Aresztowaną przez UB we wrześniu 1951 roku, po ciężkim śledztwie skazano na 10 lat więzienia. Wyszła na wolność po pięciu. Generałem brygady Wojska Polskiego została w 2006 roku.
„… tajemnicy służby specjalnej dochowam, nawet wobec moich przełożonych i kolegów w konspiracji i nie zdradzę jej nikomu, aż do końca wojny. Tak mi Panie Boże dopomóż”.
Taką przysięgę składała Elżbieta Zawacka. Niska blondynka o niebieskich oczach, jedyna kobieta cichociemna, generał brygady Wojska Polskiego.
Ogromny Liberator B-24 z 301 eskadry 138 szwadronu RAF stał na pasie startowym. Cztery czternastocylindrowe silniki wyły pełną mocą. Za sterami maszyny, która miała zainaugurować sezon operacyjny Riposta, siedział doświadczony pilot kapitan Stanisław Król. Choć zadania nigdy nie były rutynowe, przerabiał je już dwadzieścia osiem razy.
Zrzut
Tym razem operacja przerzucenia cichociemnych do Polski nosiła kryptonim Neon 4 i nie byłoby w niej nic dziwnego, gdyby nie skład pasażerów owego sześciogodzinnego lotu do kraju. Prócz porucznika Bolesława Polończyka, ps. „Kryształ”, oraz podporucznika Fryderyka Serafińskiego, ps. „Drabina”, na pokład samolotu weszła niska blondynka o niebieskich oczach ukrytych za okularami. Tylko jej poważny wyraz twarzy i chłodne spojrzenie sprawiły, że kapitan powstrzymał się od jakiegoś rubasznego dowcipu. Był 9 września 1943 roku, a ową niepozorną pasażerką była Elżbieta Zawacka, ps. „Zo”, jedyna w historii formacji kobieta cichociemna, a w dziejach Polski druga kobieta-generał.
Nie mniej zaskoczony od pilota był jeden z partyzantów z placówki „Solnica” na południe od Warszawy podejmujących ów zrzut. Kiedy wreszcie po trzykrotnym okrążeniu przez samolot terenu na nocnym niebie pojawiły się czasze spadochronów, do lądujących skoczków podbiegli żołnierze zabezpieczający ów niewielki desant. Jeden z nich z radości uściskał „Zo” i natychmiast odskoczył jak oparzony, rozpoznając pod workowatym kombinezonem kobiece kształty.
Pseudonim „Zo”
Panna Elżbieta Zawacka urodziła się 19 marca 1909 roku w Toruniu pod zaborem pruskim, ale szkołę podstawową i gimnazjum kończyła już w wolnej Polsce. Choć maturę złożyła w Żeńskim Gimnazjum Humanistycznym, na Uniwersytecie Poznańskim skończyła studia matematyczne, po których podjęła pracę w Katowicach jako nauczycielka. Jeszcze na studiach związała się z Organizacją Przysposobienia Kobiet do Obrony Kraju (późniejszym Przysposobieniem Wojskowym Kobiet), której instruktorem wkrótce została. We wrześniu 1939 roku walczyła w obronie Lwowa najpierw przed Niemcami, a później Sowietami. W październiku tego roku, kiedy powstawały struktury Służby Zwycięstwu Polski, przyłączyła się do nich i zaczęła organizować je na Śląsku. Pod koniec 1940 roku, gdy została przeniesiona do Warszawy z przydziałem do Wydziału Łączności Zagranicznej Komendy Głównej Armii Krajowej „Zagroda”, przyjęła pseudonim „Zo”. Została specjalną kurierką Komendy Głównej AK i rozpoczęła regularne kursowanie między Warszawą a Berlinem. Jej zadaniem było przewożenie na Zachód poczty, przywożenie z powrotem meldunków i pieniędzy na działalność konspiracyjną oraz organizowanie szlaków dla kurierów podążających do Londynu przez Niemcy. Pytana już po wojnie, ile razy przekraczała granicę III Rzeszy, odpowiedziała ze spokojem, że rachubę straciła po setce. Mimo że brzmi to dość sielankowo, w istocie służba kuriera była zawsze wojną nerwów, a choć „Zo” doskonale znała niemiecki, kilka razy ledwie uciekła Niemcom, płacąc losowi wywózką siostry Klary do Ravensbrück i śmiercią brata Egona w Auschwitz.
Porządki w Londynie
Spalona w Kraju, rozkazem Komendanta Głównego Armii Krajowej generała Stefana „Grota” Roweckiego wyruszyła do Londynu, „by usprawnić komunikację na linii Komenda Główna AK w Warszawie – Sztab Naczelnego Wodza Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie”. Podróżowała przez Niemcy, Francję, Andorę, Hiszpanię i Gibraltar, skąd statkiem przepłynęła do Anglii i dotarła do Londynu w maju 1943 roku. Gdy 4 maja zaanonsowana przez pułkownika Michała Protasewicza wkroczyła do jednego z pokojów Oddziału ds. Łączności z Krajem w Sztabie Naczelnego Wodza Polskich Sił Zbrojnych i ogarnęła wzrokiem bezmiar bałaganu panujący w dokumentach, wycedziła tylko do trzech prężących się przed nią oficerów: „A więc to panowie odpowiadają za łączność z nami” i zaczęła robić „swoje” porządki. Wzięła do galopu cały oddział, wytykając błędy i rugając za najmniejszy nieporządek w archiwum. Dla jej podwładnych skończyło się „odrabianie pańszczyzny” w godzinach urzędowych. Teraz ślęczeli w biurze do późnej nocy, naprawiając błędy, za które ktoś w okupowanej Polsce mógł zapłacić życiem. Sikorskiego zarzucała niewygodnymi pytaniami i ponagleniami. Za swoje poczynania została serdecznie znienawidzona w całym Sztabie Naczelnego Wodza.
Kobieta-generał
Jej powrót do Kraju wymusiły dwie tragedie: śmierć generała Sikorskiego i aresztowanie „Grota” Roweckiego. Jego następca Tadeusz „Bór” Komorowski nalegał na jak najszybszy powrót „Zo” do kraju, ale droga lądowa zajęłaby co najmniej cztery tygodnie, zdecydowano więc wysłać ją na kurs spadochronowy dla cichociemnych. Ku uldze swoich współpracowników latem 1943 roku „Zo” pojechała do Szkocji i zameldowała się w Largo House – ośrodku szkolenia 1 Samodzielnej Brygady Spadochronowej generała Stanisława Sosabowskiego.
Po powrocie do Kraju dowództwo AK wycofało ją ze służby kurierskiej i skierowało do komendy Wojskowej Służby Kobiet, którą dowodziła w Powstaniu Warszawskim. Po jego upadku „Zo” przedostała się do Krakowa i pracowała przy przerzucie kurierów do neutralnej Szwajcarii. Pod koniec wojny została promowana do stopnia majora Wojska Polskiego. Po krótkim wyjeździe na Zachód wróciła do Polski, wstępując w szeregi organizacji Wolność i Niezawisłość. Aresztowaną przez UB we wrześniu 1951 roku, po ciężkim śledztwie skazano na 10 lat więzienia. Wyszła na wolność po pięciu. Generałem brygady Wojska Polskiego została w 2006 roku. Do grona 309 swoich cichociemnych kolegów Elżbieta Zawacka „Zo” dołączyła 10 stycznia 2009 roku tuż przed swoimi setnymi urodzinami. Pożegnało ją już tylko sześciu ostatnich spadochroniarzy AK.
Przysięga cichociemnych
W obliczu Boga Wszechmogącego i Najświętszej Marii Panny, jako żołnierz powołany do służby specjalnej przysięgam, że poświęconego mi sprzętu, poczty i pieniędzy strzec będę nie tylko jako dobra państwowego, ale i jako środków i pieniędzy przeznaczonych dla odzyskania wolności Ojczyzny, a tajemnicy służby specjalnej dochowam, nawet wobec moich przełożonych i kolegów w konspiracji i nie zdradzę jej nikomu, aż do końca wojny. Tak mi Panie Boże dopomóż.
Miejsce
W Warszawie przy ul. Matejki naprzeciwko gmachu Sejmu w październiku 2013 roku stanął pomnik Cichociemnych Spadochroniarzy AK. Na bloku z czarnego granitu znajdują się imiona, nazwiska i pseudonimy bojowe cichociemnych, a napis głosi: „Pamięci cichociemnych, 316 spadochroniarzy żołnierzy Armii Krajowej, którzy swoje życie i losy poświęcili Tobie Ojczyzno”. Znajduje się na nim również Znak Spadochronowy cichociemnych w kształcie spadającego do walki orła zaprojektowany przez grafika Mariana Walentynowicza (tego od Koziołka Matołka).
Leave a Reply