Świadectwa

Jak Św. Józef sprzedał samochód

Pomyślne zakończenie sprawy Świętemu Józefowi zajęło niecałe 2 dni.

Mówi się że właściciel samochodu cieszy się dwa razy – pierwszy raz kiedy auto kupuje, a drugi kiedy uda mu się je sprzedać. Rzeczywiście jest w tym powiedzeniu sporo prawdy. W naszym przypadku wyglądało to tak, że przez kilka miesięcy bezskutecznie próbowaliśmy sprzedać samochód. Auto służyło nam kilka ostatnich lat, było naprawdę w dobrym stanie technicznym, ale niestety jedyni zainteresowani to osoby zajmujące się zawodowo handlem pojazdami chcący z wiadomych powodów kupić auto niemal za bezcen.

Auto, jeszcze raz powtórzę, było naprawdę w dobrym jak na swój wiek stanie technicznym i aż dziwił totalny brak zainteresowania. Czas mijał, a kupujący wciąż się nie pojawiał. Dodatkowo w międzyczasie kończyło się ubezpieczenie i trzeba było ponosić kolejne koszty związane z jego przedłużeniem.
Sytuacja zaczynała być dosyć niepokojąca zwłaszcza, że auto stało nieużywane – co dla samochodów także nie jest najlepsze i dodatkowo generowało koszty – ubezpieczenie, opłaty za wystawianie kolejnych ogłoszeń itp.

Po czasie próbowaliśmy sprzedaż samochodu powierzyć fachowcom, oddaliśmy pojazd do auto komisu lecz to także nie przynosiło pożądanego efektu.
Przy takim obrocie sprawy, nie bardzo widząc szanse na poprawę tej sytuacji postanowiliśmy przedstawić sprawę FACHOWCOWI który już niejednokrotnie przychodził nam z pomocą kiedy najbardziej jej potrzebowaliśmy, a o którego działalności wiele czytaliśmy także na tym portalu.
Napisaliśmy list do Świętego Józefa, opisaliśmy w nim m.in. trudność związaną ze zbyciem samochodu i jako, że mamy okres wakacyjny zrobiliśmy sobie rodzinny wypad do Kalisza, do Sanktuarium Świętego Józefa gdzie zostawiliśmy list.

Byliśmy u niego w czwartek wieczorem, w sobotę auto miało nowego właściciela!!!
Niesamowite!!! Na własną rękę próbowaliśmy sprzedać auto przez ponad cztery miesiące, natomiast pomyślne zakończenie sprawy Świętemu Józefowi zajęło niecałe 2 dni??
A sama sprzedaż – jeszcze takiej nie mieliśmy. Nie dość że auto kupili „Boży” ludzie, ze wspólnoty kilkaset kilometrów od nas, to jeszcze pierwszy raz w życiu to my „targowaliśmy się”, a nie kupujący, żeby cena nie była zbyt niska.

Photo: seanmcgrath / Foter / CC BY

O autorze

Jarosław Marszałek

Szczęśliwy mąż i tata trójki dzieci. Od lat osiemdziesiątych związany z Ruchem Światło-Życie. Uwielbia spędzać czas z rodziną, rodzinne podróże, gry czy wieczorne seanse filmowe. Fan dobrej muzyki (U2) i dobrych książek. Prowadzimy blog www.cudaBoga.blogspot.com pisze o tym co Bóg czyni w życiu różnych osób które podsyłają nam swoje świadectwa na adres - cudaBoga@gmail.com

Leave a Reply

%d bloggers like this: