Dzień Środków Masowego Przekazu jest okazją do pochylenia się nad procesem słuchania. Bo przekaz to nie tylko nadawca, ale i – odbiorca. A teraz przejdę do konkretnego przykładu z moich osobistych doświadczeń. Otóż w pewnym okresie życia związana byłam z ruchem telefonów zaufania. Czas ten był bardzo owocny w różne imprezy samokształceniowe. Bo każda konferencja, a bywało ich w ciągu roku kilka, połączona bywała ze szkoleniami
Dzięki tym spotkaniom dowiedziałam się wiele ciekawych rzeczy o człowieku jako takim oraz nabyłam wiele umiejętności. Jedną z nich było aktywne słuchanie. Tak, tak. Słuchania też trzeba się nauczyć.
Państwo sobie myślą, telefon zaufania to miejsce gdzie można się swobodnie wygadać. No tak. Ale z tego wygadania się ma coś wnikać, jeśli już dzwonimy do takiego telefonu. Bo przecież dzwonimy dlatego, że akurat w danym momencie jest nam potrzebny słuchacz, słuchacz szczególny, który nie tylko potulnie nas wysłucha, ale postara się wniknąć w sedno naszych problemów, a potem może także coś doradzi. No, akurat doradzanie czy takie rady „cioci kloci” to nie ten adres, bo zadaniem takiego telefonu jest też aby sam dzwoniący odnalazł w sobie siły i środki, aby zaradzić aktualnym problem.
Osoby które na co dzień zawodowo pracują z ludźmi, znają różne wersje ludzkich zachowań. I widząc je – takie czy inne – nie oceniają natychmiast danego człowieka, bo mają podstawy aby przypuszczać, że prawda jest gdzie indziej. Pamiętam kilka takich sytuacji gdy na szczęście „nie wyszłam przed szereg” z moją mądralińską oceną, bo prawda okazała się zupełnie inna. Oczywiście nawet najmądrzejsi ludzie nie mają patentu na jedyną i prawdziwą oceną, choć prawdopodobieństwo może być po ich stronie. Bo prawo do prawdy ma tylko Pan Bóg. Tylko On wie co kryje się w głębinie każdego ludzkiego serca.
Photo by Taylor Grote on Unsplash
Leave a Reply