Słońce wpadało w krużganki Świątyni
Igrało z majestatem Pańskiego Przybytku
Gdzieś dym się unosił nad świątynnym wzgórzem
Przed Cichą Ofiarą.
Symeon wyglądał Rodziny ciekawy,
Kiedyż nadejdzie i ofiaruje Dziecię
Wyczekiwał odkupienia Izraela i pary
Gołąbków w Ofierze.
Święty czysty blask oślepił wszystkich dookoła
Oto Król wkracza do swojego pałacu!
Dzieciątko niesione na Matki rękach
Jak Cicha Ofiara.
Starzec zapłakał wzruszony do głębi
Pozwól mi odejść teraz już, o Panie,
Przyjmij me oczy, co Twe zbawienie ujrzały
W Cichej Ofierze.
Z goryczą zaraz zwrócił się do Matki:
Tę pierś, do której Dziecię tulisz mile
Przeniknie miecz, gdy Syn Twój z bólem skona
W Cichej Ofierze.
Słońce wpadało w krużganki Świątyni
Igrało z majestatem Pańskiego Przybytku
Ten dym już uszedł, pozostał obłok
Po Cichej Ofierze.
Leave a Reply