Wiara

Kościół Drzwi Trzaskających

Pociąg ekspresowy relacji Tokio – Osaka ma w ciągu roku maksymalnie minutę spóźnienia. Łącznie. Dla Japończyków punktualność stanowi jeden z filarów relacji międzyludzkich oraz wyraz szacunku do tradycji. Jeśli umawiają się z kimś na 12.00 to pukają do jego drzwi punktualnie o tej godzinie. Nie wcześniej i nie później.

Moim kościołem parafialnym jest jedna ze świątyń na warszawskim Żoliborzu. Jak wielu stałych jej bywalców lubię zajmować „swoje” miejsce, niezależnie od tego, na którą z niedzielnych Mszy docieram. Jest to miejsce przy drzwiach wejściowych, na schodkach, skąd mam doskonałą obserwację na to, co dzieje się w całym kościele. Nasi księża rozpoczynają Msze święte bardzo punktualne, można niemal regulować na tej podstawie zegarki. Od pierwszego dzwonka rozpoczyna się również ciekawy ruch w okolicach drzwi. Nadchodzą spóźnialscy. Drzwi otwierają się i zatrzaskują miarowo. Łup – Łup, łup-łup. Chwila przerwy i znowu – łup – łup, łup – łup. Wchodzą kolejni spieszący na Ucztę. ŁUP-łup, łup – ŁUP. Młodzieńcy i dziewczyny. Panie pchające wózki z maleństwami. Ojcowie rodzin otoczeni wianuszkiem dzieci. Pojedyncze osoby w różnym wieku.

Cały kościół śpiewa już psalmy responsoryjne a drzwi trzaskają dalej miarowo. Nieprzerwany zdawać by się mogło strumień gości przepływa przez nie wartko i rozlewa się po świątyni. Niektórzy rozglądają się trwożnie i staja gdzieś pod ścianą z wyrazem zażenowania na twarzy. Inni wchodzą spokojnie, jak do siebie i zajmują miejsca siedzące, jeśli jeszcze takie są lub przechodzą na środek kościoła. Tymczasem drzwi trzaskają nieprzerwanie. Łup – łup, łup – łup.

Gdzieś po upływie mniej więcej 20 minut od rozpoczęcia mszy strumień wchodzących przestaje być tak wartki jak dotychczas. Drzwi trzaskają tylko od czasu do czasu. Nie trwa to jednak długo. Po paru chwilach drzwi zaczynają znowu trzaskać z większym natężeniem. Teraz strumień wchodzących stanowią przede wszystkim „zapobiegliwi” – spieszący na następną w kolejności Mszę. Są to głównie osoby starsze, ale trafia się też sporo młodych, pragnących upolować lepszą miejscówkę. Kręcą się po kościele, częściowo nieobecni duchem, nie do końca biorą udział w tym, co się dzieje. Przecież to jeszcze nie „ich” Msza.

Nie wszystkie zwyczaje rodem z ojczyzny samurajów wzbudzają mój entuzjazm. Sadzę jednak, że zmiana naszego nastawienia do punktualności, zwłaszcza w kontekście uczestnictwa w Mszy świętej, wyszłaby wszystkim na dobre.

Foto: gfpeck/Flickr

O autorze

Marcin Bąk

Historyk, dziennikarz, wykładowca uniwersytecki. Autor licznych audycji radiowych popularyzujących historię w Radiu Józef, tworzył cykl audycji dla Radia PLUS, współpracował z TV Misericordia. Aktualnie prowadzi programy w TV Republika. Autor tekstów popularyzujących Europejskie Sztuki Walki między innymi w miesięcznikach: "Mówią Wieki" i "Wiadomości Historyczne". Instruktor szermierki sportowej, zajmuje się też szermierką historyczną i choreograficzną oraz boksem francuskim - savate. Żonaty, ojciec Marysi i Tymoteusza, dziadek Aleksandra.

1 Komentarz

Leave a Reply

%d bloggers like this: