Społeczeństwo

Kierowco, parkuj z głową!

Chodnik. Na pierwszy rzut oka całkiem szeroki. Z drugim spojrzeniem okazuje się, że sporą jego część zajmuje zaparkowany samochód. Pół biedy jeśli kierowca w miarę wyszkolony i obyty z zasadami zatrzymywania się na części przeznaczonej dla pieszych. Zdecydowanie gorzej, gdy bezczelny egoista. Wówczas najszerszy chodnik zamienia się w wąziutką kiszkę, którą jedynie rower jest w stanie pokonać.

Warszawa. Ulica Krasińskiego. Jezdnia dwupasmowa. Chodnik przestronny. Do czasu. Wystarczy, że jeden kierowca, nie pomyśli o drugim, to ten drugi ma w nosie pieszego. Najważniejsze by jego auto nie dostało po tyłku od przejeżdżającego kolegi. Zamiast bokiem do budynku parkuje wścibskim nosem, uniemożliwiając poruszanie się pieszym. A co jeśli ten pieszy pcha przed sobą dziecięcy wózek? Czasami trzeba pokonać wysoki krawężnik i zjechać na trawnik, z nadzieją że tym razem nie czeka tam psi prezent.

W pobliżu znajduje się ulica Suzina. Dużo węziej niż na Krasińskiego, a parkujących samochodów zdecydowanie więcej. Jeśli stoją gęsiego, wózek o szerokości 65 centymetrów z trudem, ale się zmieści. Gorzej z drugim dzieckiem prowadzonym za rękę, ono musi iść z tyłu. Zdarza się, że wśród parkujących znajdzie się wyjątkowy gagatek, który sztuki bezpiecznego ustawienia samochodu w mieście jeszcze nie posiadł. I gdzie te 1,5 metra dla pieszych?

Apogeum szczęścia, to spotkać kierowcę półinteligenta. Taki nie zada sobie trudu, by znaleźć wolne miejsce kilka metrów, bądź uliczkę dalej. Po co, skoro można zatrzymać się na chodniku albo na przejściu dla pieszych, uniemożliwiając przedostanie się na drugą stronę ulicy?

Ten cud ludzkiego egoizmu można oglądać właściwie codziennie na skrzyżowaniu ulic Próchnika i Suzina oraz Suzina z Sierpecką. Ktoś powie, żeby wezwać Straż Miejską. Próbowałam. „Zgłoszenie przyjęte” – tyle usłyszałam i na tym koniec.

Foto: code_martial / Foter / CC BY-NC-ND

O autorze

Sylwia Jabs

Z dziennikarstwem związana od 10 lat podobnie jak przysięgą małżeńską z ojcem trójki swoich dzieci. Zdarzyło Jej się pisać w tygodniku, a dwa miesięczniki współtworzyła. Spełniła swoje dziecięce marzenie prowadząc, wydając i realizując audycję (a nawet kilka).
Uwielbia randki z mężem i czytać dzieciom.

Leave a Reply

%d bloggers like this: