Być mamą, być tatą

Kochanie, nie zapomnij o mnie

Macierzyństwo odmienia kobietę i z tym faktem nie ma co dyskutować. Hormony szaleją. Odzywa się instynkt budowania gniazda. Nawet w ostatnim trymestrze ciąży kobiety znienacka mogą wpaść na pomysł remontu mieszkania i go zrobić, a po urodzeniu dziecka z nocnego marka zamienić się w rannego ptaszka. Przy tym zaaferowaniu macierzyństwem łatwo zapomnieć o ojcu dziecka. Czy ojcostwo zmienia mężczyznę? Jak on radzi sobie z nową sytuacją? I na ile jest świadomy tej rewolucji w domu?

Zaopiekuję się wami

Zaskakująco duże zmiany następują już na poziomie biologii. Badania profesor psychologii Robin S. Edelstein i jej zespołu z 2014 r. wykazały, że w okresie ostatniego trymestru ciąży spada poziom testosteronu u ojca dziecka. Hormon ten jest odpowiedzialny z jednej strony za popęd seksualny, z drugiej za poziom agresywności. W rezultacie nowo narodzone dziecko wita na świecie mężczyzna, którego charakter stopniowo złagodniał. Świeżo upieczony tatuś odkrywa w sobie nieoczekiwane pokłady czułości wobec noworodka.

Z kolei biolog Desmond John Morris w książce „Zrozumieć niemowlę” opisuje ciekawe zjawisko, jak mężczyźni, którzy zostali ojcami, zmieniają swoje nastawienie do dzieci. Zanim jednak je opiszę, krótkie słowo wstępu. Otóż najlepszym wskaźnikiem tego, czy coś budzi w nas pozytywne emocje, są źrenice – poszerzają się, gdy widzimy coś przyjemnego czy pożądanego. Nawiasem mówiąc, to największy problem pokerzystów. A jak oczy mężczyzny reagują na noworodka? Zasadniczo nie reagują. Morris zauważył jednak, że gdy mężczyzna zostaje ojcem, ten fakt się zmienia. Na widok własnego dziecka źrenice taty gwałtownie się rozszerzają, co więcej – mężczyzna zaczyna reagować pozytywnymi emocjami (poszerzonymi źrenicami) także na inne noworodki! Oznacza to, że na poziomie biologii zachodzą zmiany przygotowujące mężczyznę do większej opieki nad żoną i dzieckiem. Mimo to wielu świeżo upieczonych ojców ma problem z dostosowaniem się do nowej sytuacji.

Ja też jestem ważny

Przede wszystkim – przynajmniej na początku – mężczyzna schodzi na drugi plan. W centrum uwagi

żony znajduje się noworodek. To oczywiste, bo maluch wymaga ciągłej opieki. I choć wiele kobiet odkrywa w sobie zadziwiającą zdolność łapania snu (drzemki w ciągu dnia), okres noworodkowy to z reguły czas chronicznego niewyspania. Trudno więc młodej mamie zatroszczyć się o potrzeby męża czy docenić jego romantyczne zapędy. Zdarza się też, że do minimum ogranicza ona czynności higieniczne. Do tej pory umalowana i ubrana w śliczne sukienki dziewczyna zaczyna snuć się po domu w piżamie czy dresie. Dla wielu mężczyzn jest to bardzo trudne doświadczenie. Oto kochająca i czuła żona nagle się zmienia, a jej absolutnym numerem jeden jest teraz maluszek. Oczywiście, jeżeli wszystko idzie dobrze, po kilku tygodniach (bywa, że i miesiącach) wraca do swej roli i zaczyna na nowo zauważać i doceniać męża, jednak i tak jest to dla mężczyzny trudny czas.

Świetnie sobie poradzę

Problemy zaczynają się, jeśli w relacji mąż-żona nie było najlepiej lub gdy kobieta w macierzyństwie zaczyna zaspokajać potrzeby emocjonalne, które wcześniej nie były zaspokojone. W takiej sytuacji

okres początkowej koncentracji uwagi i miłości na maluszku przedłuża się, a mąż na stałe zostaje odstawiony na boczne tory. Kobiecie zaaferowanej opieką nad dzieckiem nie tak łatwo to zauważyć. Dlatego warto poprosić o pomoc psychologa albo po prostu porozmawiać z kimś zaufanym.

Jednym z problemów w relacji może być też lęk młodej mamy przed powierzeniem noworodka mężowi. Niektóre kobiety wpadają w nieuzasadniony, a potęgowany hormonalnym rozchwianiem poporodowym, lęk, że jeśli dadzą mężom choćby potrzymać nowo narodzone dzieci, na pewno coś złego się przydarzy. Poradzenie sobie z tym wymaga wejścia na wyższy poziom dojrzałości.

Dla kobiety dużym wyzwaniem staje się zdobycie umiejętności „metaspojrzenia”, czyli zauważania emocji o podłożu czysto hormonalnym, i podjęcie decyzji o racjonalnym postępowaniu. Dla mężczyzny wyzwaniem jest patrzenie na to rozdygotanie łagodnym okiem, z wyrozumiałością i miłością. Ważne też, by mąż nie dał się tym lękiem zarazić. Mimo że to mama jest podstawowym opiekunem w pierwszym okresie życia dziecka (zwłaszcza karmione piersią), nie znaczy, że tata nie może nic dla maluszka  zrobić. Noszenie, kołysanie, mówienie do dzidziusia (przyzwyczajanie do swojego ojcowskiego głosu), przewijanie, kąpanie czy poklepywanie, by odbeknęło, a nawet masowanie w przypadku kolki – to wszystko zajęcia, z którymi tatuś świetnie sobie poradzi. A choć mężczyźni zasadniczo są mniej niż kobiety sprawni w odczytywaniu tzw. mowy ciała, z czasem, już jako ojcowie, też uczą się odróżniać odcienie płaczu maluszka. To, co z początku brzmiało identycznie, zaczyna być różnicowane na płacz od kolki, z głodu czy ze zmęczenia. Niewątpliwie ojcostwo jest dużym wyzwaniem. Wymaga wykazania się cnotami wytrwałości, wyrozumiałości, odpowiedzialności i szlachetności, co bywa trudne, ale pomaga mężczyźnie przejść na wyższy poziom dojrzałości. W pewnym sensie nasze dzieci nas wychowują. 

Artykuł ukazal się w magazynie Tak Rodzinie.

Autor: Bogna Białecka

O autorze

Tak Rodzinie

Katolicki magazyn formacyjny Wydawnictwa Sióstr Loretanek

Leave a Reply

%d bloggers like this: