Pisałam kiedyś o dialogu małżeńskim, który pomaga małżonkom w budowaniu relacji, w przezwyciężaniu trudności, w bliskości i szczerości. Całkiem niedawno do naszego dialogu, a raczej już po nim, zaprosiliśmy nasze dzieci. Taki dialog rodzinny sobie zrobiliśmy po raz pierwszy, choć chyba nie ostatni. Rzadko jest czas na taką szczerą i spokojną rozmowę z dziećmi, nie przerywaną rzeczami niecierpiącymi zwłoki. Chcieliśmy, aby dzieci podzieliły się z nami co im się w naszej rodzinie podoba, jakie mają troski i trudności oraz pomysły czy marzenia. W atmosferze spokoju i akceptacji, bez pośpiechu. Przy czym zastosowaliśmy reguły normalnego dialogu małżeńskiego (modlitwa, nie przerywanie sobie, nie komentowanie, przyjmowanie tego czym się druga osoba dzieli, otwartość, szczerość, bezpieczeństwo). Pierwsze koty za płoty, było dobrze! Dowiedzieliśmy się kilku ciekawych rzeczy, których być może bez takiej formy byśmy się nie dowiedzieli. Dzieci mają jednak czasem całkiem inne spojrzenie na świat niż dorośli i dostrzegają rzeczy, których my nie widzimy. Dzieci mamy dość wczesnoszkolne ale myślę, że taki dialog będziemy powtarzać regularnie co jakiś czas.
Warto nadstawić uszu i posłuchać co mają w sercach nasze dzieci.
Leave a Reply