Teraz to już na pewno zaczną się wakacje, ale może nie dla wszystkich. Bo media nie pokazują tych, którzy dbają o podziemne urządzenia taplając się w błocie, pracują w fabrykach i hutach wśród huku maszyn, paskudnych zapachów i krańcowych temperatur, obolałych od schylania się ogrodników i rolników, tych w piekarniach nocnych, a choćby nawet sprzątających po godzinach to, ludzie zwani twórczymi pozostawili po sobie przez cały dzień w biurze. Można tak wyliczać długo, długo. A na ulicach oraz więcej betonu, doniczek z kwiatkami i fikuśnych ławeczek. Raj, po prostu raj.
Zapytałam niedawno naszego kościelnego, czy aby nasz proboszcz nie jest chory bo taki blady i ciągle chudnie. Na szczęście nic się złego nie dzieje, tylko ten remont świątyni…. I nie tylko chodzi o nowe ołtarze, ale prawdziwy remont, bo wieża zaczęła się pochylać i groziła katastrofa.
Rzadko myślimy o tych, którzy idą cicho przez życie robiąc swoje. Nawet w czasie wakacji. Jak to napisała moja najwierniejsza Korespondentka:
Wczoraj byliśmy na pogrzebie naszego znajomego, bardzo uczynny człowiek, widać było po obecności tylu ludzi z pracy, z rodziny. Nagła śmierć była zaskoczeniem dla wszystkich, dołączył do żony i tyle. Zamyka się także kolejny rozdział naszej znajomości, współpracy. Był lubiany chyba dzięki optymizmowi, zawsze uśmiechnięty i zawsze dobrze nastawiony do wszystkiego, jak chorowała jego żona mawiał że są dobrej myśli, zostanie uleczona. Po pogrzebie, no cóż każdego to czeka…
Lubię takich. Nawet zapytałam męża czy przypomina sobie żeby on skarżył się na jakieś choroby, ciągle gotowy do pomocy. Kolejna katecheza.
Foto: Thomas/Flickr/CC BY-NC 2.0
Leave a Reply