Z Ewangelii według świętego Jana (15, 9-17)
Jezus powiedział do swoich uczniów: „Jak Mnie umiłował Ojciec, tak i Ja was umiłowałem. Trwajcie w miłości mojej. Jeśli będziecie zachowywać moje przykazania, będziecie trwać w miłości mojej, tak jak Ja zachowałem przykazania Ojca mego i trwam w Jego miłości. To wam powiedziałem, aby radość moja w was była i aby radość wasza była pełna. To jest moje przykazanie, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem. Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy kto życie swoje oddaje za przyjaciół swoich. Wy jesteście przyjaciółmi moimi, jeżeli czynicie to, co wam przykazuję. Już was nie nazywam sługami, bo sługa nie wie, co czyni pan jego, ale nazwałem was przyjaciółmi, albowiem oznajmiłem wam wszystko, co usłyszałem od Ojca mego. Nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem i przeznaczyłem was na to, abyście szli i owoc przynosili i by owoc wasz trwał, aby wszystko dał wam Ojciec, o cokolwiek Go poprosicie w imię moje. To wam przykazuję, abyście się wzajemnie miłowali”.
Apostoł Maciej zaprasza na lekcję miłości. Bóg jest Miłością, o tym czytamy w Liście Świętego Jana Apostoła. A Tomasz Apostoł pyta Chrystusa: „Panie, dokąd idziesz?” Natomiast Paweł Apostoł napisze, że miłość wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, we wszystkim pokłada nadzieję. I nigdy nie ustaje. I jeszcze: miłość dawno przybiegła i uklękła przy nas, spokojna – bo szczęście porzuciła ciasne; spróbuj nie chcieć jej wcale, wtedy przyjdzie sama! To ksiądz Jan Twardowski. W sumie… także apostoł. Ale co z naszym Maciejem?
Otóż w jego święto otrzymujemy receptę na miłość, czyli receptę na szczęście. Ta recepta to przykazanie miłości –„Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich”! To Jezus oddał za nas swoje życie na krzyżu. To my jesteśmy Jego przyjaciółmi. A ponieważ za serce płaci się sercem, a na miłość odpowiada miłością, więc…? Więc bądźmy jak Maciej, stańmy się apostołami Ewangelii miłości. Aby wszyscy ludzie stali się przyjaciółmi, abyśmy z tej ziemi uczynili… może nie raj, nie krainę miodem i mlekiem płynącą, ale – ziemię dobrych ludzi, świętą ziemię, przez którą idziemy, pielgrzymując do nieba. W tej pielgrzymce do nieba Eucharystia jest pokarmem w drodze. Dla nas grzeszników, którzy każdego dnia potrzebują Niebieskiego Chleba, Ofiara Mszy Świętej jawi się jako najbardziej autentyczna szkoła duchowości, a Komunia Święta nabiera smaku prawdziwego, lecz duchowego chleba powszedniego. Pamiętajmy, że w wielkim zamęcie rozmaitych doznań wewnętrznych, to właśnie liturgia Mszy świętej stanowi tajemnicę niezastąpioną jako centrum obiektywnej pobożności Kościoła.
Oddajmy jeszcze raz głos naszemu profesorowi filozofii: Na Mszach gromadzimy się jako tłum grzeszników (cały Kościół to przecież wielka wspólnota ludzi grzesznych, ale powołanych do świętości) i czerpiemy ze źródła Ofiary Chrystusa moc do postępowania zgodnie z przykazaniami, ale także z darami Ducha Świętego i wedle zaleceń ewangelicznych Błogosławieństw. To dzięki Eucharystii zyskujemy umiejętność, by w każdym spotkanym człowieku rozpoznawać Oblicze Chrystusa: „cokolwiek uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili” (Mt 25, 40).
Ewangelia zaprasza nas dzisiaj na spotkanie z apostołami. Maciej, Jan, Paweł, i jeszcze ten niecierpliwy Tomasz, który przecież powinien czekać na nas w lipcu. Tomasz i jego natarczywe pytanie: Dokąd idziesz? Czym jest droga, prawda i życie?
Przypomnijmy sobie scenę z „Quo vadis” Henryka Sienkiewicza. Oto Szymonowi Piotrowi, który ucieka z płonącego Rzymu, Pan Jezus stawia pytanie – Dokąd idziesz? A właściwie to Piotr pyta: Quo vadis, Domine – Dokąd idziesz, Panie Jezu? Ale w tym pytaniu Piotra jest Chrystusowe bolesne wyznanie: Dlaczego uciekasz, dlaczego znowu nie chcesz się do Mnie przyznać, dlaczego…? To pytanie skierowane do Szymona Piotra to również pytanie do każdego z nas! Chrystus stawia przed nami prosty wybór: Prawda albo kłamstwo? Życie albo śmierć? Co chcemy wybrać – iść za Nim czy też po raz kolejny zdradzić?
Leave a Reply