Wiara

Miłosierdzie – mam alibi

Niektórym w naszym mieście miłosierdzie skojarzyło się z piosenką Maleo: „Mam alibi co dzień…”, i zrobili z tego uwielbienie na Rynku. Dobrze, że nie tylko w Rzeszowie tak się dzieje.

W sumie to poczucie: mam alibi – znam Jezusa, jest podstawą miłosierdzia. No bo tak…

Każdemu człowiekowi przytrafia się grzech, a potem albo szuka ofiary, żeby to zrzucić, albo (chcąc niechcąc) ktoś inny zrzuca na nas ciężar winy. A Jezus przychodzi i nie bawi się w kata i ofiarę lecz kocha i chce przyjaźni, która nie wykorzysta, nie zdradzi. Ufających Mu usprawiedliwia swą bliskością.

Taki już jest Zbawiciel, że uwalnia i usprawiedliwia sobą od zniewolenia układami, pogardą, pieniędzmi. Na własnej skórze doświadczył tego św. Mateusz. Etykietka „celnik” przylgnęła do niego tak bardzo, że wstyd było wymawiać jego imię. A tak pięknie znaczy Mattanjah – dar Boży. (Cały starożytny świat w I w. celników wymieniał jednym tchem z prostytutkami, złodziejami, bandytami – Talmud i Cyceron są tu zgodni.) Ewangelie opisują jego powołanie używając nazw Mateusz (Mt 9,9nn) i Lewi (Mk 2,13nn; Łk 5,27nn). Wydawałoby się – dwa wydarzenia. A tu specjaliści tłumaczą, iż Marek i Łukasz z delikatności podali oględnie nazwę pokolenia, z którego pochodził, by nie dokładać mu przykrości z powodu przeszłości. On sam odważnie przyznaje zapisując konkretnie. Ponad ten niuans wybija się z tego prawda: Mistrz z Nazaretu poszedł nawet w takie towarzystwo i zaniósł Mateuszowi odnalezienie właściwego blasku imienia, przywrócił godność. Ten zachwycony, usprawiedliwiony przyjaźnią z Jezusem głosił odtąd Słowo mocniejsze niż pogarda, pieniądze, dobry układ.

Syn Boży tak pojawia się w życiu człowieka, że uwalnia i usprawiedliwia od zaszczucia i pustej przyjemności. Bardzo intensywnie odczuła to jawnogrzesznica opisana w 8 rozdziale Ewangelii św. Jana. Tu ludzie głęboko wierzący (wg samooceny) nadali jej imię: cudzołożnica. A w imię miłości do wiary na jej plecach uknuli na niewygodnego Nauczyciela zagadkę – pułapkę. Co by nie zrobił, będzie źle. Pisaniem na piasku i słowami – „kto jest bez winy…” uwolnił ich do miłosierdzia ze schematu zaszczuwania się nawzajem w imię Boga. Ją usprawiedliwił do poszukiwania prawdziwej miłości. Takie podejście do godności każdego człowieka powtarza współcześnie Waglewski: „i tylko to co między nami / co nie da się za nic / opluć lub skundlić omamić / na długo zostanie” (Voo Voo, „to co zostanie”). Miłosierny usprawiedliwiając, zobowiązuje tych, co czują się w miarę dobrze do usprawiedliwiania i uwalniania siebie nawzajem. Trudne ale jakże owocne, jeśli nie opluwamy i nie mamimy się między sobą.

Jezus słońce sprawiedliwości przybywa z wyjaśnieniem i wolnością także tam, gdzie zapanowało wykluczenie społeczne oraz ogłoszono fatum. Nie od razu, ale na własne oczy mógł to ujrzeć niewidomy od urodzenia (J 9). Gdy pobożność i bezradność podpowiadały ludziom, że ten człowiek urodzony niewidomym jest gorszego gatunku, i zapewne jest to skutek jakiegoś grzechu (jego lub pokoleniowego), Pan ukazuje im wszystkim prawdziwe oblicze Boga. Dla Niego nie ma ludzi pierwszej i drugiej kategorii. Nie wdaje się w zabobon choć leczy go gestem śliny zmieszanej z błotem. Jasno też przeciwstawia się praniu mózgu jakie przy tej okazji niektórzy chcieliby zaserwować.

Nawet tym, o których czasem nam się nie śni Bóg ma przygotowane miłosierdzie, wolność i usprawiedliwienie… ale do tego potrzebne jest serce bez podstępu. Tam, gdzie ludzie zamazali godność ludzkiego imienia On pragnie okazywać szczególną dobroć. Możemy Mu w tym pomagać.

Foto: CC BY-ND 4.0 / fot.VICONA.pl Dorota Porzucek

O autorze

ks. Grzegorz Stachura

Urodzony w rocznicę ślubu dobrych ludzi; poetycko: „płaskowyż cienia” 1998; „błękit zzieleniały” 2008; „niedożegnani” 2012; teologicznie: wspólnie z ks. Adamem Wilczyńskim „Przypatrzcie się Królowi” 2006; „Ojcze nasz. Rekolekcje” 2015; rozważania do Nocnej Drogi Krzyżowej z Kielc na Święty Krzyż 6.3.2015; w 2013 otrzymał nagrodę im. Ks. J. Pasierba.

Leave a Reply

%d bloggers like this: