Z Ewangelii według świętego Jana (15,26 – 16,4)
Jezus powiedział do swoich uczniów: „Gdy przyjdzie Pocieszyciel, którego Ja wam poślę od Ojca, Duch Prawdy, który od Ojca pochodzi, On będzie świadczył o Mnie. Ale wy też świadczycie, bo jesteście ze Mną od początku. To wam powiedziałem, abyście się nie załamali w wierze. Wyłączą was z synagogi. Owszem, nadchodzi godzina, w której każdy, kto was zabije, będzie sądził, że oddaje cześć Bogu. Będą tak czynić, bo nie poznali ani Ojca, ani Mnie. Ale powiedziałem wam o tych rzeczach, abyście gdy nadejdzie ich godzina, pamiętali o nich, że Ja wam to powiedziałem”.
Starzy ludzie w dni powszednie w kościele… Nie szkodzi. Przyjdzie niedziela, przyjdą dzieci, przyjdą ludzie w kwiecie i w pełni wieku, przyjdzie młodzież, i co najpiękniejsze: przyjdą całe młode rodziny. Przyjdą wszyscy z miłością do Boga i ze świadomością przynależności do Kościoła (…). Kościół w ogromnej mierze właśnie przez Mszę świętą – tę niedzielną i powszednią – trwa i żyje. Żyje w ciszy i skupieniu, ale ile w tym mocy!
Gdy patrzymy na te rozmodlone i skupione twarze – pisze ks. Janusz o tych, którzy przeżywają liturgię Wielkiego Tygodnia – zawstydzamy się, myśląc o naszych słabościach i odzyskujemy świeżość, moc, zapał. Nikomu w naszym życiu duchowym nie zawdzięczamy tak wiele, jak właśnie tym skupionym, modlącym się ludziom. Schylamy głowę przed ich modlitwą i – paradoksalnie – uczymy się jej od nich. Uczymy się na nowo całej prostej miłości do Boga.
Mówiłem o starych ludziach na Mszach w dni powszednie? Ale przecież na Mszy świętej bywają ludzie młodzi i w sile wieku, mężczyźni i kobiety. Przecież dzisiaj coraz częściej widzimy na Mszy w dni powszednie chłopców i dziewczęta, i to przede wszystkim z klas licealnych. Często pojawiają się każdego dnia. Przychodzą wytrwale, a jednocześnie w sposób tak prosty, spontaniczny, oczywisty. Jak piękne są ich twarze. Pogodne, a czuje się w nich wewnętrzną moc…
To już ostatnie dni, które spędzamy ze Zmartwychwstałym Jezusem. Już w niedzielę Wniebowstąpienie, czyli kończy się czas czterdziestu dni, w którym Pan Jezus spotyka swoich uczniów, zanim powróci do Ojca. Dlatego tak uparcie przypomina wszystkim o swoim Duchu, o Duchu, którego pośle nam, abyśmy nie byli sierotami. I abyśmy nie załamali się w wierze, gdy przyjdzie prześladowanie. To Duch Święty stanie się dla nas Obrońcą, to On doda siły i podtrzyma, abyśmy nie runęli w kałużę!
Moc Ducha Świętego można porównać do Ognia, któremu niestraszne żadne ciemności. Jeżeli taki ogień zapłonie w ludzkim sercu, człowiek staje się niezwyciężony. Takim człowiekiem, który zaufał Bogu, wszystko postawił na Maryję, głosił Ewangelię na krańcach ziemi – czyli człowiekiem pełnym Ducha Świętego – był Jan Paweł II. Święty i zwyczajny. Genialny i normalny. Nasz, ale też należący do całego świata. Łaski Ducha Świętego były w nim widoczne, chociaż najważniejsza tajemnica była ukryta. Tą tajemnicą jest spotykanie się z Bogiem na modlitwie. Rozmowa Serca z sercem. Serca pisanego od wielkiego „S” i serca ludzkiego, które drży jak pisklę, trzymane w rękach przez małego chłopca. Moc Ducha Świętego to siła, dzięki której to pisklę stanie się orłem i wzbije się wysoko, wysoko w niebo, i jeszcze wyżej. To łaska, aby żyć naprawdę, nie przejmując się światem, ale każdego dnia troszcząc się o to, by Bóg był z nas zadowolony. I by Papież Polak, nasz Święty Jan Paweł II, uśmiechnął się do nas z nieba.
Leave a Reply