtrudniejszych świadectw chrześcijanina. Niejednokrotnie cierpienie związane z porzuceniem przez współmałżonka jest potęgowane również przez odrzucenie przez środowisko, które traktuje go jako życiowego nieudacznika, który sam sobie zasłużył na swój los.
„Wielu moich i naszych wspólnych przyjaciół i znajomych, również tych związanych z Kościołem, po prostu przestało się do mnie odzywać. Nie odpisywali na kartki świąteczne, nie dzwonili z życzeniami urodzinowymi jak zawsze. Czułam się jak wyrzutek społeczeństwa. Myślałam nawet o przeprowadzce do innego miasta” – dodaje Anna. Do tego dochodzą problemy finansowe czy problemy z dziećmi, które zwykle na rozstanie rodziców reagują buntem. Tu potrzeba wielu sił duchowych i fizycznych. Jan Paweł II podkreśla, że postawa samotnych małżonków nabiera szczególnego charakteru, który możemy określić nawet jako heroizm: „Samotność i inne trudności są często udziałem małżonka odseparowanego, zwłaszcza gdy nie ponosi on winy. W takim przypadku wspólnota kościelna musi w szczególny sposób wspomagać go; okazywać mu szacunek, solidarność, zrozumienie i konkretną pomoc, tak aby mógł dochować wierności także w tej trudnej sytuacji, w której się znajduje. (…) przykład jego wierności i chrześcijańskiej konsekwencji nabiera szczególnej wartości świadectwa wobec świata i Kościoła, który tym bardziej winien mu okazywać stałą miłość i pomoc, nie czyniąc żadnych trudności w dopuszczeniu do sakramentów” („Familiaris consortio”).

Bóg nikogo nie odtrąca
Spotkania w ramach duszpasterstwa związków niesakramentalnych odbywają się w pierwszy i trzeci poniedziałek każdego miesiąca w Warszawie przy ul. Skaryszewskiej. Na Mszę świętą przychodzi kilkadziesiąt osób. To dla nich wielkie umocnienie. Czas rozmowy, wspólnej modlitwy. Nikt nie jest odtrącany, dlatego przychodzą tu zarówno ci, którzy po rozwodzie założyli nowe rodziny, jak i ci, którzy trwają w czystości. Każda rodzina to osobny przypadek. „Często z nimi rozmawiam, chodzi o zwykłe, ludzkie podejście i duchową opiekę. Oprócz tego spotykamy się w dwóch grupach po około 30 osób przeciętnie raz w miesiącu, by wspólnie porozmawiać, podzielić się życiem, tym, jak wyglądają sytuacje rodzinne. Tuż przed naszą rozmową otrzymałem maila, w którym czytam, że małżeństwo, które 13 lat temu zdecydowało się na rozstanie, podjęło decyzję o powrocie do siebie. To wielka łaska, również sakramentu małżeństwa, która spływa na małżonków w akcie przysięgi małżeńskiej” – mówi ks. Jan Pałyga.

Skąd czerpać siłę?
Skąd pochodzi siła, która pozwala odbudować to, co skruszone i wydawałoby się nadpsute? Przysięga małżeńska to nie tylko przyrzeczenie, ale i przysięga religijna złożona małżonkowi i Bogu. Przez sakrament małżeństwa Chrystus wkracza na ścieżkę życia nowożeńców, obdarowując ich swoimi łaskami niezbędnymi do właściwego wypełnienia małżeńskich i rodzicielskich powinności. Jest z nimi w każdym czasie. Prawdziwie wierzący, kochający mąż, żona odrzucona przez współmałżonka nigdy nie zrezygnuje z relacji z TYM, przed którym ślubował wierność aż do śmierci. Jemu pozostawienie wierny/wierna do końca życia.

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami…
On nie może was „rozwieść”.
Michel Quoist

Artykuł ukazał się w magazynie „Tak Rodzinie”

Photo credit: kevinspencer via Foter.com / CC BY-NC

O autorze

Bernadeta Grabowska

Absolwentka WSKSiM w Toruniu oraz PWSFTviT w Łodzi, z powołania żona, matka i dziennikarka, przepada za herbatą jaśminową, lubi piec słodkie smakołyki dla całej rodziny

1 Komentarz

  • 1. Małżonkowie po rozwodzie mogą a nawet powinni korzystać z sakramentu pokuty i choć nie dostaną rozgrzeszenia i nie mogą przystąpić do komunii św. to sakrament pokuty jest tym spotkaniem które świadcząc o miłosiernej miłości Boga może z czasem pozwoli dostrzec wagę sakramentu i o ile to możliwe powrócić do żony lub chociaż żyć w czystości.
    2. Do niedojrzałości mężczyzn należy dodać niedojrzałość kobiet, bo dojrzałość do macierzyństwa nie jest równoznaczna z dojrzałością do małżeństwa.

Leave a Reply

%d bloggers like this: