Małżeństwo

Odzyskiwana niewinność

Zapewne wciąż jeszcze chodzą po tym świecie ludzie, którzy pierwsze doświadczenia seksualne zdobywają już po ślubie. Niestety, jest tych ludzi coraz mniej. Coraz więcej osób zaś, po głębszej refleksji, pojawia się w podobnym miejscu, w którym ja jestem – na granicy czystości i zepsucia.

Nie podoba mi się to, jak mocno wciskana mi jest konkretna wizja seksualności. Niektóre reklamy budzą we mnie niesmak przedstawioną wizją zmysłowości. W kinach pojawiają się filmy, w których seks jest bardzo mocno eksponowany. Nie mówiąc o tym, że w mediach częściej znajdziemy informację o tym, jak poprawić pożycie intymne niż jak budować relację tak, by przetrwała lata. Trudno w takim klimacie zachować porządek w umyśle.

Miałam 16 lat, gdy po raz pierwszy całowałam się z chłopakiem. Pamiętam to jak dziś. Moje myśli w owym czasie zaprzątała refleksja, jak taki pocałunek powinien wyglądać od strony technicznej, a konkretnie – jak to zrobić, by nie zderzyć się nosami?!

Dalsze moje „przygody” już nie były takie zabawne. Byłam młodą, wrażliwą, mocno pogubioną osobą. Szukałam w gruncie rzeczy ciepła i bezpieczeństwa – rzeczy, których gdzieś tam wcześniej w kluczowych momentach mojego życia zabrakło. Lgnęłam do kolejnych młodzieńców godząc się na to, że bliskość, której tak rozpaczliwie potrzebowałam ogranicza się do pokonywania kolejnych barier w sferze seksualnej.

Z czasem bliskość fizyczna straciła dla mnie cały swój urok. Stała się czymś wymuszonym, co z jednej strony musiało zaistnieć, by relacja jakoś się rozwijała, z drugiej jednak budziło moje rosnące obrzydzenie. Takie wypaczenia nie mają nic wspólnego z pięknem współżycia będącego wisienką na torcie budowania relacji małżeńskiej.

Swego czasu stałam się ofiarą napastowania na tym tle ze strony pijanego (i to żonatego…) znajomego. Kiedy wracam do tamtego wydarzenia myślami mam poczucie, że ten świat naprawdę zwariował, skoro pojawiła się zgoda na to, by instynkt panował nad człowiekiem, a nie człowiek nad instynktem. Gdzieś zagubiła się wiara w Boga, chęć samodoskonalenia czy poznawania świata, dzięki którym seks zostaje zdetronizowany i wraca na należne mu miejsce.

Seksualność jest narzędziem, z którym należy się obchodzić wyjątkowo ostrożnie. Tym bardziej, że bardzo szybko potrafi wyjść na pierwszy plan. I pozostawać tam w bardzo dyskretny sposób. Otworzenie furtki owocuje ogromnym wyczuleniem na różnego rodzaju sygnały. Z czasem zaczynamy wyłapywać czyjeś zainteresowanie, prowokować kontakt, sprawdzać, w jakim miejscu druga osoba postawiła granice.

Niezwykle łatwo jest rozpocząć flirt z seksualnym podtekstem. Początkowo wydaje się to niezwykle podniecające. Wypłynięcie na nieznane wody, stanie się w pełni kobietą lub mężczyzną. Tylko potem jakoś tak frajdy jest coraz mniej, a coraz więcej myślenia, jak zaspokoić rosnący głód. Albo – jak go wyciszyć i odzyskać utraconą niewinność myśli i czynów.

W swojej komórce wciąż mam kontakt do kilku kolegów, którzy bardziej niż chętnie wpadliby spędzić ze mną upojną noc. Świadomość ta pojawiła się u mnie pewnej kryzysowej nocy, już po tym, jak rozpoczęłam swoją walkę o czystość myśli. Jednak coraz mniej ciągnie mnie do wchodzenia w ten świat.

Po gruntownym przemyśleniu sprawy zadecydowałam – wolę poświęcić się innym aktywnościom. Teraz akurat lekturze dzieł Tolkiena. Za jakiś czas będzie to coś innego. Rozwijającego. Sprawiającego, że staję się lepszym człowiekiem, a przede wszystkim kimś, kto stara się wybierać nie to, co łatwe i niezwykle kuszące lecz to, co słuszne.

Foto: capitphil / Foter / CC BY-NC-ND

O autorze

Natalia Świt

Natalia Świt - studentka psychologii, dziennikarka, pisarka. Pisze bloga „Świt przy herbacie” i prowadzi audycję „Bliżej Nieba, Bliżej Ziemi” w Radiu Wnet. Współpracowała z Polskim Radiem. W wolnych chwilach tworzy dzieła ceramiczne, czyta, fechtuje mieczem długim bądź ogląda serial M*A*S*H.

Leave a Reply

%d bloggers like this: