Parę dni temu jedna z was napisała do Mamy z wyznaniem, że jest zmęczona i trochę poirytowana koniecznością nieustannego pilnowania i sprawdzania swojego syna podczas odrabiania lekcji; że syn ma potencjał, tylko go nie wykorzystuje i że jego starszy brat takich problemów nie miał.
Mama wie – z własnego doświadczenia – że w takich wyznaniach kryje się pełne nadziei pytanie, że może ktoś… coś… Może jest jakiś sposób, jakaś magiczna tabletka pełna rodzicielskiej mądrości, którą wystarczy raz zażyć, żeby odmienić swoje rozproszone, prokrastynujące dziecko w anioła skupienia i efektywności. Niestetyż, drogie koleżanki mamusie i drodzy koledzy tatusie, niezawodni uczeni amerykańscy wciąż jeszcze nie wpadli na trop potencjalnych składników na takie potencjalne remedium.
Wychowanie jest trudem, niezależnie od ilości dzieci oraz wyznawanej metody wychowawczej. Wychowanie w dyscyplinie, rodzicielstwie bliskości, z karami czy bez kar, planując cele czy zdając się na intuicję – każda z tych metod prędzej czy później doprowadzi nas do ściany, którą jest samo dziecko, jako odrębna osoba, oddzielny byt w komplecie z wyróżniającym tylko jego rysem charakteru, kłębowiskiem zalet i wad, mocnych i słabych stron oraz zdolności do czynienia dobra – i zła. Mama dużo na ten temat ostatnio rozmyśla, bo zarówno kształtowanie się człowieka jak i człowiek jako taki budzi w Mamie nieustanny, zapierający dech w piersiach, zachwyt. Dziecko nie da się wcisnąć w grafik pracowitego tygodnia bez bólu i krzyku. To trochę jak wciskanie za małego buta na zbyt długą i szeroką stopę – pewnie w końcu się uda, ale chodzić to w tym za bardzo się nie da.
Odkładając na bok materię metod pedagogicznych, Mama skłoniłaby się ku takim trzem filarom – obserwowaniu dziecka, nasłuchiwaniu dziecka oraz aplikowaniu (nieustającym) empatycznej czułości. Empatia jest kluczem do dziecięcej duszy i powinna wynikać ze wspomnianych wcześniej obserwacji i nasłuchiwania. Mama odkrywa istnienie czegoś, co roboczo nazwała sobie duchowością rodzicielstwa, a co jest prostym nawiązaniem do owego „obrazu i podobieństwa” naszego pierwotnego dziecięctwa i Ojca, który dał początek wszelkiemu istnieniu. Może będzie CDN.
Foto: carlostm_10 / Pixabay
Leave a Reply