Społeczeństwo

Frontem do klienta czyli upraszczamy ludziom życie!

Troje dzieci, dwa sposoby rejestracji i w najgorszym przypadku trzy lub cztery różne terminy w których należy złożyć zgłoszenie. ZUS czy Urząd Skarbowy? Nie to zwykły Dom Kultury. W głowie mi się nie mieści, że można tak komplikować sobie życie w tak prozaicznych kwestiach.

Co trzeba zrobić by zapisać dziecko na zajęcia w Domu Kultury? Zapewne wypełnić jakiś formularz i go złożyć.To nie może być trudne prawda? W ubiegłych latach wprawdzie wypełniało się tych formularzy po 3 sztuki razy 2 strony na każde dziecko i osobno na każde zajęcia. Dlatego z radością przyjęłam informację o rekrutacji elektronicznej w tym roku. W końcu frontem do klienta – super. Na stronie widniała informacja – rekrutacja jest prosta!. Czyż można chcieć więcej?

Mój mąż wrócił z zajęć z dziwną miną i powiedział, że trzeba coś wypełnić elektronicznie ale on nic z tego nie rozumie, rzucił mi parę dat, w których mam się zmieścić i tyle. To już wydało mi się podejrzane.

Dalej już było tylko gorzej. Dwoje dzieci mogłam rejestrować elektronicznie, trzeciego już nie, wyłącznie papierowo. Dodatkowo dla każdego dziecka były inne terminy, a nawet dla jednego dziecka mogą być dwa osobne terminy w zależności od tego czy kontynuuje poprzednie zajęcia czy zapisuje się na nowe. Co więcej formularze są różne dla różnych zajęć. Rekrutacja jest prosta – to hasło, że strony internetowej ciągle brzmiało w mych uszach mając coraz bardziej sarkastyczny wydźwięk.

Tak więc troje, dzieci, dwa sposoby rejestracji i w najgorszym przypadku trzy lub cztery różne terminy w których należy złożyć zgłoszenie.

Jako, że jeden z tych terminów mijał tego dnia o 15ej , z wywieszonym językiem i trójką dzieci stawiłam się w MDK celem złożenia odpowiedniego papierka. Okazało się, że nie ten papierek i nie w tym terminie. Mój logiczny umysł zaczął się przegrzewać. Muszę wypełnić jeszcze raz i wrócić za dwa dni. Nie, nie ma opcji wypełnienia na miejsc u i złożenia dziś skoro już tu jestem. MUSI być za dwa dni. Taka procedura i koniec, należy się podporządkować.

Dyskusja była długa i gorąca. Wytłumaczono mi (a raczej starano się ale się nie udało), że tak to wygląda w tym roku, nic nie poradzą, jest informacja na stronie powinnam była sobie przeczytać, przyswoić i zapamiętać.

Na drukach i druczkach zbierają wszelkie możliwe dane, łącznie z wrażliwymi (ciekawe co na to GIODO) i żądają podpisania, że się zgadzam na wykorzystanie wizerunku dziecka do celów promocji, marketingu oraz przeprowadzania badań. Abstrahując, że łączenie takich klauzul jest niezgodne z prawem to niedoczekanie, żebym się na to zgodziła. Adrenalina skoczyła mi na tyle, że mogłabym chyba wtaszczyć 50 kg worek ziemniaków na 7me piętro.

Wróciłam do domu, zaczęłam szczegółowo czytać ową sławetną procedurę, dzięki której – Rekrutacja jest prosta!!! Ja, człek nad wyraz logiczny, kochający instrukcje obsługi, czujący się w tym jak ryba w wodzie, czytałam, czytałam i już wiedziałam co mój mąż miał na myśli, mówiąc, że nic nie rozumie. Prawie jak prawo podatkowe – jest co najmniej kilka możliwości interpretacji.

I na koniec wisienka, jak już zapiszę córkę papierowo, a synów elektronicznie, dopełnię wszystkich możliwych terminów to – uwaga, uwaga – muszę formularze elektroniczne WYDRUKOWAĆ – i donieść im w kolejnym nieprzekraczalnym terminie. Naprawdę ZUS to przy tym Pan Pikuś.

Czy naprawdę pomysłodawca tego sposobu ŁATWEJ rekrutacji miał wyłączony mózg jak ją opracowywał. W głowie mi się nie mieści, że można tak komplikować sobie życie w tak prozaicznych kwestiach.

Photo credit: shonk / Foter / CC BY

O autorze

Anna Brzostek

Żona i mama czwórki dzieci. We wspólnocie Domowego Kościoła. Edukator domowy oraz redaktor. Przez kilkanaście lat zawodowo zajmowała się komunikacją z klientami i zarządzaniem kryzysowym. Lubi wspólne wieczorne oglądanie filmów z mężem oraz zwiedzanie Polski. Relaksuje się gotując, piekąc chleby i czytając książki podróżnicze oraz żywoty świętych.

Leave a Reply

%d bloggers like this: